Cyrk w Sejmie: Lewica żąda wyższych podatków, ale… nie dla wszystkich

Podatki Dołącz do dyskusji (681)
Cyrk w Sejmie: Lewica żąda wyższych podatków, ale… nie dla wszystkich

Narastają wątpliwości wokół zwiększenia podatku akcyzowego na tzw. nowatorskie wyroby tytoniowe, czyli podgrzewacze tytoniu. Nie do końca wiadomo, dlaczego niektórzy posłowie widzą potrzebę podniesienia akcyzy tylko na wybrane produkty będące substytutami tradycyjnych papierosów, a na inne – już nie. Posłowie niby chcieliby mieć większe wpływy do budżetu, ale akcyzę próbują podnieść na produkty o najmniejszych udziałach w rynku. Co ciekawe, niektóre produkty tytoniowe w ogóle nie są opodatkowane podatkiem akcyzowym. O co tu właściwie chodzi?

Akcyza: w górę na podgrzewacze, ale bez zmian na e-papierosy i papierosy?

Z roku na rok rośnie zainteresowanie alternatywami dla palenia papierosów – substytuty w postaci e-papierosów czy podgrzewaczy do tytoniu cieszą się coraz większą popularnością. Nie powinno też dziwić, że ta popularność w końcu przyciągnęła też uwagę posłów Lewicy, który postanowili zaproponować podniesienie akcyzy. Ale tylko na podgrzewacze tytoniu.

Być może nie byłoby w tym nic dziwnego gdyby nie fakt, że sama propozycja jest – jak widać – dość wybiórcza. Najpierw Ministerstwo Sprawiedliwości zgłosiło poprawkę do projektu nowelizacji ustawy o podatku akcyzowym – i proponuje podniesienie akcyzy (w sumie o 150 proc.), ale tylko na nowatorskie wyroby tytoniowe (czyli na podgrzewacze tytoniu, takie jak IQOS czy GLO). Podobną poprawkę do ustawy swego czasu proponował jeden z koncernów tytoniowych – Birtish American Tobacco. A teraz, na ostatnim posiedzeniu Sejmu, odświeżył i wziął ją na swoje sztandary klub Lewicy. Cyrk na kółkach.

Argumentacja w każdym przypadku jest taka sama: należy „urealnić stawki akcyzy na nowatorskie wyroby tytoniowe„. Jest to jednak o tyle ciekawe, że podobne postulaty nie pojawiają się już w przypadku producentów płynów do e-papierosów w systemach zamkniętych, w przypadku których, jak donosi Krajowa Izba Gospodarcza, akcyza jest wyraźnie najniższa. Ba – są też produkty, które do pewnego stopnia również można traktować jako substytut papierosów, a mimo to podatek akcyzowy w ogóle nie jest na nie nałożony. Mowa m.in. o tytoniu do żucia czy saszetkach z nikotyną.

Utopijne wpływy?

Mimo wysłanej w grudniu do Ministerstwa Finansów poprawki, Ministerstwo Sprawiedliwości nie zdecydowało się zgłosić propozycji podwyższenia podatków na ostatnim posiedzeniu Sejmu. Obiecał to natomiast zrobić poseł Lewicy, Maciej Konieczny, argumentując to walką z wielkimi korporacjami i cytując (nieaktualne już zresztą) wyliczenia potencjalnych dochodów do budżetu.

Walcząc z korporacjonizmem poseł Lewicy ma więc złożyć poprawkę zaskakująco zbieżną ze stanowiskiem jednej z korporacji tytoniowych.

Lewica przekonuje, że poprawka broni interesów polskich przedsiębiorców. Tyle tylko, że w tej sytuacji lepszym wyjściem byłoby podwyższenie akcyzy na papierosach – bo na tym rynku są przecież same międzynarodowe firmy. I to właśnie z papierosów budżet notuje najwyższe wpływy. Z samej tylko akcyzy na papierosach fiskus zarabia rocznie około 21mld zł. Tutaj nawet drobna podwyżka przyniosłaby mu większe zyski, niż gdziekolwiek indziej, a przy tym nie dotknęła w ogóle polskich firm. Lewica takiego pomysłu jednak nie zgłasza. Klub nie wnioskuje też o podniesienie akcyzy na płyny do e-papierosów, choć i tutaj międzynarodowe korporacje kontrolują nasz rynek, mając nawet 60-70 proc. udziałów. I to właśnie tutaj polskie firmy oraz polscy przedsiębiorcy oczekiwaliby pomocy, bo z trudem konkurują z zagranicznymi gigantami. O tym jednak w poprawce Lewicy również nie ma mowy.

Jest za to mowa o podniesieniu akcyzy na nowatorskie wyroby tytoniowe, czyli podgrzewacze do tytoniu. Ma to przynieść do budżetu największe wpływy. Z najmniejszej kategorii.

Jakie konkretnie? Tego do końca nie wiadomo. Na początku bowiem Prezes Instytutu Studiów Podatkowych, prof. dr hab. Witold Modzelewski szacował, że może to być między 1,4 a 1,5 mld zł. Teraz jednak twierdzi, miarkując oczekiwania polskiego fiskusa, że można mówić o ok. 1 mld zł.

