Nie oddawaj kluczy przed podpisaniem umowy sprzedaży. To prosta droga do dzikiego lokatora na lata

Nieruchomości Dołącz do dyskusji
Nie oddawaj kluczy przed podpisaniem umowy sprzedaży. To prosta droga do dzikiego lokatora na lata

Sprzedaż nieruchomości może trwać długo. Szczególnie jeśli cena jest nieadekwatnie wysoka. W końcu jednak pojawia się kupujący, ale stawia jeden warunek, chce dostać klucze jeszcze przed umową sprzedaży. W ten sposób można zyskać dzikiego lokatora na lata i zdewastowaną nieruchomość, ale nie tylko. Co może pójść źle? 

Wydanie nieruchomości przed umową sprzedaży

Pomysł, iż nieruchomość zostanie przekazana kupującemu przed umową sprzedaży, jest dość często spotykany. Ma to swoje teoretyczne zalety. Kupujący może już się wprowadzać, przy stanie deweloperskim może już zacząć prace wykończeniowe, nie musi się bać, że sprzedający po akcie nie wyda mu nieruchomości. Jednak należałoby się nad tym wszystkim trochę poważniej zastanowić i nie podchodzić do tak ważnego tematu, jak do zabawy w piaskownicy.

Oczywiście mimo wszystkich konsekwencji, jakie mogą nas dotknąć, w związku z takim postępowaniem nie oznacza to, iż nie można tego dokonać. Nikt nam tego nie zabroni. Jednak nawet jeśli sprzedający i kupujący się dobrze znają lub są rodziną, to wątpię, żeby chcieli obudzić się z ręką w nocniku.

Zagrożenia wynikające z przedwczesnego wydania nieruchomości 

Przedwstępna umowa sprzedaży nie daje 100% pewności, iż do umowy sprzedaży dojdzie. Oczywiście jest już to bardziej prawdopodobne, jednak nadal niepewne. Duża wpłata przy przedwstępnej również niczego nie gwarantuje.

Załóżmy, że kupujący faktycznie otrzymał w posiadanie naszą nieruchomość, a do umowy sprzedaży nie dochodzi. Scenariusze mogą być naprawdę różne. Możemy zacząć od tego, iż kupujący mógł rozmyślić się z zakupu z zupełnie błahego powodu, a próbuje wykazać, że to wina sprzedającego i żąda zwrotu podwójnego zadatku.

Kupujący może też stwierdzić, że mu się dobrze mieszka na koszt sprzedającego i wcale nieruchomości mu nie wydać. W tej sytuacji to sprzedający ma psikusa na lata. Dziki lokator w zasadzie równa się zablokowaniem sprzedaży, chyba że za grosze. Eksmisja będzie trwać naprawdę długo. A jeśli nie przepisaliście liczników, to trzeba opłacać media za cwanego lisa.

Jednak załóżmy, że do umowy sprzedaży nie doszło, a kupujący był uczciwym człowiekiem i nieruchomość od razu przekazał w ręce właściciela. Jednak mieszkał tam z 3 owczarkami kaukaskimi i 2 kotami, a o małych dzieciach nie wspomnę. Podrapane ściany, porysowane meble, zatkane odpływy kanalizacyjne i niezbyt przyjemny zapach to i tak jeszcze nie najgorsze co możemy zobaczyć.

Stan deweloperski to mniejsze zagrożenie?

Potencjalnie przekazanie stanu deweloperskiego nie powinno być tak ryzykowne. Sprzedający może być przekonany, iż jeśli do umowy sprzedaży nie dojdzie, to w sumie będzie miał wykończony lokal, przez co jego wartość wzrośnie. Co gdy jednak okaże się, że kupujący miał osobliwy gust i radośnie położył wszędzie czerwone płytki, pomalował sufity na czarno i dokonał zmian, które nie do końca są logiczne? Oczywiście o gustach się nie dyskutuje, czerwone płytki również mogą być ładne. Pytanie, czy są marzeniem naszym lub innych kupujących. W zależności od sytuacji sprzedający może żądać przywrócenia lokalu do poprzedniego stanu. Z drugiej strony kupujący może żądać zwrotu nakładów, jakie poniósł. Zabawa trwa.

Podsumowując

Wszystkie wskazane wyżej sytuacje mogą się wydarzyć, to nie wyssane z palca opowieści kreowane na siłę. Wydanie nieruchomości przed umową sprzedaży, to realne zagrożenie problemami, które mogą się ciągnąć latami i nadszarpnąć nam finanse. Sytuacje te również mogą mieć różny przebieg w zależności od ludzi, na których trafimy. Powyższe argumenty są już chyba wystarczające, aby nie zgadzać się na takie pomysły. Nawet jeśli wypływają one z dobrych chęci obu stron umowy.