Przemieszczanie się tylko w pobliżu miejsca zamieszkania, godzina policyjna i zamknięcie wielu firm. Co w najgorszym wypadku może oznaczać narodowa kwarantanna?

Codzienne Zdrowie Dołącz do dyskusji (380)
Przemieszczanie się tylko w pobliżu miejsca zamieszkania, godzina policyjna i zamknięcie wielu firm. Co w najgorszym wypadku może oznaczać narodowa kwarantanna?

Ciągły wzrost liczby zakażeń koronawirusem może doprowadzić do tego, że już nawet za 7-10 dni zostanie ogłoszona narodowa kwarantanna. Rzecznik rządu odniósł się dzisiaj do tego, co by to mogło w praktyce oznaczać. Wskazał na rozwiązania przyjęte w innych krajach europejskich – m.in. we Francji, Wielkiej Brytanii, Portugalii czy Hiszpanii. Czego możemy się zatem spodziewać?

Narodowa kwarantanna: co to oznacza i jak może wyglądać polski lockdown 2.0?

Od wczoraj wiadomo jedno – „narodowa kwarantanna” będzie kolejnym krokiem rządu w razie rosnącej liczby zakażeń koronawirusem. Tym samym albo Polsce przez jakiś czas grozi kolejny całkowity lockdown (być może nawet pełniejszy niż wiosną), albo utrzymanie obowiązujących restrykcji. Innych rozwiązań już nie ma, a rząd nie zamierza wprowadzać kolejnych pojedynczych obostrzeń. Następny krok to po prostu zamknięcie gospodarki. „Kolejny próg bezpieczeństwa” to średnio 29-30 tys. zakażeń dziennie przez kolejny tydzień. W praktyce pełny lockdown może nam grozić już nawet w przyszłym tygodniu.

Jak jednak faktycznie wyglądać narodowa kwarantanna? Ze słów rzecznika rządu Piotra Müllera wynika, że ograniczone zostanie działanie kolejnych branż. Niemal na pewno dotyczyć to będzie w dużej mierze punktów usługowych – zwłaszcza z branży kosmetycznej. Rzecznik rządu stwierdził również, że niewykluczone są ograniczenia w przemieszczaniu się, o których już wcześniej wspominał wicepremier Gowin. Warto jednak zwrócić uwagę na inne słowa rzecznika – wspomniał, że brane pod uwagę są zatem takie rozwiązania jak m.in. we Francji, Wielkiej Brytanii, Hiszpanii czy Portugalii. To już z kolei może nam powiedzieć nieco więcej.

To, co łączy np. obostrzenia we Francji czy Wielkiej Brytanii to mocne ograniczenie aktywności i mobilności społecznej. We Francji możliwe jest opuszczenie miejsca zamieszkania tylko w wyjątkowych sytuacjach – które ograniczają się w praktyce do wyjścia do pracy, lekarza czy na zakupy produktów pierwszej potrzeby (ewentualnie w celu opieki nad osobami niesamodzielnymi). Dopuszczalne jest też wyjście na spacer – ale jest limitowane czasowo, w dodatku nie można się zanadto oddalać od miejsca zamieszkania. Dodatkowo konieczne jest okazanie specjalnego certyfikatu.

W Wielkiej Brytanii „dozwolonych” wyjść jest nieco więcej. Mieszkańcy mogą przemieszczać się w celu zakupu produktów spożywczych, leków, do pracy/szkoły/na uczelnię lub na ćwiczenia. Co ciekawe, brytyjski lockdown jest bardzo specyficzny – nie zdecydowano się tam na zamknięcie szkół i uniwersytetów. Jest też zakaz zgromadzeń na świeżym powietrzu- spotkać się ze sobą mogą maksymalnie dwie osoby.

Godzina policyjna: czy zostanie wprowadzona także w Polsce?

Przy zastanawianiu się, jak będzie wyglądać ewentualna narodowa kwarantanna i co to w praktyce oznacza, warto poruszyć temat godziny policyjnej. We Francji godzina policyjna funkcjonuje m.in. w Paryżu i części kraju. Godzina policyjna powróciła też do Hiszpanii – chociaż dopuszczalne będą pewne wyjątki. Godzina policyjna funkcjonuje też w części włoskich miast (m.in. w Rzymie czy Neapolu) oraz w Belgii.

Czy w Polsce godzina policyjna w ramach narodowej kwarantanny również jest prawdopodobna? Być może jeśli rządzący zdecydują się na jej wprowadzenie, to mogłaby ona obowiązywać np. na terenie największych polskich miast – gdzie przemieszczanie się w godzinach nocnych jest znacznie bardziej prawdopodobne. Oczywiście zupełnie inną kwestią jest, czy w ogóle zakaz przemieszczania się (w określony sposób lub w określonych godzinach) byłby zgodny z prawem. Niestety rządzący prawdopodobnie nie wyciągnęli wniosków z wiosennego lockdownu. Co oznacza, że właściwej podstawy prawnej do wprowadzenia takich obostrzeń po prostu nie będzie.

Wiosenny wariant włoski

Rzecznik rządu wspominał również o tym, że rozważane są takie rozwiązania, jakie wcześniej były np. we Włoszech (obecne restrykcje są tam inne od tych wprowadzonych wiosną). To z kolei mogłoby sugerować nie tylko znaczne ograniczenia w przemieszczaniu się, ale także – a może przede wszystkim – zamknięcie wszystkich firm, których produkty i usługi nie należą do tych „podstawowych”. To dla polskiej gospodarki byłby wariant zdecydowanie najgorszy – ale wciąż niewykluczony.