Robotyzacja rynku pracy może, paradoksalnie, doprowadzić do zwiększenia liczby stanowisk w firmach

Praca Technologie Dołącz do dyskusji (11)
Robotyzacja rynku pracy może, paradoksalnie, doprowadzić do zwiększenia liczby stanowisk w firmach

Opublikowany parę dni temu raport ManpowerGroup „Rewolucja umiejętności 4.0. Czy roboty potrzebują ludzi?” nie pozostawia złudzeń – na razie możemy spać spokojnie, robotyzacja rynku pracy nie pozbawi nas źródła utrzymania. Wręcz przeciwnie – w niektórych firmach zwiększy się liczba stanowisk.

Zdaje się, że robotyzacja rynku pracy jest nieuchronna. Dotyczy coraz większego spektrum branż; zautomatyzować można nawet pracę prawników. Jak pisze Jonas Prising, prezes ManpowerGroup, „Koncentrowanie się na przejmowaniu miejsc pracy przez roboty odwraca naszą uwagę od rzeczywistego problemu. Coraz więcej maszyn stanowi część siły roboczej, jednak pracowników również przybywa”.Badanie zostało przeprowadzone w 44 krajach, w tym w Polsce. Z raportu wynika jednoznacznie, że zdecydowana większość polskich przedsiębiorców (87%) nie planuje w wyniku automatyzacji redukować etatów.

Pracowników tyle samo albo więcej

74% polskich przedsiębiorców pomimo robotyzacji utrzyma obecną liczbę pracowników w ciągu najbliższych dwóch lat. Ponadto 13% pracodawców podejrzewa, że przeprowadzi dodatkowy nabór. Zaledwie 7%  zamierza zmniejszyć liczbę zatrudnionych. 6% pracodawców jeszcze nie wie, jakie będą skutki automatyzacji dla ich firm. Co więcej, trzy lata temu z tego samego raportu wynikało, że 12% planuje redukcję etatów, a tylko 9% zamierzało zatrudnić nowych pracowników. Najwyraźniej optyka się zmienia dzięki nabywaniu doświadczeń z automatyzacją.

W gruncie rzeczy automatyzacja nie zaczyna się teraz, tylko trwa już od wielu lat. Nie oznacza ona, że nagle zatrudnienie straci większa grupa pracowników. Robotyzacja pomaga w radzeniu sobie z niedoborem rąk do pracy w polskich firmach. Zwłaszcza nowo powstałe fabryki chętnie inwestują w nowe technologie, by uporać się z brakami kadrowymi.

Nie we wszystkim nas wyręczą

Kluczową kwestią jest tutaj dziedzina. Liczba zatrudnionych może spaść w administracji; tam również zmienią się cenione umiejętności. Pracodawcy zamierzają postawić na myślenie krytyczne i analizę zamiast prowadzenia rejestrów – w tym wydajniejsze mogą okazać się odpowiednie programy. Wzrost zatrudnienia deklarują przedsiębiorcy z sektora produkcyjnego i z branży IT. W przypadku produkcji poszukiwani będą pracownicy zdolni do zarządzania maszynami i z wyższą zdolnością uczenia się. W IT nacisk ma paść na projektowanie oprogramowania, a nie jego konserwację. We wszystkich branżach wysoko ceni się pracowników z wysokimi kompetencjami technicznymi. Roboty potrzebują ludzi – do obsługi sprzętu potrzebny jest człowiek.

To, w czym maszyny na pewno nas póki co nie są w stanie zastąpić, to umiejętności miękkie. A te są, jak wynika z raportu, coraz bardziej poszukiwane. 34% firm deklaruje, że trudno się szkoli pracowników w zakresie zdolności technicznych, ale 36% (choć to niewielka różnica) że trudniejsze jest szkolenie z zakresu umiejętności miękkich. Jak wynika z raportu, „kandydaci wykazujący się lepszymi umiejętnościami poznawczymi, kreatywnością oraz umiejętnością przetworzenia skomplikowanych informacji, a także umiejętnościami adaptacyjnymi i wzbudzający sympatię, osiągną sukces zawodowy”.

Robotyzacja rynku pracy nie ma na celu zepchnięcia ludzi na margines, chodzi raczej o zwiększenie efektywności. To tylko element siły roboczej, zdolny do wydajnego wykonywania monotonnych zadań, ale pozbawiony umiejętności miękkich, obecnie bardzo cennych. Nie musimy bać się cyfryzacji – nie sprawi, że wszyscy stracimy pracę. Może jednak wymagać bardziej elastycznego nastawienia i chęci zwiększania kwalifikacji.