Podpowiadamy co ukryć na Facebooku i Instagramie, zanim udamy się do banku po kredyt

Gorące tematy Finanse Technologie Dołącz do dyskusji (182)
Podpowiadamy co ukryć na Facebooku i Instagramie, zanim udamy się do banku po kredyt

Dane to złoto XXI wieku, a media społecznościowe to ich prawdziwe kopalnie. Chyba więc nie zdziwiłoby nikogo, gdyby na przykład banki szperały po naszych profilach przed przyznaniem kredytu. Co prawda obecnie mówią o tym bardzo ostrożnie, ale i tak starając się o hipotekę lepiej uporządkować nieco nasze profile.

Nieoficjalnie można często usłyszeć, że decydując o naszych kredytach, bankowcy przeglądają nasze profile społecznościowe. A jak jest oficjalnie? Postanowił o to zapytać „Puls Biznesu”.

– Taka możliwość była przez nas analizowana, ale póki co nie widzimy istotnej wartości dodanej, jeśli chodzi o badanie zdolności kredytowej z tego tytułu. Ale oczywiście nie wykluczamy, że w przyszłości powrócimy do tej kwestii – poinformowało biuro prasowe Pekao. Również ING mówi, że na razie nie stosuje oceny profili społecznościowych.

Ale już PKO BP wypowiada się nieco inaczej na ten temat. – Ocena na podstawie niestandardowych zbiorów danych, takich jak np. social media, może być wartościową opcją dla małych podmiotów finansowych, które uzupełniają w ten sposób brak szerszego dostępu do informacji o kliencie – mówią z kolei „PB” przedstawiciele tego banku, zaznaczając, że takie pomysły są „rozważane”.

Kredyt a social media. Co sprawdzą banki?

Jeszcze bardziej otwarcie o korzyściach płynących z oceny social mediów mówią przedstawiciele fintechów, które są jednak skierowane przede wszystkim do klienta biznesowego.

– Social scoring służy nam głównie do poszerzania grupy potencjalnych klientów. Przykładowo: jeżeli ktoś założył firmę miesiąc temu, nie brał jeszcze leasingu ani kredytu, to nie znajdujemy o nim żadnych informacji w Biurach Informacji Gospodarczej czy Biurze Informacji Kredytowej. Nasz system scoringowy sprawdza w takiej sytuacji, czy dana firma ma profesjonalną stronę internetową, profil na Facebooku lub LinkedInie – mówi przedstawiciel Smeo – firmy oferującej faktoring online.

Zapewnia, że to nie żadne tam śledzenie, a po prostu podstawowa próba sprawdzenia firmy.

No właśnie – czy i banki nas w ten sposób sprawdzają? Nawet jeśli nie mówią o tym otwarcie i nawet jeśli nie ma takich zapisów w oficjalnej polityce firmy – to można chyba założyć, że tak.

Kredyt a social media. Nasz PR w sieci ma znaczenie

W końcu przyznając hipotekę, bank wiąże się z nami zwykle na wiele dekad. Trudno więc aby przedstawiciel banku nawet nie spojrzał na nasze profile.

Starając się o kredyt, warto więc nieco przeczyścić nasze konta. Na przykład usunąć miejsce zatrudnienia w „Szlachta nie pracuje” czy fotki z suto zakrapianych imprez. Pewnie lepiej też jakoś ukryć na przykład informacje o naszej pasji do niebezpiecznych sportów.

Czy jednak naprawdę „wrażliwy” kontent w sieci może sprawić, że nie dostaniemy kredytu? Tego tak naprawdę nie wiemy. Ale na pewno przed wzięciem kredytu warto nieco zadbać o nasz pozytywny PR w sieci. Na pewno w końcu okaże się to dobrą inwestycją.