Rozmowy na WhatsApp i Signal a prokuratura. Zbigniew Ziobro twierdzi, że organy ścigania mogą uzyskać dostęp do korespondencji. Czy to oznacza, że aplikacje uznawane jako bezwzględnie bezpieczne w istocie takimi w ogóle nie są?
Rozmowy na WhatsApp i Signal a prokuratura
Portal „dobreprogramy.pl”, nawiązując do wywiadu ze Zbigniewem Ziobrą na antenie TVP Info, donosi, że rodzime służby mają możliwość przechwytywania rozmów na WhatsAppie i Signalu. Odnosząc się do jednej z głośniejszych (medialnie) spraw – tj. Sławomira N. – Minister Sprawiedliwości wskazał, że:
Są inne, nieujawnione przez nas materiały operacyjne, w tym treść rozmów z komunikatorów – WhatsApp i Signal – co do których panowie byli przekonani, że są dla polskich służb nieuchwytne, niedostępne dla polskiej prokuratury. Mylili się i to są bardzo ciekawe rozmowy, które w przyszłości ujawnimy.
Czy to oznacza, że osoby korzystające z popularnych komunikatorów – a szczególnie z Signala, który jest przedstawiany jako wybitnie bezpieczny – tak naprawdę dzielą się z rodzimymi służbami (czy to specjalnymi, czy też organami ścigania) treścią swojej korespondencji?
Wydaje się, że to stwierdzenie jest nieco na wyrost. Minister Sprawiedliwości jest przecież jednocześnie politykiem, toteż pewne zabiegi retoryczne zapewne zna i stosuje świadomie. Ponadto pełni również funkcję Prokuratora Generalnego więc komunikat tego rodzaju być może być wydany intencjonalnie oraz w celu osiągnięcia jakiegoś efektu, nawet w sferze procesowej.
Trudno bowiem uwierzyć w to, że polskie służby nauczyły się bezwzględnie odszyfrowywać treści rozmów na Signalu, który był swego czasu reklamowany zarówno przez Elona Muska, jak i Edwarda Snowdena. Podobnie w odniesieniu do WhatsAppa.
Signal, czy nawet WhatsApp, jest bezpieczny. Minister Ziobro zastosował pewien skrót myślowy, a samym sposobem na dotarcie do treści rozmów było – po prostu – najpewniej przechwycenie i wykorzystanie konkretnego urządzenia należącego do jednego z uczestników rozmów. A tutaj już sytuacja diametralnie się zmienia.
Czy smartfony są bezpieczne?
Informatyka śledcza to bardzo skomplikowana i ciągle zmieniająca się dziedzina. Uzyskanie dostępu do rozmów nie stanowi zatem najmniejszego problemu, o ile samo urządzenie znajduje się w posiadaniu służb (i nie jest iPhonem). Sam dostęp do Signala jest wprawdzie chroniony, ale – w wypadku systemu Android – za pomocą natywnych, wbudowanych w system operacyjny rozwiązań. Jeżeli te zostaną złamane, to odczytanie rozmów w aplikacji komunikatora nie stanowi większego problemu. Samo hasło dostępu także bardzo często jest na tyle słabe, że nie potrzeba szczególnych działań, by dostać się do urządzenia.
W mojej ocenie uzyskanie dostępu do szyfrowanych rozmów, o czym wspominał Minister Sprawiedliwości, można porównać do sytuacji, w której skomplikowany sejf otwiera się… oryginalnym kluczem. Można zatem uznać, że – znowu abstrahując od specjalistycznych, „szpiegujących”, systemów, jak osławiony system Pegasus – tytułowe komunikatory są co do zasady bezpieczne.
„Niebezpiecznik” w odniesieniu do rzeczonej sytuacji wskazał na cztery możliwe scenariusze. Po pierwsze (i drugie), ktoś mógł nie zabezpieczyć zarówno swojego urządzenia, jak i samego komunikatora. Po trzecie, być może urządzenie jednego z uczestników rozmów było zainfekowane oprogramowaniem szpiegującym. Po czwarte zaś – co jawi się jako chyba najbardziej prawdopodobne – inny uczestnik rozmów niż osoba, przeciwko której prowadzone jest postępowanie karne, sama doniosła służbom o korespondencji, jednocześnie mogąc udowodnić jej treść poprzez swoje własne urządzenie.
Polskie służby nie złamały zatem żadnego z komunikatorów. Te są bezpieczne, a zagrożenia dla tajemnicy korespondencji znajdują się na zupełnie innej płaszczyźnie.