Skoro NBP nie pracuje nad wirtualną złotówką, to wzięła się za nią prywatna firma
Praktycznie za każdym razem, gdy w przestrzeni publicznej przewija się temat cyfrowych odpowiedników prawdziwych walut, pojawiają się zapowiedzi prawdziwej rewolucji albo nastania nowej ery. Nie inaczej jest tym razem, gdy cyfrowy złoty nabiera kształtów. Piekło zamarzło i Narodowy Bank Polski postanowił dołączyć do wyścigu między bankami centralnymi na całym świecie? Nic z tych rzeczy. Emitentem najwyraźniej będzie prywatna firma Billon. O sprawie szerzej informował money.pl.
Paweł Kuskowski, członek zarządu Billona, przekonuje w rozmowie z portalem, że jego firma chciałaby wyemitować elektroniczną wersję złotówki już w pierwszej połowie tego roku. Warto w tym momencie wspomnieć, że w tym momencie jest to jedyny w Polsce podmiot, który posiada licencję Komisji Nadzoru Finansowego na emisję pieniądza elektronicznego.
Cyfrowy złoty nie byłby więc walutą wyemitowaną przez bank centralny. Byłoby to po prostu jeden z wielu tzw. stablecoinów. Mowa o kryptowalutach o wartości trwale powiązanych z wartością jakiegoś konkretnego dobra. W tym wypadku byłaby to oczywiście złotówka. Zgodnie z obowiązującymi unijnymi przedmiotami takiego tokenu nie może sobie wyemitować dowolny przypadkowy podmiot.
Sprawdź polecane oferty
RRSO 19,91%
Rozporządzenie MiCA wymaga na przykład, by emitent tokenów pieniądza elektronicznego dysponował pełnym pokryciem swojej cyfrowej waluty w tradycyjnym pieniądzu. Licencja KNF to nie wszystko, Billon podlega także nadzorowi ze strony tej instytucji. Uregulowanie rynku służy przede wszystkim ochronie inwestorów przed różnego rodzaju oszustwami, manipulacjami i nadużyciami. Stabilny elektroniczny pieniądz powinien w końcu być - zgodnie ze swoją nazwą - stabilny.
Cyfrowy złoty nie odmieni życia Polaków, ale potencjalnie ułatwi je rodzimym kryptowalutowym inwestorom
Pytanie brzmi: czy cyfrowy złoty ma szansę na sukces? Paweł Kuskowski jest przekonany, że dobrze się dzieje, że polski podmiot tworzy elektroniczną wersję naszej waluty. W końcu, jeżeli tak się nie stanie, to prędzej czy później jakiś zagraniczny podmiot wpadłby na taki pomysł. Wówczas nasze instytucje miałyby w najlepszym wypadku znikomą kontrolę nad całym przedsięwzięciem. Z drugiej strony tradycyjna złotówka nie jest walutą cieszącą się przesadnym zainteresowaniem inwestorów. KNF nie odnotował także istotnego zainteresowania emisją pieniądza elektronicznego na rynku polskim.
Rozwój polskich firm zawsze cieszy. Nie byłbym jednak specjalnym optymistą, jeśli chodzi o faktyczne zastosowanie stablecoina opartego na złotówce. Warto bowiem zastanowić się także nad tym, do czego ten może się przydać przeciętnemu Kowalskiemu. Nie potrzebujemy w końcu jakkolwiek dotykać się do świata kryptowalut, by dokonywać płatności online. Mamy do dyspozycji całe systemy bankowości internetowej, portfele elektroniczne i aplikacje w rodzaju BLIK-a. Za ich pomocą możemy płacić w złotówkach bez używania fizycznych złotówek.
Sprawy mają się nieco inaczej, gdy spojrzymy na problem z punktu widzenia inwestorów. Cyfrowy złoty najzwyczajniej w świecie ułatwi rozliczenia i obniży koszty transakcyjne. Zwraca na to uwagę przywoływany już Paweł Kuskowski z Billona.
Osób mniej lub bardziej zainteresowanych inwestycjami w kryptowaluty miałoby być w Polsce około 3 milionów. Nie trzeba być ich entuzjastą, by dostrzec potencjalne zyski, które można dzięki nim osiągnąć. Cyfrowy złoty z całą pewnością nie będzie przełomem, który odmieni nasze życia. Wciąż jednak perspektywa jego pojawienia się na rynku jest całkiem niezłą wiadomością.