Rząd Zjednoczonej Prawicy miał bardzo ciekawy pomysł, jak podnieść frekwencję w gminach. Przygotował dla nich dość duże dotacje, jeżeli tylko ich mieszkańcy tłumnie zjawią się w lokalach wyborczych. Jednak rządzący nie byli w stanie przewidzieć tak dużego zrywu wyborców, jaki miał miejsce 15 października. W rezultacie część włodarzy gmin ma wątpliwości, czy obiecane dotacje trafią do nich w terminie.
Wypłacenie dotacji do gmin na ten cel wymagało wpisania do budżetu dodatkowych 1,07 mld zł
Początkowo członkowie rządu, którzy byli odpowiedzialni za ten projekt, zakładali, że dotacje dostaną te gminy, w których do głosowania poszło powyżej 60 procent mieszkańców. Jednak 15 października rzeczywistość przerosła wyobrażenia. W wielu miejscach frekwencja nie tylko przekroczyła 60 procent, ale wielu wyborców stało przy urnach do późnych godzin wieczornych. W rezultacie liczba gmin, które mogą ubiegać się o dotację, jest bardzo duża.
Rząd musiał zatem zwiększyć pulę środków dostępnych w budżecie, aby spełnić obietnicę daną włodarzom gmin przed wyborami. Gminy, które osiągnęły największą frekwencję w powiecie, miały otrzymać milion złotych na budżet obywatelski. Oprócz tego środki miały zostać przeznaczone na ochotnicze jednostki straży pożarnej. Mowa jest między innymi o termomodernizacjach i wyposażeniu remiz strażackich.
Wójtowie martwią się, że nie zobaczą obiecanych pieniędzy w najbliższym czasie
Duża liczba gmin, które mogą ubiegać się o dotacje, wzbudza słuszne obawy wójtów o to, czy pieniądze dotrą do nich na czas. Mimo tego rząd zapewnia, że poprawka, dzięki której środki mają popłynąć do gmin, zostanie wpisana do ustawy budżetowej na przyszły rok. Budżet całego programu wynosił początkowo 300 mln zł. Tak więc kwota, która ma zostać wypłacona gminom, jest cztery razy większa od tej, która była szacowana na początku.
Pieniądze na program znajdą się także dzięki temu, że zmniejszona zostanie rezerwa ogólna budżetu państwa, finansowanie instrumentów i programów Europejskiego Banku Inwestycyjnego, a także obsługa zadłużenia i należności finansowych Skarbu Państwa. Wielu samorządowców nie ma zamiaru odpuszczać i zapewniają, że będą upominać się o pieniądze do skutku. Duża część pracowników gmin martwi się także, że środki mogą zostać zmniejszone lub wypłacone tylko w kwocie zapisanej przez rząd Zjednoczonej Prawicy w tak zwanym programie „Bitwy na remizy”.