Wystarczy jeden sąsiad-palacz, aby wypełnić nasz dom zapachem tytoniu. Czy można bezkarnie palić na balkonie?
Wiele osób żyjących w blokach miewa rozmaite problemy z sąsiadami. Jednym z częstszych sporów jest palenie tytoniu w oknie lub na balkonie. Dym unosi się w powietrzu i trafia do sąsiednich mieszkań. Wrażliwych mieszkańców czeka więc nieprzyjemny zapach i konieczność wietrzenia pokoju. Czy mogą coś na to zaradzić od strony prawnej?
W opisywanym przypadku nie można użyć tych samych argumentów, które towarzyszą ciekawej kwestii, jaką jest legalność grillowania na balkonie. Nie dochodzi tu do stwarzania niebezpieczeństwa pożaru, które opisywane jest w art. 82 kodeksu wykroczeń. Jedynym przypadkiem, w którym na pewno da się ukarać palacza jest sytuacja, kiedy wyrzuca na ziemię niedopałki. Wtedy, po wezwaniu odpowiednich służb, może zostać ukarany mandatem. To jednak prawdopodobnie spowoduje tylko, że następnym razem weźmie ze sobą popielniczkę, ale wciąż będzie wypuszczał trafiający do nas przez okna dym.
Art. 5 ust. 1 ustawy o ochronie zdrowia przed następstwami używania tytoniu wymienia miejsca, w których zakazane jest palenie papierosów. Wśród nich są m.in. przystanki autobusowe, publiczne miejsca przeznaczone do zabaw dla dzieci czy inne pomieszczenia dostępne do użytku publicznego. Jeśli jednak balkon należy tylko do pojedynczego lokalu, jest on miejscem prywatnym i według odgórnych praw, nie ma przeciwwskazań żeby na nim palić. Ratunkiem dla sąsiadów mogą być wewnętrzne regulaminy spółdzielni, w których wskazana może być kara za palenie tytoniu w taki sposób, który przeszkadza reszcie mieszkańców.
Jeżeli na natrętnego palacza nie działają prośby, a spółdzielnia nie chce interweniować, sprawę można kierować do sądu. Tam wyrok zależy od indywidualnej interpretacji, jednak w celu uzyskania przychylnego rozstrzygnięcia, można wystąpić z pozwem o zakazanie niedozwolonych immisji, w myśl art. 144 kodeksu cywilnego:
Art. 144. Właściciel nieruchomości powinien przy wykonywaniu swego prawa powstrzymywać się od działań, które by zakłócały korzystanie z nieruchomości sąsiednich ponad przeciętną miarę, wynikającą ze społeczno-gospodarczego przeznaczenia nieruchomości i stosunków miejscowych.
Choć często sprawy tego typu da się załatwić polubownie, zdarzają się sąsiedzi, którzy nie chcą usłuchać żadnych próśb – nawet faktu, że w mieszkaniu przebywa małe dziecko, którego zdrowie staramy się chronić. Gdy spółdzielnia nie przewidziała w regulaminie obostrzeń dla palaczy, a bardzo zależy nam na zmianie stanu rzeczy, można udać się do sądu. Wcześniej warto skonsultować się z prawnikiem. Polecamy kontakt z naszymi specjalistami, którzy odpowiedzą na e-maile przesyłane na adres kontakt@bezprawnik.pl i doradzą dalsze działania.