To, delikatnie przeformułowany (oryginał nie nadawał się do zacytowania), komentarz znaleziony pod tekstem zatytułowanym „Zdjęcie prezerwatywy bez jej wiedzy w trakcie stosunku – kompleksowy przewodnik” (dla zainteresowanych - tekst, w języku angielskim, można znaleźć na forum experienceproject.com).
Stealthing, którego dotyczy „przewodnik”, to, nie owijając w bawełnę, forma gwałtu. Polega na mniej lub bardziej dyskretnym zdjęciu/rozerwaniu prezerwatywy bez wiedzy partnerki i osiągnięciu satysfakcji seksualnej, w sposób umożliwiający zaspokojenie „naturalnych instynktów”. Stealthing „umożliwia” też zajście w ciążę i zarażenie się chorobami przenoszonymi drogą płciową. Poza tym jest ewidentnym naruszeniem zaufania i pogwałceniem godności partnerki, lub, w niektórych przypadkach, partnera. To nie wydaje się jednak być wystarczającym powodem, dla którego warto byłoby uszanować wolę drugiego człowieka.
Nie jest to nowa praktyka – cytowany wpis pojawił się na forum w 2012 roku, ale dopiero teraz stealthingiem zainteresowały się media. Wszystko za sprawą artykułu opublikowanego przez Alexandrę Brodsky w Columbia Journal of Gender and Law, Vol. 32, No. 2, 2017. Autorka przeprowadziła szereg rozmów z ofiarami takiego zachowania. Opisały one swoje doświadczenia i uczucia, towarzyszące dowiedzeniu się, że ich partner w trakcie stosunku pozbył się zabezpieczenia. Wszystkie te osoby uważają stealthing za wyraźne naruszenie ich autonomii i odebranie im możliwości decydowania o sobie i swoim ciele.
Sprawdź polecane oferty
RRSO 21,36%
Dlaczego porównuje się stealthing do gwałtu?
Na początku tego roku Szwajcarski sąd wydał wyrok, w którym skazał za gwałt mężczyznę, który zdjął bez zgody partnerki prezerwatywę w trakcie stosunku. Sąd uznał, że jeżeli kobieta wiedziałaby o zamiarach mężczyzny, nie zgodziłaby się na współżycie. Jak pisze w swoim artykule Brodsky:
„Styczność ze skórą członka partnera jest czymś innym niż styczność z prezerwatywą, więc wymaga oddzielnej zgody. Zgoda na jeden rodzaj kontaktu seksualnego nie jest równoznaczne z wyrażeniem zgody na każdy inny rodzaj współżycia.”.
„Co jest nie tak? Przecież musiałaś wiedzieć, że zdjąłem prezerwatywę”
Najgorsza jest motywacja mężczyzn dopuszczających się stealthing’u. Nie chodzi im tylko o to większą przyjemność fizyczną, która towarzyszy współżyciu bez zabezpieczenia. Ważny jest również dreszczyk emocji i przewagę na kobietą, która staje się w łóżku jedynie narzędziem umożliwiającym wypełnianie dziejowej misji rozprzestrzeniania swoich genów po świecie. W „przewodniku” autor opisał 3 różne sposoby na stealthing, a poza tym przedstawił rozmaite „sztuczki i techniki”, z których korzysta, kiedy chce mieć pewność, że „za każdym razem, kiedy współżyję z kobietą, uda mi się skończyć w niej”.
Język, niezbyt elegancki, którym posługuje się ten „profesjonalista” i komentarze, w podobnym tonie, zamieszczone pod tekstem sprawiają, że zaczynam się zastanawiać nad tym czy wszyscy dotarliśmy już mentalnie do XXI wieku. Patrząc na zjawiska takie jak stealthing i stwierdzenia typu: „nie wiem jak mogłaś nie zauważyć” i „kobiety, które zgadzają się na seks bez zabezpieczeń zasługują na to, żeby je zapłodnić” mam co do tego poważne wątpliwości.