Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji i Internetu? Taki pomysł ma rząd, a wszyscy dobrze wiemy, co parę dni temu zrobili TVN24

Gorące tematy Państwo Technologie Dołącz do dyskusji (328)
Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji i Internetu? Taki pomysł ma rząd, a wszyscy dobrze wiemy, co parę dni temu zrobili TVN24

O KRRiT ostatnio jest głośno z powodu kary dla TVN24 za… relacjonowanie wydarzeń z Sejmu. Ale Rada może zyskać niebawem nowe uprawnienia i być może trzeba ją będzie przemianować na KRRiTiI. Wygląda bowiem na to, że organ będzie niebawem kontrolował także internet. 

Rząd pracuje właśnie nad ustawą o świadczeniu usług drogą elektroniczną. Jakie są zawarte w tym projekcie pomysły i jakie mają szanse na realizację? Cóż, jak to bywa w czasach dobrej zmiany – nie mamy pojęcia. Pewne światło na to rzucił jednak młody poseł PO Arkadiusz Marchewka. Na swoim profilu na Twitterze umieścił taki oto dokument. Jak zapewnia polityk, to część rządkowego projektu.


Fot. @A_Marchewka/Twitter

Poseł Marchewka podkreślił to, co jego zdaniem jest najbardziej niepokojące. Co wynika z tego zapisu?

Rząd będzie cenzurował social media?

“Przewodniczący Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji jest krajowym punktem kontaktowym dla usług świadczonych drogą elektroniczną w ramach środków społecznego przekazu”.

Można to zinterpretować tak, że KRRiT po prostu będzie mogła kontrolować internet. Niewkluczone więc, że Rada będzie mogła ocenić, czy coś, co zostało opublikowane w sieci, jest na przykład rzetelne, czy też nie. A co oznacza fragment o „treściach wytwarzanych przez usługobiorców społeczności gromadzących się w ramach tych usług”?

Nietrudno odgadnąć, że może tu chodzić o próbę kontrolowania mediów społecznościowych. Być może więc KRRiT będzie mogła oceniać, czy to, co publikujemy sobie na Facebooku czy Twitterze nie jest przypadkiem nierzetelne. A kto wie, może radzie nie spodobają się nawet niektóre filtry na Facebooku czy Instagramie, chociażby te przedstawiające zdjęcia profilowe w kolorach tęczy. Idziemy za daleko? Być może sprawa nie byłaby tak bulwersująca, gdyby nie wspomniana już kara nałożona przez KRRiT na TVN24. Wynosi ona 1,48 mln złotych za „propagowanie działań sprzecznych z prawem i sprzyjanie zachowaniom zagrażającym bezpieczeństwu”. Chodzi o relacjonowanie wydarzeń w Sejmie sprzed roku.

Wtedy to miała nastąpić „próba puczu totalnej opozycji”. Aby to tego nie doszło, posłowie PiS zamknęli się w Sali Kolumnowej i przegłosowali tam budżet. Sam oglądałem wtedy TVN24. I nie mam pojęcia, co stanowiło „propagowanie działań sprzecznych z prawem i sprzyjanie zachowaniom zagrażającym bezpieczeństwu”. Niestety, nie wyjaśnia nam tego też KRRiT. Wiadomo tylko, że nakładając karę, powołano się na analizę dr Hanny Karp, która wykłada na co dzień na uczelni ojca Rydzyka.

Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji i Internetu

Czy zatem po zmianach KRRiT (czy też KRRiTiI) będzie mogła grzebać nam w mediach społecznościowych i nakładać kary w oparciu o opinie tak światłych naukowców? Cóż, wygląda na to, że jest to całkiem realna perspektywa.

Zresztą sama KRRiT, od czasów gdy powstała Rada Mediów Narodowych, wyraźnie się nudzi. To właśnie RMN przejęła kluczowe zadania Rady i biedna KRRiT trochę nie może znaleźć sobie miejsca w polskim życiu publicznym. Być może ktoś właśnie znalazł rozwiązanie, jak zająć jej czas. Pewnie więc jak ktoś będzie chciał nieco ostrzej na Twitterze skomentować to, co się dzieje na przykład w Sejmie, to będzie miał w tyle głowy drakońską karę, nałożoną na TVN.