Tymon Grabowski, popularny „Złomnik”, na łamach Autobloga stwierdził, że podwyższanie (kwot) mandatów nie ma sensu. W to miejsce powinno się wdrożyć zróżnicowane kary, zasadniczo niepieniężne. To fajna idea, ale… niemożliwa. Podwyższenie mandatów to konieczność.
Podwyższanie mandatów nie ma sensu?
Przeczytałem z zainteresowaniem artykuł Tymona Grabowskiego, w którym stwierdził, że podwyższanie mandatów nie ma sensu. Autor zauważa, że kary są za niskie, ale zawsze będą osoby, które będzie stać na mandaty i generalnie łamanie prawa.
Wskazuje również, że wprowadzenie mandatów od wartości majątku jest bez sensu. I tutaj pełna zgoda. W Polsce majątek, który wynika z tego co państwo wie o obywatelu, bardzo często nie koreluje ze stanem rzeczywistym. Cwaniacy wygrywaliby po raz kolejny, a to niepożądana sytuacja.
Tymon Grabowski proponuje, by kary były zróżnicowane, ale raczej niepieniężne. Odebranie prawa jazdy miałoby być sprzężone z 24-godzinnym aresztem, zbyt szybka jazda skutkowałaby koniecznością czekania w wyznaczonym miejscu, wyprzedzanie na przejściu dla pieszych miałoby być sankcjonowane obowiązkiem przeprowadzania dzieci przez jezdnię, bądź proponuje odebranie prawa jazdy na tyle dni, ile wynosi przekroczenie prędkości.
To bardzo ciekawe pomysły, ale albo nierealne, albo możliwe, ale z różnych względów nie stosowane. Podniesienie wysokości mandatów jest jednak koniecznością – a raczej najmniejszym złem dla obywateli.
Dlaczego?
Prawo wykroczeń uznaje zasadniczo cztery rodzaje kar. Są to:
- ograniczenie wolności
- areszt (do 30 dni)
- grzywna (do 5000 zł)
- nagana
W zdecydowanej większości wykroczeń drogowych podstawową (czasem jedyną) karą jest kara grzywny. Jej bazowa wysokość w wypadku wykraczania przeciwko przepisom ustawy Kodeks drogowy wynosi 3000 zł. Z czego jest to kara nakładana przez sąd.
W przytłaczającej większości przypadków karanie następuje w drodze postępowań mandatowych, czyli mandatów, które wystawia z reguły funkcjonariusz policji. Wysokość mandatów jest precyzyjnie ustalona – ma to być zachęta dla obywatela.
Mimo że kara nakładana przez sąd i figurująca w Kodeksie wykroczeń wydaje się być wyższa, to mandat karny (jeżeli nie następuje kumulacja wykroczeń) opiewać może na maksymalną kwotę 500 złotych. I to tylko w wypadku niektórych wykroczeń.
Kary są, ale zbyt niskie
Zgodzę się całkowicie z Tymonem Grabowskim, że kary są zbyt niskie. Twierdzę jednak, że powinny być podniesione – z trzech powodów
- wysokość kar jest nieadekwatna (zbyt niska) w stosunku do zarobków
- niskie kary motywują władze do wprowadzania rozwiązań pobocznych, jak kary administracyjne
- inne formy karania kierowców są trudne do zrealizowania i czasochłonne
Pierwszy punkt jest chyba dla wszystkich oczywisty, więc przejdę od razu do drugiego problemu. Obserwujemy druzgocący proces zamiany „zbyt łagodnych kar” z zakresu prawa wykroczeń na kary administracyjne. W wypadku tych drugich – jak wspominałem – nie ma zastosowania prawo do sądu. Znika też postępowanie dowodowe, a karę, nawet „kilkudziesięciotysięczną”, nakłada nie niezawisły sąd, a urzędnik.
Tego rodzaju konstrukcja pojawiła się w odniesieniu do koronawirusowych obostrzeń. Następnie wyforsowano ją w kontekście wypalania traw, aż ostatecznie – tutaj doniesienia z ostatnich miesięcy – zaproponowano, by niewskazanie kierującego pojazdu uwiecznionego na zdjęciu z fotoradaru objęte było odpowiedzialnością już nie wykroczeniową, ale administracyjną właśnie.
Niskie grzywny ➔ kary administracyjne
To zależność przykra, ale fakt, ze kary są za niskie, przy ciągle jałowej dyskusji w zakresie ich podnoszenia, może doprowadzić do tego, że kolejne wykroczenia drogowe przestaną być… wykroczeniami. Staną się na przykład konstruktami prawa administracyjnego. To wizja katastroficzna, ale nie nierealna.
No i – odnosząc się do ostatniej kwestii – kreatywne kary dla kierowców wymagają dużego zaangażowania całego spektrum organów. Wykonywanie pracy w ramach kary ograniczenia wolności, czy też krótkotrwały areszt, to duże przedsięwzięcie. Mandaty karne powstały po to, by realizować politykę karną przy minimalnym wykorzystaniu organów państwa. Nawet kosztem prawa do sądu, którego jednak obywatel przyjmując mandat zrzeka się świadomie.
Temat podnoszenia wysokości mandatów to złożona sprawa, ale jest to w moim odczuciu jedyna droga I to nie tylko wysokości mandatów karnych, ale i grzywien w Kodeksie wykroczeń jako takich. Warto także zastanowić się nad rozwinięciem „recydywy” w zakresie wykroczeń drogowych i skalowaniem kar w zależności od tego, ile kierowca wykroczeń drogowych popełnia.
Kwestia karania kierowców to materia na długie i prawdopodobnie jałowe dyskusje. Priorytetem jest wypośrodkowanie bezpieczeństwa drogowego, adekwatność sankcji, ale i nienadmierna ingerencja ze strony państwa, wraz z możliwością zachowania prawa do sądu i dowodzenia swoich racji przed wymiarem sprawiedliwości.
Oczywiście wprowadzenie kar – nazwijmy to – kreatywnych zawsze może mieć miejsce. Podstawą muszą być jednak grzywny i mandaty – od tego nie da się całkowicie odejść. A one po prostu muszą zostać podniesione.