Wymogi dotyczące polskich fotoradarów
Fotoradary w Polsce są montowane głównie w miejscach, gdzie droga pozwala na szaleństwo, natężenie ruchu jest spore, a kierowcy często nie zdejmują nogi z gazu mimo ograniczenia prędkości. Zwykle ich lokalizacja jest niezmienna od lat i wszyscy okoliczni mieszkańcy automatycznie już w wybranych punktach zwalniają (a więc główny cel radaru, czyli prewencja, zostaje osiągnięty).
Kierowcy, którzy danej drogi nie znają dobrze, również mają szansę wyjść zwycięsko z walki z fotoradarem, który zwykle jest naprawdę dobrze widoczny (skrzynka w kolorze intensywnie żółtym sprawia, że kierowca zdejmuje nogę z gazu, nim jeszcze jego mózg zdąży dobrze przetworzyć wzrokową informację). Ponadto fotoradary w Polsce nie mogą występować „incognito", przed każdym punktem pomiarowym musi bowiem znajdować się znak D-51, którzy jest duży i naprawdę dobrze widoczny.
Fotoradary w Polsce są widoczne z daleka, w innych krajach wtapiają się w otoczenie
Chociaż narzekamy na fotoradary w Polsce, w większości się już do nich przyzwyczailiśmy i jadąc, automatycznie szukamy intensywnie żółtej skrzynki i odpowiedniego znaku, które są widoczne z daleka. W innych krajach jednak walka z automatycznymi pomiarami prędkości jednak wcale tak wyrównana nie jest.
Dobrym przykładem są austriackie fotoradary, które, mimo że kształtem i wielkością całkiem przypominają te polskie, to mają kolor angielskiego nieba (a więc są nijako-szare). Ponadto austriackie przepisy nie nakładają na tamtejsze służby obowiązku informowania o automatycznym pomiarze prędkości – zauważenie fotoradaru (bez pomocy odpowiedniej aplikacji) graniczy więc z cudem.
Niebezpieczne dla polskich kierowców są również szwajcarskie drogi, na których (a przynajmniej na niektórych odcinkach) aż roi się od fotoradarów – zarówno stacjonarnych, jak i mobilnych. Co ciekawe, nie wszystkie są oznakowane, a za korzystanie z aplikacji wskazujących ich lokalizację, można dostać mandat (podobnie jak np. w Austrii, czy w Niemczech, jednak Szwajcaria podobno podchodzi do tej kwestii szczególnie restrykcyjnie).
Wyrównana walka z kierowcami
Warto również pamiętać, że o ile w Polsce zwykle fotoradar błyśnie, dopiero gdy przekroczymy prędkość o 10 km/h i więcej (a przynajmniej w większości przypadków tak to działa), to nie w każdym kraju kierowca może sobie pozwolić na niewielkie przekroczenie dopuszczalnej prędkości.
Przykładowo we Włoszech fotoradar „błyśnie” najczęściej już w momencie, gdy przekroczymy prędkość o 5 km/h. Nieco gorzej sytuacja przedstawia się w Austrii, gdzie fotoradar może błysnąć już w przypadku przekroczenia dopuszczalnej prędkości o 3 km/h. Co ciekawe, szwajcarskie fotoradary mają tolerancję 5-7 km, a Niemcy zrównają się z Austriakami i każą kierowców nawet za 3km/h powyżej normy (czyli zasadniczo o tyle, ile wynosi błąd pomiaru).