Zderzenie z sarną, dzikiem, czy jeleniem może doprowadzić do poważnego uszkodzenia samochodu. Niestety, kierowca nie zawsze będzie mógł uzyskać odszkodowanie za takie zdarzenie. Gdy na drodze były ostrzeżenia, bądź też, gdy kierowca nie zachował należytej ostrożności, za naprawę będzie musiał zapłacić z własnej kieszeni. W dodatku może jeszcze zostać ukarany mandatem.
Leśna zwierzyna na drodze to problem
Teoretycznie leśna zwierzyna jest własnością Skarbu Państwa. Nie oznacza to jednak, że za zderzenie z sarną bądź dzikiem to właśnie Skarb Państwa będzie musiał wypłacić nam odszkodowanie. Prędzej obowiązek ten będzie spoczywał na zarządcy, który jest zobowiązany do zapewnienia na terenie drogi bezpieczeństwa.
Zarządca drogi jednak również nie zawsze będzie uznany za winnego kolizji ze zwierzyną leśną. Może się zabezpieczyć m.in. przez montaż odpowiedniego oznakowania w miejscach szczególnie niebezpiecznych. Wśród znaków spotykanych na polskich drogach występuje znak A-18b, czyli właśnie informacja o ryzyku pojawiania się na drodze dzikiej zwierzyny. Jeżeli taki znak znajduje się w okolicy miejsca, w który doszło do zderzenia z sarną, czy dzikiem, to kierowca jest winny, ponieważ nie zachował należytej ostrożności.
Zderzenie z sarną i mandat dla kierowcy
Kierowca zgodnie z polskim prawem musi na drodze ostrożny, rozważny i przewidujący. Krótko mówiąc, zawsze jest zobowiązany do zachowania ostrożności (lub w niektórych przypadkach szczególnej ostrożności). Przy zdarzeniu drogowym nie może więc się powoływać na gapiostwo, czy brak przewidzenia określonego zagrożenia. Wynika to z art. 3 ustawy o ruchu drogowym, który stanowi, że:
Uczestnik ruchu i inna osoba znajdująca się na drodze są obowiązani zachować ostrożność albo gdy ustawa tego wymaga – szczególną ostrożność, unikać wszelkiego działania, które mogłoby spowodować zagrożenie bezpieczeństwa lub porządku ruchu drogowego, ruch ten utrudnić albo w związku z ruchem zakłócić spokój lub porządek publiczny oraz narazić kogokolwiek na szkodę. Przez działanie rozumie się również zaniechanie.
Tak więc to na kierowcy spoczywa obowiązek (mówiąc ogólnie) unikania problemów. Zasadniczo można więc stwierdzić, że zawsze w rejonie lasów, czy zagajników należy zdjąć nogę z gazu, ponieważ są to siedliska zwierzyny leśnej, która może pojawić się na drodze. Jednak sytuacja nie jest taka oczywista, ponieważ aby można było winę przypisać kierowcy (i przy okazji wystawić mu mandat na podstawie art. 98 kodeksu wykroczeń, czyli właśnie za niezachowanie należytej ostrożności) miejsce, w którym doszło do zderzenia, musi prawidłowo oznakowane.
Kiedy wina spoczywa na zarządcy drogi?
To znak w tym przypadku pełni kluczową rolę (chociaż i tak nie zawsze, ponieważ w przypadku niektórych dróg, w szczególności dróg ekspresowych i autostrad, zarządca drogi musi nie tylko postawić odpowiedni znak, ale również odpowiednio zabezpieczyć drogę, na przykład przez montaż ogrodzenia). Jak wyjaśnia Rzecznik Finansowy:
Brak ostrzeżeń (tj. odpowiednich znaków drogowych) i niezastosowanie odpowiednich zabezpieczeń przez zarządcę drogi może skutkować jego odpowiedzialnością. Zasadność roszczeń w stosunku do ubezpieczyciela występuje zazwyczaj, gdy na danym odcinku drogi nie zastosowano oznaczeń ostrzegających o możliwości wystąpienia zwierzyny, mimo że jest to teren, gdzie takie zdarzenia są przewidywalne (np. w pobliżu lasu lub rezerwatów przyrody). We wszystkich miejscach, gdzie dostrzeżono realne zagrożenie wystąpienia szkód z udziałem zwierząt powinien zostać umiejscowiony znak ostrzegawczy „uwaga dzikie zwierzęta” (A-18b). Dodatkowo, Rzecznik Finansowy zwraca uwagę, że samo umieszczenie znaku drogowego również bywa niewystarczające. W niektórych miejscach o dużym ryzyku kolizji (np. w pobliżu autostrad czy tras szybkiego ruchu) mogą być konieczne dodatkowe zabezpieczenia, takie jak ogrodzenia lub siatki.
Znaki drogowe dalekiego zasięgu
Zderzenie z sarną, dzikiem, czy jeleniem to naprawdę spory problem, dlatego najlepiej w okolicy lasów, parków, czy zagajników, automatycznie zdejmować nogę z gazu i być przygotowanym na gwałtowne hamowanie. Warto bowiem pamiętać, że znak informujący o dzikich zwierzętach wcale nie „działa” tylko do najbliższego skrzyżowania (jak większość znaków). Bardzo często pod znakiem umieszczana jest informacja o długości odcinka, na którym może dojść do zderzenia ze zwierzyną leśną.
Czasem to nawet kilka kilometrów (absurdem bowiem byłoby ustawianie w lesie znaku co kilkadziesiąt metrów, skoro kilkukilometrowa trasa jest obarczona takim ryzykiem). I tu pojawia się problem. Mijając znak, nie zawsze mamy świadomość, jak daleko już od niego odjechaliśmy. W tej sytuacji jednak nie warto kalkulować i zastanawiać się, czy wzywać pomoc i zgłaszać problem, czy też może zwyczajnie odjechać.
Mandat za nieudzielenie pomocy zwierzęciu
Gdy miało miejsce zderzenie z sarną, czy też innym dzikim zwierzęciem, bardzo często mówi się o stratach materialnych, czyli kosztach naprawy pojazdu. Zapominamy jednak o tym, że ucierpiało żywe stworzenie. Dlatego (niezależnie od tego, czy znak informujący o dzikiej zwierzynie był ustawiony, czy też nie) po takiej stłuczce zawsze należy się zatrzymać i udzielić zwierzęciu pomocy. W przeciwnym razie narażamy się na mandat karny w wysokości nawet 5.000 złotych. Wynika to z art. 25 ustawy o ochronie zwierząt (a także z zasad moralnych), który stanowi, że:
Prowadzący pojazd mechaniczny, który potrącił zwierzę, obowiązany jest, w miarę możliwości, do zapewnienia mu stosownej pomocy lub zawiadomienia jednej ze służb, o których mowa w art. 33 ust.