Rodzice dzieci w wieku szkolnym mają poważny problem z zakupem nowych egzemplarzy podręczników. W większości szkół są one rozdawane „za darmo”, ale nie wszystkie mogą czy chcą sobie pozwolić na takie udogodnienia.
Bezpłatne podręczniki w szkołach miały być programem, który odciąży rodzicielski portfel. Faktycznie, dawniej ceny były naprawdę zawrotne, a wydawnictwa i księgarnie zarabiały spore pieniądze wraz z przyjściem roku szkolnego. Te czasy się jednak skończyły. Teraz problem tkwi w samym dostaniu podręcznika. Rodzice uczniów chodzących do szkół niepublicznych (które nie zdecydowały się na korzystanie z rządowego programu) czy ci, którzy wysłali nastoletnią pociechę do szkoły średniej mają problem z nabyciem książek. Podobnie jest z tymi, którzy mają dziecko w zerówce, wprowadzono tam obowiązek czytania i pisania, ale zapomniano o refundowaniu podręczników. Jeśli zamawia się je przez Internet, trzeba czekać. W księgarniach bywa z nimi problem, zawsze jest kilka sztuk, które niekoniecznie wystarczą wszystkim klientom. Kolejnych ludzi odsyła się z kwitkiem.
Tak, rodzice mogliby pomyśleć o takich wydatkach, zanim skończą się wakacje, zwłaszcza, że szkoły dość wcześnie publikują listy podręczników – wtedy mogliby szukać w Internecie. O sprawie donosi Forsal.
Książki do szkoły – zakup
Problem ma znacznie głębsze podłoże. Częściowo odpowiedzialna jest za to likwidacja hurtowni, częściowo fakt, że wydawcy nie zawsze dodrukują książki na wolny rynek i sprzedają je tylko szkołom. Teraz pytanie, co mają zrobić rodzice dziecka, które podręcznik zgubi albo zniszczy? Oczywistą odpowiedzią wydaje się „zapłacić szkole”, ale niektórzy chcieliby odkupić podręcznik we własnym zakresie. Oni również będą mieli kłopot w trakcie roku szkolnego.
Kolejną kłopotliwą kwestią jest to, że niektóre szkoły uważają, iż dotacje na wzmiankowane podręczniki są zwyczajnie za małe, placówki chciałyby nabyć więcej podręczników. Wydawcy odpowiadają im, że i tak musieli już obniżyć ceny. Proszenie rodziców o to, żeby kupowali książki „ekstra” jest złamaniem prawa, dlatego sytuacja jest dość patowa. Resort edukacji zwiększenia dotacji na podręczniki nie przewiduje. Niektórzy mają prawdziwy kłopot – bo jeśli szkoła obcina wydatki i nie daje pieniędzy na wszystkie podręczniki, muszą je oni kupować na własną rękę.
Dlaczego nie mogę mieć tej książki?
Jeśli kiedyś słyszałam rodzicielskie pretensje w temacie bezpłatnych podręczników to o to, dlaczego nie mogą wykupić sobie książki na własność. Wydaje się, że danie im takiej możliwości będzie logiczne – jeśli dziecko zniszczy książkę (a to nietrudne zadanie, wystarczy, że w torbie wyleje im się napój), to idzie to na konto rodzica, nie szkoły. Ponadto, podręczniki często bywają lekko uszkodzone, podniszczone, zużyte. Nie każdy chce z takiej korzystać, niektórzy chcieliby całkiem nową. Po co? Jeśli dziecko chciałoby sobie powtórzyć wiedzę z siódmej klasy do egzaminu ósmoklasisty, książka mogłaby mu w tym bardzo pomóc.
Co to oznacza? Odżywa rynek używanych podręczników, ludzie zaczynają też kserować ćwiczenia (tylko jak ma się kserowanie do prawa autorskiego?) albo kopiować je w inny sposób. Innego wyjścia – póki co – nie ma. A wystarczyłoby uwolnić rodzicom możliwość zakupu nowych książek.