Posłowie tłumaczą się potrzebą zwiększenia wpływów do budżetu, ale to nie do końca ma sens

Wyliczenia te są zresztą interesujące także z innego powodu – chodzi o niszowy udział samych podgrzewaczy w rynku. Otóż jeśli porównamy udziały poszczególnych produktów z nikotyną w całym rynku tytoniowym, to okazuje się, że na pierwszym miejscu są tradycyjne papierosy (84 proc. rynku), ale już na drugim znajdują się płyny do e-papierosów (nawet 12 proc. rynku). Tymczasem podgrzewacze do tytoniu mają ok. 4 proc. udziałów w rynku. Jeśli zatem politycy pilnie szukają pieniędzy, to wydaje się, że najlepszym posunięciem byłoby podniesienie akcyzy na papierosy (chociażby ze względu na ich największe udziały).

Już teraz zresztą fiskus może liczyć na podobne wpływy z podatków, jeśli chodzi o papierosy tradycyjne oraz wkłady do podgrzewaczy tytoniu. Wyszło to na jaw, gdy Federacja Przedsiębiorców Polskich wytknęła prof. Modzelewskiemu (aktywnie komentującemu podniesienie akcyzy na podgrzewacze) błąd w obliczeniach. Okazuje się, że fiskus – w przeliczeniu na gram tytoniu w obu produktach – otrzymuje 82 grosze z papierosów tytułem podatków, a z podgrzewaczy – 76 groszy. Różnica jest zatem niewielka, podczas gdy zwykłe papierosy nie tylko wciąż mają ogromne udziały w rynku, to jeszcze są znacznie bardziej szkodliwe dla zdrowia.

Interesujące jest w tym kontekście to, że zdaniem prof. Modzelewskiego wysokość akcyzy na wkłady do podgrzewaczy należałoby uzależnić od…sztuki. Jednocześnie zdaniem prezesa Instytutu Studiów Podatkowych dochodzi wręcz do „dyskryminacji dostawców papierosów”. Jego zdaniem też „nie ma żadnej podstawy, aby taka sama używka jak klasyczny papieros była preferowana” (profesor uważa bowiem, że tak jest w przypadku podgrzewaczy). Dlaczego jednak prezes ISP uważa, że można postawić znak równości między papierosem, a jego substytutem, który uchodzi za mniej szkodliwy? I dlaczego nie wypowiada się w podobnym tonie o podwyżce akcyzy na e-papierosy?

Jeden z dziennikarzy zauważył, że w grudniu 2019 r. Instytut Studiów Podatkowych, którym kieruje prof. Modzelewski, przygotował raport (ekspertyzę), na zlecenie firmy… British American Tobacco (BAT). Tej, która jest w Polsce potentatem na rynku e-papierosów. Prof. Modzelewski wytłumaczył, że „raport był finansowany przez BAT, ale jest obiektywny”.

A tymczasem producenci płynów do e-papierosów w systemach zamkniętych oraz tytoniu do żucia udają, że ich cała sprawa w ogóle nie dotyczy

Nie powinno to zresztą dziwić. W końcu posłowie Lewicy nie zamierzają podnieść akcyzy dla ich produktów, mimo że – jeśli zerkniemy na dane z raportu KANTAR zrealizowanego dla Krajowej Izby Gospodarczej – okazuje się, że akcyza na płyny do e-papierosów jest nawet 25-krotnie niższa, niż w przypadku tradycyjnych papierosów. Dla przypomnienia – w przypadku podgrzewaczy akcyza jest około 5-krotnie niższa w porównaniu do zwykłych papierosów. Różnice w wysokości akcyzy pomiędzy poszczególnymi produktami są zresztą znaczące, co widać na grafice poniżej:

Źródło danych: raport KANTAR dla Krajowej Izby Gospodarczej

Widać, że dysproporcje są spore. Posłowie Lewicy nie kwapią się jednak, by je wyrównywać. Mimo że to właśnie eliminacja dysproporcji w opodatkowaniu wyrobów tytoniowych ma być jednym z argumentów przemawiającym za podniesieniem akcyzy m.in. na wkłady do podgrzewaczy do tytoniu…

Warto zwrócić uwagę na jeszcze jeden fakt. Jeśli spojrzymy na to, kto jest największym producentem tytoniu do żucia, saszetek z nikotyną oraz e-papierosów w systemach zamkniętych (gotowe wkłady z płynami), to okaże się, że liderem w tych trzech kategoriach w Polsce jest jedna firma – British American Tobacco.

Pytania

Z racji tego, że wokół sprawy narosło sporo wątpliwości, postanowiłam zadać kilka pytań profesorowi Modzelewskiemu – jako że jest aktywnie zaangażowany w temat akcyzy (co zresztą nie powinno dziwić z racji jego funkcji i doświadczenia). Na ten moment czekam na odpowiedzi – gdy tylko je otrzymam, opublikuję je tutaj.