Netflix ujawnił, kto zagra Yennefer i Ciri. Już są narzekania na poprawność polityczną i „zbyt czarną” Fringillę

Społeczeństwo Dołącz do dyskusji (354)
Netflix ujawnił, kto zagra Yennefer i Ciri. Już są narzekania na poprawność polityczną i „zbyt czarną” Fringillę

Ogłoszono casting do ról w „Wiedźminie” i ruchawka, płacz straszliwy, bo oto Yennefer za młoda, Fringilla zbyt czarna, nie ma Jaskra, ta brzydka, tamta nie taka. Wiedźmin jest opowieścią o tolerancji, z której mało który komentujący wyciągnął lekcję. 

„Macie u mnie bana za Yennefer i Fringillę Vigo. Dożywotniego bana. O Ciri nawet nie wspomnę” napisał jeden z fanów pod opublikowaną przed Netflixa grafiką przedstawiającą aktorów, którzy zagrają w serialu o wiedźminie. Takich głosów jest nieco więcej. Anya Chalotra ma dwadzieścia dwa lata, co zdaniem miłośników sagi, jest wiekiem zdecydowanie za niskim na odgrywanie czarodziejki. Nic to, że Yen, jak i jej koleżanki po fachu, robiła co mogła, by wyglądać możliwie jak najmłodziej. Na jej castingu nikt nie był, odgrywania roli nie widział, ale większość już teraz ciska piorunami niczym Zeus Gromowładny, że tak być nie może. Za młoda, licealistka, Eva Green byłaby lepsza, że pazura brakuje, że brzydka. Poza tym narzekanie klasyczne: a czemu nie pokazaliście Jaskra, a kto zagra Bonharta, a gdzie Vesemir, a z Vesemira to pewnie Araba zrobicie, kto wcieli się w Płotkę, kto zgłosił się na casting do roli blizny Isengrima Faoilitiarny i tak w koło Macieju.

ciri yennefer wiedźmin netflix
ciri yennefer wiedźmin netflix

Szum zrobił się też o Fringillę Vigo. Ma ją zagrać Mimi Mdiweni, która – zgadliście – jest czarnoskóra. W przeciwieństwie do Cirilli, w której rolę wcieli się Freya Allan.

Casting Wiedźmin

Laboga, poprawność polityczna, oto ktoś o ciemnej karnacji będzie grał Fringillę Vigo. Wiadomo, kuzynka Anny Henrietty, więc Łasiczka też pewnie będzie czarna. A jak Łasiczka, spokrewniona z Emhyrem var Emreisem będzie ciemnoskóra, to już cały Nilfgaard będzie ciemnoskóry, z cysorzem na czele. I „bij Czarnych” nagle nabierze nowego znaczenia, chociaż po Freyi Allan nie widać za bardzo, żeby tata miał czarną skórę. Ale może mieć. A jak wiadomo, bo tak mówiono podczas spektaklu mistrza Jaskra, Czarni powiązani są z Ciemnymi Seidhe, czyli są też czarne elfy. Laboga!

To nic, że saga o wiedźminie jest opowieścią, że nietolerancja to straszna przywara. Że zepchnięcie elfów na margines i hasła, żeby zamknąć ich w rezerwatach to wypisz, wymaluj, opowieść o Indianach. Że pogromy krasnoludów są jak pogromy Żydów – ten w Rivii był inspirowany kieleckim. Że nawet wiedźmin, który zasadniczo przyjaźnił się z innymi rasami, musiał zweryfikować swoje poglądy, kiedy przyszło mu podróżować z wampirem Regisem oraz Nilfgaardczykiem „nie jestem Nilfgaardczykiem” Cahirem. Lubimy powtarzać, jaka Polska była niegdyś tolerancyjna, a saga o wiedźminie naszej polskiej tolerancji najlepszym przykładem.

Zresztą, płacz o ten casting to muzyka dla moich uszu. Oto nad Wisłą niektórzy przekonali się, że czarnoskórzy ludzie istnieją i nie przestaną istnieć nawet wtedy, kiedy gromko będziemy pokrzykiwać, żeby sobie poszli z naszego, NASZEGO, polskiego, słowiańskiego, na żurku i pierogach uchowanego wiedźminlandu. Wszak to dobro narodowe, jak smok wawelski (zielony), syrenka warszawska (w połowie zielona) i bazyliszek (nieokreślonej barwy). A nad Wisłą czarnych nie ma i już!

Wiedźmin zresztą przesadnie słowiański nie jest, co już tłumaczono tyle razy, że ja nie muszę. A Andrzej Sapkowski na przaśną i swojską fantastykę patrzył z wielkim rozbawieniem i przekomarzał się z innymi pisarzami.

To bardzo dobrze, że są ciemnoskórzy

Szczerze mówiąc, mam nadzieję, że w castingu znajdzie się więcej postaci o ciemnej karnacji, liczę też na Azjatów. Bardzo chciałabym zobaczyć czarnoskórą Annę Henriettę, jeśli tylko będzie grała ją dobra aktorka, która w pełni odda honor jej roli. Chciałabym, by elfy nie wyglądały jak żywcem wyjęte z Władcy Pierścieni, bo to nie Władca Pierścieni. Niech nadejdzie poprawność polityczna i pogoni precz Białe Zimno i Białe Światło. Niech Wiedźmin będzie przystępny do oglądania zarówno dla Polaka, jak i dla Meksykanina, Japończyka, Norwega i Nigeryjczyka. Nie żyjemy już bowiem w dobie, w której opowieść o Geralcie kręciła polska szkoła filmowa, a najlepsze, na co ich było stać, to Kmicic aén Fidháil ze Srebrnych Wież i pomalowane plakatówkami driady. Bo w tej opowieści chodzi o coś więcej, niźli tylko rzezanie greenscreenu mieczem.