Wygląda na to, że do fryzjera czy kosmetyczki można będzie pójść dopiero gdzieś na przełomie maja i czerwca. Na dodatek nie będzie to dane wszystkim Polakom. Na Podkarpaciu mogą już wstępnie rezerwować terminy. Ślązacy czy warszawiacy muszą się jeszcze uzbroić w cierpliwość.
Kiedy pójdziemy do fryzjera?
Z wypowiedzi ministra zdrowia, Adama Niedzielskiego, wynika, że luzowania obostrzeń możemy się spodziewać na przełomie maja i czerwca. Rząd chce stopniowo uruchamiać kolejne branże, ale nie w całej Polsce równocześnie. Wychodzenie z lockdownu ma się odbywać regionalnie. Tam, gdzie jest dużo zakażeń obostrzenia pozostaną, najpewniej, na dłużej.
„Śląsk i Podkarpacie, to dwa różne światy pod względem epidemiologicznym” powiedział minister Niedzielski w wywiadzie dla Radia Zet.
Najszybciej rząd chciałby uruchomić normalną naukę w szkołach. Na początek dla klas I-III. Najważniejsze z punktu widzenia zdrowia publicznego rząd uważa przywracanie edukacji w normalnej formie. Jest szansa, by wszystkie roczniki wróciły do szkół jeszcze przed wakacjami.
Strzyżenie tak, restauracja musi poczekać
Na przełomie maja i czerwca będą mogli, prawdopodobnie, wrócić do pracy fryzjerzy i kosmetyczki. W tym czasie planuje się też otwarcie sklepów wielkopowierzchniowych, ale w pierwszej kolejności – z branży budowlanej. Galerie handlowe trochę później.
„Gdzieś też w perspektywie pojawią się hotele, a na końcu prawdopodobnie restauracje, fitnessy” przedstawił kolejność minister Niedzielski. Gastronomia i siłownie ostatnie miejsca w kolejce „zawdzięczają” przekonaniu rządzących, że tam najłatwiej zarazić się wirusem.
Z nową fryzurą i bez maseczki
Rząd rozważa też umożliwienie w maju organizacji wesel. Początkowo do 25 osób. W przyszłym miesiącu szpitale mają powrócić do wykonywania planowych zabiegów. Prawdopodobnie maj będzie też ostatnim miesiącem, w którym będziemy chodzić w maseczkach na świeżym powietrzu. Przynajmniej jeśli chodzi o tę falę pandemii, no i mając w pamięci regionalne luzowanie obostrzeń, nie wszyscy pożegnamy się z maseczkami równocześnie.
Adam Niedzielski pytany dlaczego z wychodzeniem obostrzeń rząd będzie czekał do przełomu maja i czerwca, odpowiedział, że wcześniejsze otwarcie spowodowałoby czwartą falę pandemii. Powołał się też na prognozy, z których wynika, że w pierwszej połowie maja będziemy mieli jeszcze dziesięć tysięcy przypadków dziennie, a to zbyt dużo by pozwolić ludziom pójść do fryzjera czy zdjąć maseczkę.