Rzecznik Ministerstwa Zdrowia przyznał we wtorkowym wywiadzie dla Radia Plus, że nie będzie obowiązku szczepień dla nauczycieli i służb mundurowych. Przynajmniej nie będzie go od 1 marca. Resort nie wyklucza wprowadzenia takiego obowiązku w bliżej nieokreślonej przyszłości. Skąd taka decyzja? Rzekomo było za mało czasu, by nauczyciele i mundurowi mogli się zaszczepić.
Skoro od 1 marca można wprowadzić obowiązkowe szczepienia medyków, to czemu nie nauczycieli i mundurowych?
Niby piąta fala koronawirusa trwa, niby odnotowujemy rekordowy dzienny przyrost zakażeń, ale walka z epidemią jakoś tak zauważalnie osłabła. Z ustawy Hoca mającej dać przedsiębiorcom możliwość weryfikacji zaszczepienia pracownika nic nie zostało. Projekt Prawa i Sprawiedliwości nazywany „Lex Kaczyński”, lub „Lex Konfident”, został na szczęście odrzucony przez Sejm. Teraz okazuje się, że nie będzie obowiązku szczepień dla nauczycieli i służb mundurowych.
Pierwotnie taki obowiązek miał zostać wprowadzony od 1 marca. Rzecznik Ministerstwa Zdrowia Wojciech Andrusiewicz przekazał jednak we wtorkowym wywiadzie dla Radia Plus, że takiej decyzji nie będzie. Wszystko dlatego, że przedstawiciele tych zawodów mieli za mało czasu, by się rzeczywiście zaszczepić. Na pocieszenie Andrusiewicz przyznaje, że to nie oznacza, że pomysł upadł i że taki obowiązek nie pojawi się w przyszłości.
Równocześnie od 1 marca będą obowiązywały obowiązkowe szczepienia dla medyków. Jak wytłumaczyć różnicę w traktowaniu poszczególnych zawodów? Rzecznik Ministerstwa Zdrowia spieszy z odpowiedzią.
W przypadku medyków mówimy o tym, że od 1 marca ten obowiązek będzie egzekwowany, to znaczy, że taka osoba będzie musiała być w pełni zaszczepiona. Więc, co logiczne, tego nie da się przeprowadzić w tak krótkim okresie czasu w stosunku do innych grup zawodowych
Problem tylko w tym, że taka odpowiedź tak naprawdę niewiele mówi. Sam Andrusiewicz zwraca uwagę na istniejący już obowiązek szczepień przeciwko żółtaczce.
Bez tych szczepień żaden lekarz w tym kraju, ani pielęgniarka, nie zostanie dopuszczona do pacjenta. Tu jest podobnie. Nie można dopuścić kogoś, kto nie jest osobą bezpieczną dla pacjentów
Co z niezaszczepionym personelem? Decyzję podejmie dyrektor danej placówki. Może przenieść takiego pracownika do pracy administracyjnej, może też podjąć bliżej nieokreśloną inną decyzję.
Nie będzie obowiązku szczepień dla nauczycieli i służb mundurowych, bo rządzącym nie chce się już walczyć z pandemią
Czyli w przypadku medyków jak najbardziej się dało. Dlaczego więc nie będzie obowiązku szczepień dla nauczycieli i służb mundurowych? Trudno traktować poważnie argument o braku czasu. Zwłaszcza, że to właśnie istnienie obowiązku zaszczepienia powinno służyć temu, by personel rzeczywiście przyjął szczepionki.
Wydaje się więc, że mamy do czynienia z kolejną kapitulacją ze strony władz naszego państwa. Nie da się ukryć, że obóz Zjednoczonej Prawicy jest obecnie zakładnikiem tych swoich posłów, którzy są nastawieni antyszczepionkowo. Bez ich poparcia rząd nie może liczyć na większość w Sejmie. Dlatego właśnie upadło „Lex Kaczyński” a ustawa autorstwa posła Czesława Hoca nie była należycie procedowana. I to pomimo względnego poparcia ze strony opozycji.
Tymczasem polskie podejście do walki z epidemią koronawirusa stanowi wręcz przykład. Przykład tego, jak absolutnie nie postępować. Jeszcze nie tak dawno prestiżowe czasopismo medyczne „Lancet” opisywało sytuację w naszym kraju. Ze szczególnym uwzględnieniem masowej rezygnacji lekarzy zasiadających w Radzie Medycznej. „Lancet” zwrócił także uwagę na relatywnie wysoką umieralność wśród chorych na covid-19, oraz silne antyszczepionkowe resentymenty. W szczególności w tej części naszej populacji, która częściej skłania się do głosowania na partię rządzącą.
W międzyczasie jednak pozostałe państwa Europy powoli odchodzą od wszelkiej maści obostrzeń. Rządy tych państw zauważyły, że idzie endemia, oraz że społeczeństwa mają już serdecznie dosyć epidemicznych rygorów. Różnica pomiędzy nimi a Polską jest jednak taka, że na zachodzie Europy populacja jest dużo lepiej wyszczepiona. Dlatego ogłoszenie w naszym kraju końca epidemii byłoby przedwczesne. Po piątej fali koronawirusa wciąż może przecież przyjść w takich warunkach szósta, po niej siódma.
Być może niektórzy z naszych czytelników pamiętają słynny „model szwedzki” z samego początku pandemii. Zakładał on praktyczny brak interwencji ze strony państwa i liczenie na to, że społeczeństwo szybko uzyska odporność populacyjną. Wygląda na to, że możemy zacząć mówić o „polskim modelu”. To taki model szwedzki, który nie działa.