W zeszłym roku rząd zdecydował się na wprowadzenie bonu turystycznego. Jego celem była pomoc branży turystycznej, która przez epidemię koronawirusa stała się jedną z najbardziej poszkodowanych branż. Teraz okazuje się, że rząd ma rozważać wprowadzenie analogicznego bonu, ale dla gastronomii. „Bon żywnościowy” dla branży gastronomicznej miałby jednak być przyznawany na innych zasadach niż turystyczny. Dodatkowo mieliby do niego dołożyć właściciele restauracji czy kawiarni.
Bon żywnościowy dla branży gastronomicznej. Zamiast dla rodziców – to dla pracowników
Latem 2020 r. rząd wprowadził tzw. bon turystyczny, czyli specjalną dopłatę na wakacje. Każda rodzina z dziećmi otrzymała bon na 500 zł na każde dziecko (w przypadku dziecka niepełnosprawnego – 1000 zł) do wydania m.in. na nocleg w hotelu czy pensjonacie. Bony nie były rozdawane w formie gotówki, a w formie cyfrowej – firmy, u których goście „płacili” bonem, dostawały potem zwrot od państwa.
Okazuje się, że rządzący mogą już wkrótce zdecydować się na wprowadzenie analogicznego rozwiązania dla gastronomii. Miałby nim być bon żywnościowy dla branży gastronomicznej. Zasady jego przyznawania (i finansowania) miałyby być jednak zupełnie inne. Po pierwsze – to właściciele restauracji mieliby (przynajmniej w połowie) finansować bon. Jeśli zatem miałby wartość 100 zł, możliwe jest, że państwo dołożyłoby do niego drugie tyle.
Co jednak bardziej interesujące, zmieniłaby się grupa, do której miałby trafić bon żywnościowy dla branży gastronomicznej. Byliby to… pracownicy restauracji, kawiarni czy pubów. Bon miałby działać w dowolnie wybranym lokalu. W praktyce wyglądałoby to zatem tak, że właściciel restauracji finansowałby częściowo bon żywnościowy dla swoich pracowników, rząd podwyższałby kwotę możliwą do wydania w ramach bonu, a pracownik miałby dowolność wyboru, gdzie wyda pieniądze na jedzenie czy np. kawę. Do momentu odmrożenia branży gastronomicznej możliwe byłoby korzystanie z bonu wyłącznie przy zamawianiu na wynos.
To nie jest rozwiązanie, które spodoba się branży gastronomicznej
Ciężko podejrzewać, by pomysł bonu żywnościowego – w takiej formie jak ta zaprezentowana powyżej – przypadł do gustu branży gastronomicznej. Po pierwsze i najważniejsze – właściciele restauracji czy kawiarni musieliby inwestować dodatkowe środki, podczas gdy ich sytuacja finansowa nie jest (mówiąc delikatnie) najlepsza. Po drugie – nie mieliby żadnej pewności, czy kwota, którą wydali w bonach, w ogóle by się im zwróciła. Teoretycznie największe powody do zadowolenia mieliby pracownicy, ale jest niemal pewne, że część pracodawców mogłaby ich intensywnie namawiać do wydania bonu w lokalu, w którym są zatrudnieni.
Na razie nie wiadomo, czy bon żywnościowy faktycznie wejdzie w życie ani kiedy zacząłby obowiązywać. Nie ma też oficjalnego stanowiska branży gastronomicznej, chociaż rozmowy między jej przedstawicielami a rządem już trwają.