Czy piwo o nazwie Pantokrator obraża uczucia religijne?

Codzienne Dołącz do dyskusji (221)
Czy piwo o nazwie Pantokrator obraża uczucia religijne?

Piwo Pantokrator albo wariacja na temat ikony Matki Boskiej Karpackiej powieszona w holu browaru? Jak daleko może sięgać potrzeba oryginalność i marketingu? A także gdzie zaczynają się granice obrazy uczuć religijnych? Czy rzemieślniczy browar obraża uczucia religijne?

Małe browary wielki marketing

Moda na rzemieślnicze piwa trwa już od kilku dobrych lat, a ich producenci prześcigają się w tworzeniu nowych smaków i co bardziej oryginalnych rozwiązań. Oryginalny smak musi iść w parze z wyszukaną nazwą, a o tę czasem dość trudno. Może dlatego nie należy się dziwić, że niektórzy producenci sięgają po te dość, nazwijmy to kontrowersyjne.

Lokalny browar na południu Polski nazwał produkowane przez siebie piwo Pantokrator. Po fali oburzenia szykuje kolejną porcję marketingowej innowacji: serie ikon, które są osobistym wyobrażeniem artystki na sztukę ich pisania i kanon ich przedstawiania. Ikony zgodnie z zapowiedzią zawisną w holu browaru. Przesada? To zależy.

A więc jest nowy Pantokrator. Od dzisiaj w browarze, Ursa Maior Concept Store & Pub i ciekawszych miejscach w Bieszczadach – podobno najbardziej interesującym miejscu na świecie.

Opublikowany przez Ursa Maior Piątek, 26 maja 2017

Oto kolejna ikona z kolekcji Ursa Maior:„Matka Boska Karpacka”. Już niebawem do zobaczenia „na żywo” w browarze….

Opublikowany przez Ursa Maior Czwartek, 29 listopada 2018

Prawdopodobnie każdy znający historię południowych części naszego kraju skojarzy, do jakich kultur i fragmentów historii nawiązują twórcy rzemieślniczego piwa. Z jednej strony można by sądzić, że nie ma w tym nic złego w końcu zanurzenie w kulturę danego regionu i promowanie jej jest działaniem dość powszechnym. Z drugiej połączenie piwa i ikon, bądź co bądź będących w religii unickiej, prawosławnej świętością i personifikacją bóstwa, wydaje się nie do końca smacznym zestawieniem dwóch porządków – sacrum i profanum. W efekcie otrzymujemy coś, co oburza nie tylko ze względów estetycznych, ale przede wszystkim doktrynalnych. I tu należałoby postawić pytanie: jak daleko sięgają granice, jakie twórcy mogą przekroczyć, aby nie obrazić uczuć religijnych wierzących.

Obraz uczuć religijnych

W polskim systemie prawnym obraza uczuć religijnych jest przestępstwem dość niejednoznacznym i trudnym do jednoznacznego zdefiniowania. Widoczne jest to nawet w orzecznictwie, które jest w tej kwestii dość powściągliwe.

Przestępstwo uregulowane w art. 196 kk nieustanie budzi kontrowersje. Doktryna przyjęła, że obrazą uczuć religijnych jest takie zachowanie, które przez wyznawców danej religii jest odbierane jako poniżające, uwłaczające lub wręcz obelżywe wobec przedmiotu ich czci, czy miejsc wykonywania obrzędów religijnych. Znieważenie nie musi mieć materialnego charakteru, ale musi mieć publiczny charakter.

Jak wobec powyższego odnieść się do tych artystycznych eksperymentów? Z całą pewnością jako osoby niezanurzone w kulturze grekokatolickiej inaczej odbieramy tego typu przedstawienia. Dla katolików bądź wyznawców innych religii spoza tego kręgu ikona nie jest obrazem bóstwa. Odwołanie się do ikonografii w ten dość prozaiczny sposób nie budzi więc u większości sprzeciwu. Z drugiej jednak strony chyba nie da się udawać, że takie działania nie naruszają sfery sacrum pewnej religii, a to z kolei musi być odebrane negatywnie. I chyba ten pogląd przeważa. Patrząc po ilości komentarzy oraz ich tonu umieszczonych pod wpisem nie da się udawać, że dość spora grupa osób poczuła się takim sposobem wykorzystania elementu czyjejś wiary urażona. Czy słusznie? W mojej ocenie tak.

Fot. tytułowa do artykułu – Agnieszka Tyrała