Elektryfikacja rynku motoryzacyjnego jest nieunikniona. Po polskich miastach z miesiąca na miesiąc jeździ coraz więcej aut elektrycznych. Proces wspierają niemalże wszystkie – poza skrajnie prawicowymi – środowiska polityczne. Na 2024 rok planowane jest wprowadzenie nowej opłaty dla właścicieli aut spalinowych. Podatek od aut spalinowych będzie obowiązywał już za kilka miesięcy.
Początkowo właściciele aut elektrycznych mogli liczyć na liczne przywileje, tj. możliwość jazdy buspasem, czy brak konieczności wnoszenia opłaty parkingowej. Aktualnie europejscy urzędnicy realizują względem Polski założenia ekologicznego transportu. Zgoda na wprowadzenie nowej daniny wynika bezpośrednio z konieczności realizacji tzw. kamieni milowych warunkujących wypłatę środków z Krajowego Planu Odbudowy.
Podatek od aut spalinowych
Zgodnie z pierwotnymi ustaleniami nową daniną mieliby zostać obciążeni właściciele aut spalinowych. Zostałaby ona pobrana po raz pierwszy pod koniec 2024 r. Założenie było takie, aby podatek w rzeczywistości przybrał formę jednorazowej opłaty. Szacuje się jednak, że od 2026 r. ma być pobierany każdego roku. Dokładna wysokość opłaty będzie zależna od rodzaju pojazdu. W rezultacie, im starsze normy spalin, tym kwota do zapłaty będzie wyższa. To jedynie faza przejściowa i przygotowanie społeczeństwa na dalsze ograniczenia. Przypominamy, że od 2035 r. na terenie europejskiej wspólnoty będzie obowiązywał zakaz sprzedaży nowych samochodów spalinowych.
Chociaż unijni politycy nie są w tym zakresie osamotnieni. W 2024 roku Wielka Brytania wprowadzi kary dla producentów samochodów, którzy nie będą sprzedawali odpowiedniej liczby pojazdów elektrycznych. Szacuje się, że będą na tyle dotkliwe, że może odbić się to na cenach samochodów. Początkowo kierowców do zmiany z aut spalinowych na elektryczne miały zachęcić wspomniane już wyżej przywileje. Politycy zdają się realizować raczej taktykę przysłowiowego bata niźli marchewki.
Nowa danina szczególnie uderzy po kieszeniach polskich kierowców. Zgodnie z danymi opublikowanymi przez Eurostat to właśnie Polacy jeżdżą najstarszymi samochodami na Starym Kontynencie. Ponad 41,3 proc. aut w Polsce przekracza 20 lat. Natomiast 37,1 proc. stanowią samochody w wieku 10-20 lat. Co więcej, niespełna 5 proc. to samochody mające maksymalnie dwa lata. Ponadto, powszechna elektryfikacja samochodów jest konieczna, tak samo jak i modernizacja trakcji kolejowych. Mając na uwadze normy emisji CO2 państwa europejskiej wspólnoty coraz chętniej i częściej odnawiają tabory kolejowe.