Czarny scenariusz, w którym ceny żywności zupełnie wymykają się spod kontroli robi się coraz bardziej realny. Teraz nawet minister rolnictwa przyznaje, że dopuszcza scenariusz, w którym będziemy kupować masło za 12 zł. Wszystko przez splot niekorzystnych czynników kształtujących ceny produktów spożywczych.
Henryk Kowalczyk uspokaja: żywności w Polsce przez wojnę w Ukrainie nie zabraknie. Osobną kwestią pozostaje jej cena
Ceny żywności stanowią obecnie główny powód zmartwień wielu gospodarstw domowych. Nie ma w tym nic dziwnego. Żywność drożeje nieco bardziej, niż wynikałoby to z poziomu nominalnej inflacji konsumenckiej podawanej przez GUS. Problem zaś trwa już co najmniej pół roku. Na początku roku zastanawiałem się, czy ceny w 2022 r. nie przyniosą nam przypadkiem chleba za 10 zł i jajek za 25 zł. Bardzo szybko pożałowałem napisania tych słów, bo chyba wykrakałem.
Pragnę jednak uspokoić naszych czytelników: jeszcze nie jest aż tak źle. Z naciskiem na słowo „jeszcze”. Czym innym jest bowiem nieco prowokacyjne wróżenie z fusów, a czym innym słowa wicepremiera i zarazem ministra rolnictwa. Tymczasem Henryk Kowalczyk w wywiadzie dla Programu 1 Polskiego Radia przyznał, że istnieje ryzyko, że możemy kupować masło za 12 zł. Obecnie kostka kosztuje już ok. 8 zł. Jeszcze przed dwoma tygodniami cena jednej kostki kształtowała się w okolicach 7 zł.
Zanim jednak ktoś zarzuci mi manipulację, warto odnotować, co dokładnie powiedział Henryk Kowalczyk. Zapytany przez Grzegorza Jankowskiego o to, czy masło za 12 zł to realny scenariusz tej jesieni, wicepremier odparł: ” Nigdy nie można tego wykluczyć, choć nie chciałbym prognozować tego typu cen”. Nie jest więc tak źle, prawda? Niekoniecznie. Kowalczyk wcześniej wymienił czynniki, które będą w najbliższych miesiącach kształtowały ceny produktów spożywczych.
Przede wszystkim, minister rolnictwa zapewnił, że żywności w Polsce przez rosyjską inwazję na Ukrainę nie zabraknie. Mamy duży margines nadmiaru żywności, Polska w dalszym ciągu eksportuje jedzenie do innych państw. Wystarczy zarówno na potrzeby naszych obywateli, jak i przebywających w naszym kraju ukraińskich uchodźców. Jest jednak małe „ale” w postaci ceny.
Masło za 12 zł jesienią to niestety całkiem prawdopodobny scenariusz. Może nas jednak uratować dobra pogoda
Na ten moment najbardziej problematyczna wydaje się sytuacja, jeśli chodzi o tłuszcze. Minister Kowalczyk nie spodziewa się, żeby staniało masło, czy oleje. Trudno będzie kupić olej słonecznikowy, zwłaszcza w rozsądnej cenie. Wszystko dlatego, że jest to produkt eksportowany przez Ukrainę.
W Polsce najpopularniejszym rodzajem oleju jest ten rzepakowy. Na szczęście jesteśmy jednym z głównych jego producentów w Europie. Niestety, można się spodziewać wystąpienia efektu substytucyjnego. Na polski olej rzepakowy może być większe wzięcie tam, gdzie olej słonecznikowy z Ukrainy jest niedostępny. To nie pozostanie bez wpływu na jego cenę. A to tylko jeden z wielu problemów, których jedną z przyczyn jest wojna w Ukrainie. Henryk Kowalczyk diagnozuje je dość precyzyjnie.
Rosną ceny energii, gazu – wielokrotnie, ceny nawozów – znowu dwu-, trzykrotnie – wobec tego ceny zbóż. I pociąga to za sobą wzrost cen produktów mącznych, jak chleb, makarony, ale i produktów pochodzenia zwierzęcego, bo rosną ceny pasz. To jest taki nieunikniony łańcuch konsekwencji, który w tej chwili przeżywamy
Trzeba przyznać, że również z chlebem dzieje się coś niedobrego. Jeden bochen nie kosztuje może jeszcze 10 zł, ale ceny w okolicach 5 zł są coraz częstszym widokiem. Cień nadziei może przynieść dobra pogoda. Polska boryka się już któryś rok z rzędu z suszą. Tym razem jednak jej skutki nieco złagodziły ostatnie opady deszczu. W każdym razie przynajmniej w niektórych regionach Polski. Jeżeli jednak w drugim półroczu nie będzie głębokiej suszy, to być może ceny żywności się ustabilizują.
Czy ten scenariusz jest rzeczywiście możliwy? Warto pamiętać, że inflacja najprawdopodobniej będzie rosła przynajmniej do końca roku. Napędza ją nie tylko sam wzrost cen żywności, ale także tych towarów i usług, które są niezbędne do jej wytworzenia, przetworzenia, bądź sprzedaży. Mowa właśnie o energii, paliwie, nawozach, czy kosztach pracy. Masło za 12 zł jesienią nie jest więc czymś niewyobrażalnym.