Czy to prawda, że według nowych – wadliwych – przepisów wystarczy kiedykolwiek w życiu uprawiać sport, by nie musieć nosić maseczki?

Codzienne Prawo Zdrowie Dołącz do dyskusji (37)
Czy to prawda, że według nowych – wadliwych – przepisów wystarczy kiedykolwiek w życiu uprawiać sport, by nie musieć nosić maseczki?

Około pół godziny przed wejściem w życie społeczeństwu udostępniono treść obowiązującego rozporządzenia „covidowego”. Zapewne tworzono je do ostatniej chwili, bo jakość tego aktu prawnego jest bardzo niska. Pojawiają się też problemy interpretacyjne.

Osoba uprawiająca sport a maseczka

Zapowiedzi nowego prawa pojawiły się w aż czterech pozakonstytucyjnych quasi-źródłach prawa, które w dobie pandemii zyskały faktyczną rangę. Mówiono o nich podczas konferencji, na Twitterze, na stronie gov.pl, a także – pierwszy raz od wyborów – za pomocą alertu RCB.

Co ciekawe, wszystkie te źródła głosiły o obowiązywaniu prawa, które pojawiło się na ostatnią chwilę. Vacatio legis trwało zawrotne 30 minut, podczas którego podejrzewam, że nie da się w pełni skutecznie przeczytać treści całego aktu prawnego.

I mimo że znaczna część komentujących – głównie na Twitterze – jakiekolwiek próby rozbierania nowego prawa na czynniki pierwsze bagatelizuje stwierdzeniami w stylu „nie filozofuj”, czy „przecież i tak wiadomo o co chodzi”, to i tak spróbuję podkreślić chociaż jeden wyrazisty absurd, który z nowego rozporządzenia wynika.

Chodzi o pojęcie osoby uprawiającej sport, a także nieodpowiednią konstrukcję aktu prawnego, przez co wszelkie wyłączenia od obowiązku zakrywania ust i nosa obowiązują pasażerów samolotów. W sprawie złożył nawet stosowną interpelację poseł Artur Dziambor.

O co chodzi?

Nowe rozporządzenie określa, że cała Polska jest żółtą strefą. Wprowadzono także obowiązek noszenia maseczek również na ulicach – i o ile ogólny przekaz powinien być prosty, to same przepisy odpowiadać powinny zamiarowi ich twórców. Te są z kolei – przez ogólny chaos – trudne do odczytania, ale do tego przejdę za chwilę.

Pominę już kwestię absolutnie bazową, na której mógłbym tekst zakończyć. Przepis, tj. art. 46b ustawy z dnia 5 grudnia 2008 r. o zapobieganiu oraz zwalczaniu zakażeń i chorób zakaźnych u ludzi, na podstawie którego wydano obowiązek zakrywania ust i nosa, stanowi, że można określić

obowiązek poddania […] stosowaniu innych środków profilaktycznych i zabiegów przez osoby chore i podejrzane o zachorowanie

Jakiekolwiek przymuszanie obywateli do stosowania środków profilaktycznych – jak osłony ust i nosa – dotyczyć mogą zatem jedyne wskazanych wyżej adresatów. Rozszerzenie tego obowiązku na wszystkich to przekroczenie delegacji ustawowej i taki przepis sam w sobie nie może obowiązywać.

Dziwię się zatem, co wskazałem we wpisie pt. odmowa przyjęcia mandatu a kara administracyjna, że parlament nie usunął z wyżej wskazanego przepisu problematycznych – dzisiaj – przesłanek.

Mogłoby to jednak prawdopodobnie rodzić pewien konflikt konstytucyjny, bo nakaz stosowania środków profilaktycznych przez wszystkich występuje już w polskim prawie – w ustawie o stanie klęski żywiołowej, ale tutaj chętnie poczytałbym opinie ekspertów.

Sportowcy bez maseczek?

Załóżmy jednak, że się mylę, a moje rozumowanie jest niepoprawne. Załóżmy, że obowiązek zakrywania ust i nosa obowiązuje – i powinien, bo jest słuszny. Nowe rozporządzenie w §27 ust. 1 określa, że

do odwołania nakłada się obowiązek zakrywania, przy pomocy odzieży lub jej części, maski, maseczki, przyłbicy albo kasku ochronnego […], ust i nosa

W dalszej części, po dwukropku, prawodawca wskazuje, że obowiązek odnosi się do

  • środków transportu publicznego
  • miejsc ogólnodostępnych (drogi, place, cmentarze, części wspólne nieruchomości, zakłady pracy, budynki użyteczności publicznej, et cetera)
  • sprawowania kultu religijnego
  • na pokładach statków powietrznych (ust. 2)

Zasada jest dosyć zrozumiała. Problem pojawia się w momencie, gdy prawodawca określa wyłączenia.

Kto nie musi zakrywać ust i nosa?

Ustęp 3 §27 stanowi, kto nie musi stosować się do obowiązku zakrywania ust i nosa we wskazanych wyżej miejscach i sytuacjach. Każde z poniższych wyłączeń dotyczy ust. 1 i ust. 2, toteż odnosi się także do pokładu statku powietrznego. Rozporządzenie stanowi, że obowiązku nie stosuje się w przypadku m.in. (bo katalog jest szeroki, acz zamknięty):

  • sędziego, trenera oraz osoby uprawiającej sport

Wykładnia językowa tego przepisu nie pozwala rzecz jasna na pełne zrozumienie go. W sieci mnóstwo jest żartobliwych stwierdzeń, jakoby bycie osobą kiedykolwiek uprawiającą sport całkowicie zwalniało z obowiązku zakrywania ust i nosa. Wątpliwe jest także odpowiednie rozumienie pojęcia sędziego, czy trenera.

Posługując się jednak wykładnią celowościową i funkcjonalną – a także systemową, w oparciu o ustawę o sporcie – można uznać, że chodzi tutaj o osoby, które uprawiają sport (tj. aktywność fizyczną powszechnie za sport uznawaną, być może z wyłączeniem tych dziedzin sportu, w których niewymagany jest wysiłek fizyczny) w danym momencie. A także o sędziów sportowych i trenerów, jednakże podczas wykonywania swoich obowiązków.

Wskazana przez Artura Dziambora kwestia grania w szachy bez maseczki na pokładzie samolotu jest jednak problematyczna – przepisy na to na pierwszy rzut oka faktycznie pozwalają.

Powyższe jest oczywiście pokłosiem szybkiego tworzenia prawa, które ubrane jest w wyjątkowo kazuistyczną formę. Enumeratywne określenie wyłączeń zawsze prowadzić będzie do absurdów – abstrahując, powtórzę, od tego, czy nowe prawo faktycznie ma moc obowiązującą.