Rzadko, ale jednak, czytamy czasem o przypadkach, w których ktoś popełni przestępstwo nie mając zupełnie kontroli nad tym, co robił. Chociaż wielu kryminalistów próbuje uniknąć więzienia wymawiając się chorobami psychicznymi, część z nich naprawdę cierpi na przedziwne zaburzenia.
Kodeks karny mówi nam:
Art. 31. § 1. Nie popełnia przestępstwa, kto, z powodu choroby psychicznej, upośledzenia umysłowego lub innego zakłócenia czynności psychicznych, nie mógł w czasie czynu rozpoznać jego znaczenia lub pokierować swoim postępowaniem.
Co to jednak oznacza? Jak szybko się dowiadujemy, nie tyczy się to osób nietrzeźwych bądź znajdujących się pod wpływem narkotyków. Słowem: jeśli ktoś zabije kogoś po pijanemu, odpowiada za to tak samo, jak gdyby był poczytalny (nawet, jeśli alkohol zupełnie zaburzył jego świadomość).
Senni mordercy – niepoczytalność, prawo
Trzydzieści jeden lat temu Kenneth Parks z Ontario stanął przed sądem. Zasnął przed telewizorem, a potem zaczął lunatykować – wstał z kanapy, wsiadł w samochód, dojechał do domu rodziców swojej żony, teściową zabił kuchennym nożem, zaś teścia ciężko ranił. Jak się wkrótce później okazało, niczego nie pamiętał, nie był również pijany. Wszystko to stało się, ponieważ nie był w stanie zapanować nad własnym ciałem w czasie snu. Ekspertom udało się ustalić, że znajdował się w tzw. transie lunatycznym, toteż nie ponosił odpowiedzialności. Ostatecznie, został uniewinniony.
Zazwyczaj somnambulik (lunatyk), który popełni takie straszne morderstwo we śnie zostaje skierowany do szpitala psychiatrycznego na dłuższy okres. Udowodnienie, że było się niepoczytalnym i do pewnego stopnia uśpionym, nie jest wcale proste. Potrzebne są badania encefalografem, a i one mogą nie być precyzyjne. Wielu morderców powołuje się na somnambulizm, ale niewielu z nich tak naprawdę zostaje uniewinnionych z powodu zamordowania kogoś przez sen.
(Nie)skruszeni psychopaci
Nieco inna sytuacja jest z psychopatami. Ci, którzy popełniają morderstwo nie czują skruchy, nie mają poczucia winy, robią to, co robią ze względu na przyjemność, jaką im to sprawia. Zazwyczaj również trafiają do szpitali psychiatrycznych, ale mało kto myśli o wypuszczeniu ich stamtąd, gdyż ich leczenie jest niemożliwe. Wypuszczenie ich na wolność oznacza z kolei, że najprawdopodobniej znowu popełnią morderstwo. Podejmuje się różne terapie w celu zniwelowania przyczyn psychopatii, niestety, mają oni upośledzone ciało migdałowate w mózgu, toteż takie próby są zazwyczaj skazane na niepowodzenie. W polskim prawie nie są jednak uznawani za osoby niepoczytalne, toteż ponoszą wszelką odpowiedzialność za popełnione przez siebie czyny. Psychopatom brak regulacji ani nie pomaga, ani nie szkodzi – ostatecznie zostają skazani tak, jak wszyscy inni.
Z drugiej strony, bierzemy pod uwagę to, iż nigdy nie będą w stanie poczuć emocji tak, jak zwykli ludzie. Czy nie zasługują z tego powodu na odrobinę współczucia, którego oni sami nie potrafią wykrzesać, bo nie są co do tego zdolni?
Zabójczy rak… i schizofrenia. Czy powinniśmy się litować?
Ciekawym – i przerażającym – przypadkiem jest sprawa Charlesa Whitmana. Zamordował on swoją żonę i matkę, a następnie doprowadził do strzelaniny w Teksasie, zabijając łącznie siedemnaście osób. Jak się okazało, w jego mózgu znajdował się złośliwy guz uciskający ciało migdałowate, wskutek czego odczuwał on nieprzerwany lęk oraz stawał się agresywny. Podobny przypadek zanotowano w Polsce – Karol Kot, „Wampir z Krakowa” skazany na karę śmierci za zamordowanie dwóch osób, próbę zabicia dziesięciu innych oraz cztery podpalenia. Sekcja zwłok wykazała u niego rozległego guza mózgu.
Jeśli więc zabójca nie odpowiada za to co robi, a winnym będzie rak, czy nie powinien zasługiwać na swoistą litość ze strony społeczeństwa? Prędzej czy później i tak umrze, najczęściej w męczarniach, obarczony w ten czy inny sposób wyrzutami sumienia oraz potępieniem ze strony wszystkich, których znał i kochał. Prawo jest w tych kwestiach bardzo precyzyjne – określa takie osoby jako niepoczytalne. Wszelkie inne choroby, które doprowadzają do morderstwa – na przykład schizofrenia – również zwalniają z odpowiedzialności za popełnione czyny. Tak było w przypadku pacjenta ze szpitala psychiatrycznego w Grajewie, który wybiegł z łazienki, a następnie zamordował jedną ze śpiących pacjentek przy użyciu stalowego wieczka od puszki. Jak tłumaczył potem, przypominała mu ona jego matkę.
Niektórzy chorzy psychicznie popełniają więc czyny, które godne są potępienia, a które u zdrowego człowieka byłyby przesłanką do skazania na długie lata więzienia. Czy zasługują na nasze współczucie, oni, więźniowie własnych głów?
Fot. tytułowa pochodzi z gry komputerowej Sleepwalker (Ocean, 1993)