Eksperci od zabezpieczania się podpowiadają jak niczego nie złapać w te Walentynki

Prywatność i bezpieczeństwo Dołącz do dyskusji
Eksperci od zabezpieczania się podpowiadają jak niczego nie złapać w te Walentynki

Walentynki to czas pełen ciepła i uczuć, ale niestety również okazja, by nieświadomi użytkownicy internetu mogli paść ofiarą cyberprzestępców. Jak przestrzegają eksperci od zabezpieczeń, w epoce cyfrowej miłość również może stać się narzędziem w rękach oszustów. 

Samotne lub złamane serca są bardzo częstym „targetem” rozmaitych oszustów i naciągaczy. Zdziwilibyście się jak wiele kobiet pisze do naszej redakcji po tym, jak na odległym kontynencie poznały miłość swojego życia (wreszcie!), sfinansowały im drogą podróż do Polski, by nagle ci rozpłynęli się w powietrzu (popularny przekręt na żołnierza wysłanego na jednostkę). Mężczyznom zresztą też zdarza się to regularnie, gdzie na przykład chińskie boty polują na ich serca (oraz portfele) na Tinderze.

Oszustwo na Walentynki

Oszustwa związane z romansami online to niestety coraz częstszy problem, zwłaszcza w okolicach Walentynek. Cyberprzestępcy wykorzystują nasze emocje, zwłaszcza gdy czujemy samotność lub tęsknotę za bliskością. Jak zauważa Beniamin Szczepankiewicz, analityk z laboratorium antywirusowego ESET, oszuści są coraz bardziej wyrafinowani w swoich metodach. Przykładem może być namawianie ofiar do instalacji złośliwego oprogramowania pod pozorem przeniesienia rozmowy na bezpieczniejszą platformę.

W dzisiejszych czasach, kiedy liczba użytkowników komunikatorów internetowych przekracza 3,3 miliarda, cyberprzestępcy znajdują w nich żyzny grunt do swoich działań. Stąd też, szczególnie w okresie przed walentynkowym, warto zachować szczególną ostrożność. Badania pokazują, że straty finansowe związane z oszustwami miłosnymi gwałtownie wzrosły, dochodząc do 1,3 mld USD w ciągu zaledwie trzech lat.

Kodeks internetowego podrywacza

Syriusz Black poinformował kiedyś Harry’ego Pottera, by nigdy nie ufać czemuś, jeśli nie wiemy, gdzie jest tego mózg. To wręcz niewiarygodne jak bardzo rady ze świata czarodziejów okazały się adekwatne w świecie cyfrowym.

Jeżeli ktoś zagadał cię sam z siebie w internecie celem nawiązania relacji romantycznej, a znajomość rozwija się zbyt dynamicznie – należy nabrać podejrzeń. Nie przekazuj poufnych danych takiej osobie nawet po dłuższym czasie wzajemnej komunikacji. Pamiętaj, że poufnymi danymi może być nawet data urodzenia czy imię psa, jeżeli używamy go jako hasło. A eksperci od cyberbezpieczeństwa wskazują, że niestety nagminnie wybieramy tak nierozważne hasła.

Liczne publikacje, w tym także na łamach Bezprawnika, pokazują, że oszuści internetowi wyspecjalizowali się w rozgrywaniu długich gier. Czasami miesiącami wabią setki ofiar równocześnie. Poznają je, uczą się ich nawyków i zachowań. Dają poczucie bezpieczeństwa, dają poczucie sympatii, miłości, a nawet troski, by następnie to wszystko bezlitośnie wykorzystać do wyłudzenia pieniędzy. Dąż do spotkań bezpośrednich, oczywiście z zachowaniem zasad ostrożności, by nie doszło do porwania. Tak podstawowe zasady ostrożności są dziś na szczęście wpajane Polakom od najmłodszych lat, choć jak pokazują dane – z różnymi skutkami.

Jak nie dać się okraść w Walentynki?

Kluczowe jest unikanie pobierania aplikacji z nieznanych źródeł oraz zachowanie czujności wobec nowo poznanych osób online.

Aby uniknąć pułapek cyberprzestępców, warto zwrócić uwagę na kilka „czerwonych flag”, takich jak unikanie spotkań na żywo, zbyt szybko rozwijający się „związek” czy prośby o pieniądze. Pamiętajmy, że prawdziwa miłość buduje się na zaufaniu i szczerości, a nie na pośpiechu i niejasnych prośbach. Dobre oprogramowanie antywirusowe jest oczywiście w cenie, podobnie jak weryfikacja dwuskładnikowa do banku, na konta pocztowe czy konta w mediach społecznościowych.

Ale w Walentynki, jeżeli szukamy „miłości” w internecie, nie można kierować się wyłącznie sercem. Z przyczyn wskazanych powyżej, rozum powinniśmy w tę relację angażować na co najmniej takim samym poziomie, co inne organy.