Jazda bez trzymanki dla rowerzystów oznacza mandat. U motocyklistów sprawa jest bardziej skomplikowana

Moto Dołącz do dyskusji
Jazda bez trzymanki dla rowerzystów oznacza mandat. U motocyklistów sprawa jest bardziej skomplikowana

Ustawodawca wprost uznał, że jazda bez trzymanki jest zabroniona w przypadku rowerzystów. Zakaz obejmuje także kierujących motorowerem i hulajnogą. Czego w prawie o ruchu drogowym nie znajdziemy, to zakaz sformułowany wprost, który dotyczyłby motocyklistów, a nawet kierujących samochodami. 

Rowerzysta ma obowiązek trzymać przynajmniej jedną rękę na kierownicy

Trzeba przyznać, że jazda bez trzymanki wygląda całkiem efektownie. Dla niektórych z nas był to z pewnością jakiś sposób na popisanie się w dzieciństwie przed kolegami. Czy jednak grożą za nią jakieś konsekwencje, jeśli chcielibyśmy uskuteczniać tego typu popisy w ruchu drogowym? Jak najbardziej. Pod warunkiem, że jedziemy akurat rowerem, motorowerem albo hulajnogą elektryczną. Ustawodawca zawarł stosowny zakaz w art. 33 ust. 3 pkt 2) ustawy prawo o ruchu drogowym.

Kierującemu rowerem, hulajnogą elektryczną lub motorowerem zabrania się:
(…)
2) jazdy bez trzymania co najmniej jednej ręki na kierownicy oraz nóg na pedałach lub podnóżkach;
(…)

Przepisy są więc bezwzględne. Kierując rowerem lub innym podobnym urządzeniem powinniśmy przynajmniej jedną rękę trzymać na kierownicy takiego pojazdu. W przeciwnym wypadku grozi nam mandat. Trzeba przy tym przyznać, że nie jest on specjalnie wysoki. Według obowiązującego taryfikatora wynosi raptem 50 zł. Warto także zauważyć, że zakaz obowiązuje w ruchu drogowym, a więc na jezdni, ścieżce rowerowej, pasie dla rowerów. Siłą rzeczy powinniśmy się do niego stosować także w strefie zamieszkania, czy na chodniku, na którym zgodnie z przepisami teoretycznie w ogóle nie powinno nas w większości sytuacji być.

Czy to oznacza, że jazda na rowerze z jedną ręką na kierownicy zawsze będzie w pełni zgodna z prawem? Niespecjalnie. Jeżeli drugą ręką korzystamy z telefonu lub mikrofonu, to i tak czeka nas mandat. Kierujący pojazdem może wówczas zapłacić nawet 500 zł. Zwyczajna jazda bez trzymanki teoretycznie może być nawet dziesięciokrotnie tańsza.

Jazda bez trzymanki w przypadku motocyklistów jest karalna tylko wtedy, gdy w jednej ręce trzymają telefon komórkowy

Ktoś mógłby się zastanawiać, czy przepis art. 45 ust. 1 pkt 1) prawa o ruchu drogowym, który ustanawia wspomniany wyżej zakaz, dotyczy także rowerzystów. Jeżeli ktoś miałby najmniejsze wątpliwości, czy zakazy dotyczące wszystkich kierujących obejmują także rowerzystą, to z podpowiedzią przychodzi pkt 2), który wprost wskazuje między innymi rowery.

Co jednak ciekawe, jazda bez trzymanki w przypadku motocyklistów i kierowców teoretycznie nie została przez ustawodawcę zakazana wprost. Może to dziwić, biorąc pod uwagę potencjalne konsekwencje utraty kontroli nad cięższymi i dużo szybszymi pojazdami. Być może posłowie uznali, że taka sztuczka jest praktycznie niewykonalna? Jeśli tak, to chyba nie mają dostępu do YouTube’a i TikToka.

Warto wspomnieć o możliwości nałożenia na kierowcę obowiązku trzymania rąk na kierownicy w trakcie kontroli drogowej. Za niesłuchanie poleceń uprawnionego funkcjonariusza, na przykład policjanta, również możemy otrzymać surowy mandat.

Oczywiście także kierowców i motocyklistów wiąże zakaz trzymania w ręku telefonu lub mikrofonu w trakcie jazdy. W ten sposób bardzo łatwo docieramy do granic absurdu, bo jazda bez trzymanki wydaje się dużo bardziej niebezpiecznym zachowaniem.

Jak się łatwo domyślić, w praktyce policjanci próbują być w tej kwestii kreatywni. Jazda bez trzymanki przez motocyklistę może się skończyć mandatem, na przykład za niezachowanie szczególnej ostrożności. Wysokość sięga nawet 2000 zł i 10 punktów karnych. Tylko czy rzeczywiście istnieje mocna podstawa prawna do wymierzenia takiej kary? Nie wydaje mi się.

Z pomocą teoretycznie mogą nam przyjść przepisy prawa karnego. Sprowadzenie bezpośredniego niebezpieczeństwa katastrofy w ruchu lądowym naraża sprawcę na karę od 6 miesięcy do 8 lat pozbawienia wolności. W takim przypadku nie wystarczy jednak jazda bez trzymanki motocyklem po prostej i pustej drodze. Musi istnieć faktyczne ryzyko wywołania karambolu.

Wydaje się więc, że ustawodawca powinien po prostu naprawić swoje niedopatrzenie i do listy obowiązków kierujących dopisać trzymanie przynajmniej jednej ręki na kierownicy.