Puszczanie gazów to nieobyczajny wybryk? Tak stwierdził wrocławski sąd w wyroku nakazowym

Prawo Zbrodnia i kara Dołącz do dyskusji (349)
Puszczanie gazów to nieobyczajny wybryk? Tak stwierdził wrocławski sąd w wyroku nakazowym

Wydawać by się mogło, że puszczanie gazów samo w sobie to czynność raczej bez większej styczności z prawem wykroczeń. Okazuje się jednak, że wrocławski sąd w jednym przypadku uznał ją za nieobyczajny wybryk. Wszystko dlatego, że oskarżony gazy puścił przy policjantach.

Puszczanie gazów przy policjantach może oznaczać nieobyczajny wybryk

Dziennik Fakt informuje o wyroku wrocławskiego sądu, który skazał pewnego mężczyznę na 20 godzin prac społecznych. Powód? Oddawanie gazów przy policjantach. Podstawą prawną w tym przypadku był art. 140 kodeksu wykroczeń. Zgodnie z tym przepisem, karze podlega osoba, która dopuści się publicznie nieobyczajnego wybryku. Ta może wynieść nawet miesiąc aresztu.

Na pierwszy rzut oka, brzmi to dość absurdalnie. Taka czynność, choć niespecjalnie elegancka, nie powinna mieścić się w spektrum zainteresowania prawa wykroczeń. Warto jednak zwrócić uwagę na okoliczności tej konkretnej sprawy.

Sprawca, niejaki Aleksander B., został wylegitymowany przez patrol policji. Funkcjonariuszy zaalarmował fakt, że mężczyzna „przemieszczał się bez konkretnego celu”. Do zdarzenia doszło 1 kwietnia tego roku. Obowiązywały wówczas szczególne ograniczenia w poruszaniu się ludności związane z epidemią koronawirusa. Można było wychodzić z domów jedynie w związku z ważnymi potrzebami życiowymi.

W trakcie legitymowania mężczyzna, kolokwialnie rzecz ujmując, puścił bardzo głośnego bąka. Policjanci takie zachowanie uznali za nieobyczajny wybryk. Puszczanie gazów teoretycznie jest czynnością zupełnie naturalną. W naszej kulturze takie zachowanie uchodzi jednak za czynność bardzo nieodpowiednią.

Być może funkcjonariusze uznali, że puszczanie gazów przez Aleksandra B. miało charakter złośliwy

Można by się zastanawiać, czy puszczanie gazów może stanowić nieobyczajny wybryk w rozumieniu art. 140 kw. W orzecznictwie przyjęło się, że takie zachowanie powinno w rażący sposób sprzeciwiać się dobrym obyczajom i przyjętym normom zachowań.

Takich rozterek z pewnością nie miał wrocławski sąd. W sprawie B. wydano tzw. wyrok nakazowy. Tego rodzaju postępowanie stanowi szczególny, uproszczony tryb postępowania w procedurze karnej, karno-skarbowej i w sprawach o wykroczenia.

Ma zastosowanie w sytuacjach, w których wina oskarżonego nie budzi wątpliwości a zasądzona kara nie może wykraczać poza ramy przejęte dla wyroków nakazowych. Sąd może w tym wypadku orzec jedynie karę ograniczenia wolności lub grzywnę w wysokości do 100 stawek dziennych.

Wyrok nakazowy wydaje jednoosobowy skład orzekający na niejawnym posiedzeniu. Najważniejszą cechą wyróżniającą takie postępowanie przeprowadza się bez wysłuchania stron czy świadków. Sąd wydaje wyrok w oparciu o dowody przedstawione przez oskarżyciela. Nie musi nawet sporządzać uzasadnienia.

Wyrok nakazowy miał przyspieszyć pracę wymiaru sprawiedliwości, w praktyce bywa rozwiązaniem niekorzystnym dla oskarżonych

Z formalnego punktu widzenia wyrok nakazowy stanowi niejako propozycję kary wysuniętą względem oskarżonego. Ten może w terminie 7 dni od daty doręczenia mu wyroku złożyć sprzeciw. Takie samo uprawnienie przysługuje oskarżycielowi, który może nie zgadzać się z wysokością kary orzeczonej przez sąd. Warto pamiętać, że złożenie skutecznego sprzeciwu nie wymaga żadnego uzasadnienia.

W przypadku złożenia sprzeciwu przeprowadzane jest postępowanie sądowe na zasadach ogólny. Wydanie takiego wyroku nie zamyka także drogi oskarżonemu do złożenia później apelacji w razie niekorzystnego rozstrzygnięcia w normalnym postępowaniu w pierwszej instancji. Jeżeli jednak żadna ze stron nie złoży sprzeciwu, to wyrok się uprawomocnia. W takim przypadku skazany traci możliwość jego wzruszenia a kara zostaje po prostu wykonana.

Wyrok nakazowy to instytucja mająca w założeniu przyspieszyć i usprawnić pracę wymiaru sprawiedliwości. Z pewnością całkiem nieźle spełnia swoją funkcję. W praktyce jednak można mieć wątpliwości, czy wydawanie jakichkolwiek potencjalnie wiążących rozstrzygnięć bez wysłuchania strony obwinionej jest rozwiązaniem właściwym. Niejako balansuje na granicy realizowania art. 45 Konstytucji zapewniającego każdemu prawo do sprawiedliwego rozstrzygnięcia przed bezstronnym sądem.