Wiceminister gospodarki Ukrainy Denys Kudin poinformował o rozmiarze dotychczasowych zniszczeń wojennych. W wyniku rosyjskiego barbarzyństwa odbudowa Ukrainy kosztowałaby już ponad 120 miliardów dolarów. Z każdym kolejnym dniem walk kwota ta tylko rośnie.
121 miliardów dolarów – tyle, uwzględniając dzisiejszy kurs dolara, wyniosą planowane wydatki Polski w całym 2022 roku.
Barbarzyństwo rosyjskiej armii po 20 dniach walk przyniosło zniszczenia tak dużej, jak roczne wydatki budżetowe Polski
Rosyjska inwazja na Ukrainę wiąże się z rosnącymi z każdym dniem zniszczeniami wojennymi. Tym bardziej, w miarę jak armia inwazyjna skupia swoje wysiłki na ostrzeliwaniu obiektów cywilnych i dopuszcza się kolejnych zbrodni wojennych. Niszczone są także lotniska, drogi, mosty, zabytki czy nawet całe miejscowości. Odbudowa Ukrainy po wojnie z całą pewnością będzie kosztowna. Jak bardzo? Na antenie ukraińskiej telewizji wstępne szacunki przedstawił tamtejszy wiceminister gospodarki, Denys Kudin.
Zniszczenia wojenne na dzień 14 marca to przynajmniej 120 miliardów dolarów. Dla porównania: polski rząd wyliczył sobie, że może się domagać od Niemiec reparacji wojennych w wysokości 850 miliardów dolarów za zdewastowanie kraju w trakcie II Wojny Światowej. Straty po przejściu huraganu Katrina w Stanach Zjednoczonych szacuje się na ok. 86 miliardów dolarów. Wydatki budżetowe Polski w 2021 r. wyniosły w przeliczeniu właśnie ok. 120 miliardów dolarów. Jak widać, stopień dewastacji, której dopuszczają się Rosjanie, jest ogromny.
Warto przy tym wspomnieć, że jeszcze tydzień temu ukraińskie szacunki wynosiły raptem 10 miliardów dolarów strat. Tak drastyczny wzrost można tłumaczyć przede wszystkim właśnie zmianą taktyki sił rosyjskich. Wydaje się przy tym, że największe zniszczenia dotyczą nie tylko obwodu czernichowskiego i kijowskiego, ale przede wszystkim południa i wschodu Ukrainy. Prezydent Wołodymyr Zełenski przyznał, że niektóre miasteczka przestały istnieć. Rosjanie zniszczyli również centrum Charkowa. Mowa o tej „rosyjskojęzycznej” części kraju.
Nie ulega przy tym wątpliwości, że powojenna odbudowa Ukrainy będzie poważnych wyzwaniem stojącym przed społecznością międzynarodową. W szczególności przed Europą. Samo napadnięte państwo najprawdopodobniej nie będzie w stanie podźwignąć się z ruin samo. Zwłaszcza, że końca wojny na ten moment nie widać.
Odbudowa Ukrainy będzie wymagała ogromnego wysiłku nie tylko ze strony napadniętego narodu, ale także osłabionej gospodarczo Europy
Standardowa pomoc, w rodzaju pieniędzy z OECD, Banku Światowego i Międzynarodowego Funduszu Walutowego, zapewne okaże się kroplą w morzu potrzeb. Skala zniszczeń wojennych już teraz jest na tyle bezprecedensowa, że pojawiają się postulaty zastosowania równie nadzwyczajnych środków. Eksperci Polskiego Instytutu Ekonomicznego postulują na przykład stworzenie nowego odpowiednika Planu Marshalla dla odbudowy Ukrainy.
Polski premier Mateusz Morawiecki sugerował uruchomienie przez Unię Europejską pakietu inwestycyjnego rzędu 100 miliardów euro. Jego celem byłaby przede wszystkim odbudowa zniszczonej infrastruktury. Już teraz wiemy, że nawet tak duża kwota nie wystarczyłaby na wszystko. Co więcej, sama Europa cały czas boryka się z covidowym kryzysem inflacyjnym. Pogorszanie się sytuacji w Ukrainie skończy się największym od dawna kryzysem humanitarnym na Starym Kontynencie. Z tym też jakoś trzeba będzie sobie poradzić.
Ukrainę pozostawioną samą sobie, nawet po zwycięstwie nad rosyjskim najazdem, czeka gospodarcza zapaść. Wraz z nią wszystkie możliwe negatywne skutki takiego stanu rzeczy. Wojna cofnie rozwój tego państwa o całe dekady. Do przedstawianych przez stronę ukraińską strat należy także doliczyć czysto ludzkie ofiary rosyjskich zbrodni wojennych.
Skala zniszczeń niewidziana w Europie w najlepszym wypadku od oblężenia Sarajewa pokazuje jeszcze jedną rzecz: równie bezprecedensowe, ale jakże dobrze znane nad Wisłą, barbarzyństwo rosyjskiej machiny wojennej. Ukraińcy zadają sobie dziś pytanie: dlaczego świat zachodni na to pozwala? Warto dołączyć się do tego pytania.