30 proc. importowanego węgla to popiół i śmieci. Tymczasem Polacy zaczęli szukać opału już nawet w Niemczech

Finanse Dołącz do dyskusji
30 proc. importowanego węgla to popiół i śmieci. Tymczasem Polacy zaczęli szukać opału już nawet w Niemczech

Ceny polskiego węgla dostarczanego ciepłowniom w lipcu wzrosły o prawie dwieście procent, a elektrowniom – o kilkadziesiąt. Wszystko przez dążenie do ich urynkowienia. Wydobycie w polskich kopalniach coś nie rośnie. Średnia kaloryczność krajowego surowca z roku na rok systematycznie spada. Tymczasem Polacy muszą szukać węgla w niemieckich składach.

Ceny polskiego węgla dla energetyki z miesiąca na miesiąc skoczyły do góry, bo górnicy domagali się ich urynkowienia

Kryzys węglowy daje się we znaki już nie tylko gospodarstwom domowym korzystającym z pieców węglowych. Problemy mają elektrownie i ciepłownie. Ceny polskiego węgla powoli doganiają giełdę w Amsterdamie, co przekłada się na sierpniowy wzrost cen o 194 proc. Dane portalu wysokienapiecie.pl sugerują, że zakontraktowany na przyszły miesiąc lub na przyszły rok importowany węgiel może się okazać tańszy, niż ten krajowy sprzedawany ciepłowniom.

Wysokienapiecie.pl dość wyraźnie wskazuje winowajcę takiego stanu rzeczy. Mowa o spółkach węglowych i górniczych związkowcach, którzy domagali się urynkowienia ceny polskiego węgla względem cen z Antwerpii, Rotterdamu i Amsterdamu. Wcześniej środowiska górnicze domagały się odejścia od ARA przy kształtowaniu kontraktów na dostawy. Miało to miejsce wówczas, gdy krajowy węgiel był droższy od importowanego.

Górnicy dopięli swego i ceny polskiego węgla w kontraktach z energetyką rzeczywiście zauważalnie wzrosły. Warto wspomnieć, że mowa o renegocjacji kontraktów już zawartych. Należałoby się spodziewać, że spółki energetyczne będą miały znacząco mniejszą możliwość narzucania swoim klientom wysokiej marży. Odbiorcy końcowi będą mieli z tego co najwyżej niewielką satysfakcję, bo na wysokość rachunków za prąd nie powinno to zbytnio wpłynąć. Przede wszystkim ze względu na zamrożenie cen energii dla gospodarstw domowych. Większe problemy mogą mieć przedsiębiorstwa.

Wpadka z urynkowieniem cen krajowego węgla dla energetyki i ciepłownictwa to niejedyny symptom ciągłych kłopotów Polski z tym surowcem. Pomimo specjalnych nagród dla górników, wydobycie węgla w kraju wcale nie chce rosnąć. W sierpniu było aż o 10 proc. mniejsze niż przed rokiem, co w wartościach bezwzględnych oznacza 600 tys. ton węgla mniej.

Jeżeli Polacy zaczęli szukać węgla w Niemczech, to problem z tym surowcem jest już naprawdę poważny

Niska wydajność wydobycia nie powinna nikogo dziwić. Przed zeszłorocznym kryzysem energetycznym oficjalnym stanowiskiem naszego rządu był ostateczny koniec polskiego górnictwa węglowego do 2049 r. Nowa polityka przekładała się na brak inwestycji w wygaszaną branżę. Jak na złość, wojna w Ukrainie sprawiła, że Polska ogłosiła embargo na rosyjski węgiel. Niestety, rząd nie zdążył zapewnić jakiejś alternatywy. Teraz pospiesznie sprowadzamy jakikolwiek węgiel, skądkolwiek.

Doniesienia medialne o wyjątkowo kiepskiej jakości importowanego węgla nie biorą się znikąd. Ostatnim przykładem może być zakup przedsiębiorcy z Wielkopolski. Bogdan Królik zajmujący się uprawą kwiatów kupił do ogrzania swoich szklarni węgiel, który jakoś nie chciał się palić. Wcześniej mieliśmy do czynienia z głośnym przypadkiem węgla, który można było lepić w kulkę i przykleić do ściany. Ciepłownicy przyznają, że nawet 30 proc. importowanego surowca to popiół i inne śmieci.

Nie oznacza to jednak, że krajowy surowiec nie ma swoich wad. Wysokienapiecie.pl podaje w tej kwestii twarde dane. Średnia kaloryczność dostarczonego elektrowniom węgla w tym roku wyniosła zaledwie 21,1 GJ/t. Rok wcześniej było to 21,5GJ/t, a dwa lata wcześniej 22,5 GJ/t. Tym samym energetyka płaci coraz więcej za coraz mniej węgla w węglu.

Kolejnym niepokojącym sygnałem jest to, że Polacy zaczęli szukać węgla w Niemczech. To nie pierwszy przypadek, kiedy obywatele naszego kraju robią zakupy surowca za granicą. Można śmiało zaryzykować stwierdzenie, że zdążyli już ogołocić składy węglowe w Czechach. Niemcy to jednak przypadek szczególny. Ceny węgla w Polsce zwykle były dużo mniejsze niż po drugiej stronie Odry. Do tej pory to Niemcy szukali taniego węgla w Polsce. Dzisiaj Polacy szukają jakiegokolwiek węgla gdziekolwiek.

Co na to wszystko rządzący? Cały czas zapewniają nas, że węgla w Polsce nie zabraknie. Czas pokaże, czy tegoroczna zima będzie tylko droga, czy już wyjątkowo mroźna.