Rezygnacja ze zmiany czasu na zimowy i czas letni na stałe to całkiem ładnie brzmiące hasła. Z tego założenia wyszli posłowie PSL proponujący ustawę w tej sprawie, która ma zatrzymać zmianę czasu w Polsce. Takie rozwiązanie byłoby błędem. Nie chodzi jednak o zachowanie całego archaicznego rytuału.
Zmiana czasu to archaiczny rytuał, którego większość Polaków najchętniej by się pozbyła
Posłowie PSL chcą, by Polska już teraz zrezygnowała ze zmiany czasu. Postulat sam w sobie jest słuszny, bo archaiczny rytuał mający służyć oszczędności energii w dzisiejszej rzeczywistości nie ma żadnego uzasadnienia. Polakom nie podoba się konieczność przestawiania zegarów dwa razy do roku w imię właściwie nie bardzo wiadomo czego. Za rezygnacją ze zmiany czasu jest niezmiennie ponad 70 proc. mieszkańców naszego kraju.
Problem w tym, że przedstawiciele PSL chcą, by zaniechać zmiany czasu już teraz. Intencje z pewnością stoją za tym szczytne. Pozwoliłoby to nie tylko domknąć wreszcie całą sprawę, ale także zaoszczędzić Polakom zbliżającego się przestawiania zegarków. Powrót na czas zimowy miałby miejsce w nocy z 30 na 31 października. Oznacza to jednak, że w Polsce obowiązywałby czas letni na stałe. I to właśnie wcale nie byłoby dobrą wiadomością.
Owszem, aż 84 proc. mieszkańców całej Unii Europejskiej wolałoby zachować czas letni. Nie da się ukryć, że przy założeniu rozpoczynania pracy i nauki między 7:00 a 8:00 zyskujemy po powrocie do domu więcej godzin, w których możemy się cieszyć naturalnym światłem słonecznym. Koszt stanowią jedynie poranki będące wciąż częścią nocy. Istnieją jednak powody, by wybrać czas zimowy.
Przede wszystkim, samo określenie „czas zimowy” nie do końca oddaje to, z czym mamy tak naprawdę do czynienia. Otóż jest to czas strefowy – nasze domyśle miejsce w całym systemie stref czasowych. Przesunięcie zegarków w marcu rzeczywiście jest przejściem na czas letni. Zmianę czasu na zimowy – godzinę do tyłu względem czasu strefowego – przechodzono w Czechosłowacji w latach 1946-1947. Czyli bardzo krótko. Nie sprawdziło się.
Czas letni na stałe mógłby przynieść opłakane szkody dla zdrowia obywateli
Wielu naukowców uważa, że to właśnie czas strefowy jest najbardziej adekwatnym rozwiązaniem dla ludzkiego zegara biologicznego. Trwałe jego zaburzenie – jakie nieuchronnie wprowadza czas letni na stałe – prowadzić ma do szeregu niepożądanych konsekwencji dla naszego organizmu. Takich jak problemy ze snem, zaburzenia metabolizmu, zaburzenia nastroju, niższa produktywność w pracy i w trakcie nauki, czy zaburzone zdolności poznawcze.
Badacze w trakcie unijnej dyskusji nad końcem zmiany czasu wielokrotnie opowiadali się za zachowaniem czasu strefowego a nie czasu letniego. Warto wspomnieć, że niemożność uregulowania tej kwestii na poziomie Unii Europejskiej wynika z dwóch czynników. Chodzi o konieczności dogadania między sobą państw członkowskich kto jaki czas zachowuje, oraz epidemii koronawirusa, która zastopowała prace.
W świecie naukowym istnieje konsensus, że zmiany czasu same w sobie są szkodliwe dla ludzi. Wszystko przez zamieszanie, jakie wywołują. Są uczeni, którzy uważają, że czas letni na stałe byłby wręcz gorszym rozwiązaniem niż zachowanie rytuału zmian czasu. Trudno jednak znaleźć tych, którzy wyraźnie preferowaliby czas letni. Ten niejako stanowi sztuczną umowę społeczną mającą zapewnić nam trochę więcej światła słonecznego, kiedy jesteśmy już w domu.
Z polskiego punktu widzenia wybór czasu letniego to także symboliczne przesunięcie się na wschód. Biorąc pod uwagę naszą historię i narodowe aspiracje, powinniśmy preferować kierunek raczej odwrotny. Poważnie jednak rzecz ujmując, najważniejsza przy zarzucaniu zmiany czasu powinna być harmonizacja z naszymi najbliższymi sąsiadami. Po to, by uniknąć dodatkowego przestawiania zegarków przy przekraczaniu granicy.
Jeśli zaś chodzi o projekt autorstwa PSL, to przepisy Unii Europejskiej dotyczące zmiany czasu pozostają w mocy. To oznacza, że inicjatywa poselska pozostaje bezprzedmiotowa. Docenić jednak należy wytrwałość tej partii. W 2017 r. również próbowali doprowadzić do przegłosowania rezygnacji ze zmiany czasu. Wówczas właśnie przepisy prawa unijnego pokrzyżowały te plany.