Znachor doradzał pojenie dziecka kozim mlekiem i kaszką – zmarło z niedożywienia.
Film „Znachor” zna zapewne każdy wielbiciel kina – zarówno starszą, jak i nowszą wersję. Jeśli nie znacie, to polecam, szczególnie wersję z Jerzym Bińczyckim. Film pokazuje nie tak odległe czasy. Jak się okazuje, znachorów jest w Polsce i nie tylko u nas całe mnóstwo. Jeden z nich został właśnie skazany na więzienie i grzywnę.
Znachorzy od lat zajmowali się pomaganiem ludziom. Leczyli za pomocą ziołolecznictwa, guseł, byli wśród nich kręgarze, etc. Większość z nich nie miała i nie ma wykształcenia medycznego i uprawnień do leczenia ludzi.
Jednak jest bardzo duża rzesza chorych, którzy z niewiadomych powodów boją się pójść do lekarza, ale wierzą, że znachor ich wyleczy. Podobnie jest z członkami rodziny. Może to jest spowodowane długimi kolejkami do specjalistów i sporymi odległościami pomiędzy miejscem zamieszkania a przychodniami? Może tym, że lekarze przepisują pacjentom na różne dolegliwości te same specyfiki, które podpowiadają im przedstawiciele firm farmaceutycznych? Może dlatego, że leki są zbyt drogie?
Nie ma znaczenia, co jest powodem. Ludzie chodzą do znachorów. Co ciekawe, nie są to wbrew pozorom, tylko ludzie starsi, ale także młodsze pokolenie, którzy idą po poradę nie tylko z własnymi dolegliwościami, ale też z własnymi dziećmi, także niemowlętami.
Jedno z takich malutkich dzieci chorowało. Tak przynajmniej myśleli, lub twierdzili jego rodzice. Zamiast pójść z córką do lekarza udali się do znachora z Nowego Sącza. Ten stwierdził jakąś chorobę dziecka i zalecił pojenie kozim mlekiem i kaszką. Maleństwo zmarło, jak się okazało po sekcji zwłok, z niedożywienia. Innych oznak wskazujących na jakąkolwiek chorobę nie wykryto.
Marek H. został skazany na 3,5 roku więzienia oraz grzywnę 8 500 zł. Wyrok dotyczy nie tylko złego doradzania rodzicom zmarłej dziewczynki, ale także świadczenia usług medycznych bez wymaganych do tego uprawnień. Rodzice dziecka także zostali skazani – na pół roku pozbawienia wolności za znęcanie się ze szczególnym okrucieństwem nad córką oraz nieumyślne spowodowanie jej śmierci. Na poczet kary został im zaliczony czas spędzony w areszcie. Dodatkowo muszą odpracować dwa lata, opiekując się starszymi osobami.
Czy ktoś z Waszych bliskich lub Wy sami byliście kiedykolwiek u znachora? Czy zdecydowalibyście się na zasięganie porad dotyczących zdrowia Waszego lub Waszych bliskich u osoby, która nie ma wiedzy medycznej potwierdzonej dyplomem? Czy wierzycie, że lekarze są w stanie zawsze Wam pomóc?