Polski Ład okazał się takim sukcesem, że rząd musiał jego założenia bohatersko odkręcać. Zmiany w PIT wreszcie wejdą w życie w lipcu. Ale teraz czeka nas kolejna runda odkręcania flagowego programu PiS. Czas na zmiany w podatku CIT.
Wiceminister finansów Artur Soboń zapowiada w „Dzienniku Gazecie Prawnej” zmiany w podatku CIT. Ma być nowa podstawa opodatkowania, „bardziej zrozumiała dla przedsiębiorców”. Gdy przedsiębiorcy słyszą coś takiego od przedstawiciela rządu, zaczynają się w najlepszym razie mocno niepokoić.
Jakie są więc szczegóły propozycji? Cóż, tych na razie nie ma. Soboń jednak zapowiada, poza nową podstawą opodatkowania, „inny sposób wyliczania wskaźnika rentowności uwzględniający specyfikę różnych kosztów”.
„Chodzi np. o uwzględnienie przy wyliczaniu rentowności rosnących kosztów energii, wynagrodzeń, uwzględnienie specyfiki faktoringu, leasingu czy też podmiotów nabywających towary objęte akcyzą, która rzutuje na poziom osiąganych marż” – mówił Soboń w „DGP”.
Elementem zmian ma być też zawieszenie minimalnego CIT w 2023 r. i zaproponowanie „nowych rozwiązań”.
Zmiany w podatku CIT. Czy czeka nas kolejny chaos?
Soboń podkreśla, że zmiany w CIT mają być analogiczne do tych wprowadzonych w PIT. Teoretycznie od lipca czeka nas „wielka obniżka podatków”, choć oczywiście rzeczywistość jest bardziej skomplikowana.
Niemniej, nie da się ukryć, że w kwestii PIT odkręcanie Polskiego Ładu nie poszło rządowi akurat najgorzej. Czy w CIT będzie podobnie? Może się oczywiście okazać, że pojawi się znowu potężny chaos, nikt niczego nie zrozumie (nawet autorzy przepisów czy skarbówka), i niezbędne będzie… odkręcanie odkręcania Polskiego Ładu. Trzymamy oczywiście kciuki, żeby ten czarny scenariusz się nie zmaterializował.
Oczywiście najlepiej byłoby, gdyby rząd nie musiał bohatersko walczyć ze skutkami Polskiego Ładu. Wystarczyło go… nie wprowadzać. Albo chociaż go anulować, gdy było już jasne, że program okazał się porażką (choć przecież było to jasne w momencie jego ogłaszania…)
Cóż, w takim momencie możemy tylko powiedzieć: a nie mówiliśmy… Rząd jednak woli nie słuchać przedsiębiorców, tylko zajmować się nieustannie odkręcaniem własnych błędów.