Mój film o pedofilii jest lepszy niż twój – Jacek Kurski wraca do zarządu TVP z przytupem

Państwo Dołącz do dyskusji (377)
Mój film o pedofilii jest lepszy niż twój – Jacek Kurski wraca do zarządu TVP z przytupem

Niby mamy do czynienia ze zmianą, ale tak naprawdę wszyscy wiemy, że nie zmieniło się nic. Jacek Kurski wraca do zarządu Telewizji Polskiej. Piastowanie „nowego” stanowiska zaczął od mierzenia się z konkurencją na Twitterze czyj film o pedofilii był chętniej oglądany. Nietaktowny wpis zdążył już skasować. 

Mój film o pedofilii jest lepszy niż twój, a takiej transmisji modlitwy jak ja to w ogóle nie masz

„Nowy” członek zarządu Telewizji Polskiej, Jacek Kurski, opublikował w piątek przed południem na Twitterze film mający porównać oglądalność konkretnych filmów nadanych przez TVP i TVN. Nie byłoby w tym w zasadzie nic dziwnego, gdyby nie chodziło o dokumenty opowiadające o pedofilii. Mowa o „Nic się nie stało” Sylwestra Latkowskiego oraz „Zabawa w chowanego” braci Sekielskich.

Jacek Kurski wraca do zarządu Telewizji Polskiej w swoim stylu. Pochwalił się, że nadany w TVP dokument obejrzało 3,5 miliona telewidzów a „konkurencyjny” film raptem niecałe 2 miliony. Kolejny wielki sukces Telewizji Polskiej, można by rzec. Większy nawet niż koronka do Miłosierdzia Bożego transmitowana w poniedziałek w TVP3. Wygrany, jak to Kurski określił, „pojedynek” z komercyjnym TVN.

 

kurski pojedynek

 

Filmy dokumentalne opowiadające o przypadkach przestępstw seksualnych względem dzieci to nie sylwestrowe festiwale

Jak się łatwo domyślić, przechwalanie się oglądalnością dokumentów traktujących o przestępstwach seksualnych wobec dzieci nie należy do przesadnie taktownych zachowań. Z całą pewnością nie jest to tematyka, którą można potraktować niczym sylwestrowe festiwale. Liczba telewidzów bynajmniej nie jest też jakąkolwiek miarą słuszności czy walorów dziennikarskich. Taką samą refleksję można mieć skądinąd także odnośnie wcześniejszej próby pseudokomercjalizacji transmisji modlitwy.

Co więcej, Jacek Kurski zapomniał o jednym dość istotnym szczególe. „Zabawa w chowanego” miała swoją premierę w serwisie YouTube, gdzie w tym momencie ma już 6,2 miliona wyświetleń. „Nic się nie stało” po raz pierwszy zaprezentowano widzom właśnie w  telewizyjnej jedynce.

Dlatego właśnie były-przyszły prezes TVP bardzo szybko swój felerny wpis skasował. W internecie jednak nic nie ginie. Ktoś mógłby zapytać: po co przejmować się jednym wpisem na Twitterze, do tego skasowanym? Warto w tym momencie przypomnieć komu Sylwester Latkowski przypisał zgodę na jego występ na żywo. Pełniącemu obowiązki prezesa Telewizji? Ależ skąd! Jackowi Kurskiemu osobiście.

Dymisję Kurskiego trudno nazwać inaczej jak kompromitacją głowy państwa

Sam fakt, że Jacek Kurski wraca do ścisłych władz Telewizji Polskiej właściwie nie powinien nikogo dziwić. Sprawę błyskawicznie załatwił w czwartek szef Rady Mediów Narodowych. Wystarczyło korespondencyjne głosowanie na wniosek p.o. prezesa TVP Macieja Łopickiego. I tak oto zarząd Telewizji Polskiej ma już czterech członków.

Do tej pory przez dwa i pół miesiąca Kurski pełnił funkcję jedynie „doradcy zarządu”. Stanowisko prezesa TVP stracił po tym, jak jego dymisji zażądał prezydent Andrzej Duda. Wszystko z powodu „kontrowersji” co do działalności Telewizji Polskiej. Głowa naszego państwa uzależniała od tej dymisji podpisanie ustawy przyznającej mediom publicznym 2 miliardy złotych rekompensaty za dochody abonamentowe utracone z powodu niechęci Polaków do jego opłacania.

Jacek Kurski wraca na szczyt dlatego, że Jarosław Kaczyński potrzebuje natychmiast rozpędzić propagandową machinę

Prezydent podpisał ustawę a pan życia i śmierci, Jarosław Kaczyński, życzenie prezydenta spełnił. Na niecałe 24 godziny. Nie ma przy tym najmniejszej wątpliwości kto przez cały ten czas sprawował faktyczną władzę w Telewizji Polskiej. Skoro Jacek Kurski powoli wraca na nominalny szczyt telewizyjnej hierarchii teraz, w trakcie kampanii wyborczej, to upokorzenie Andrzeja Dudy – wciąż kandydata PiS na prezydenta – dodatkowo się powiększyło.

Co więcej, całe posunięcie wiele mówi o tym, jakiej telewizji oczekują rządzący. Nie chodzi im przecież o żadną „misję mediów publicznych” czy tego typu bzdury. Ich zdaniem bez sprawnej machiny propagandowej pracującej na pełnych obrotach reelekcja urzędującego prezydenta nie będzie możliwa. Gwarancją usłużnej i pozbawionej żadnych skrupułów TVP ma być właśnie Jacek Kurski. Czy to prawda? Chyba niekoniecznie. Jednak rządzący wierzą, że „ciemny lud to kupi” – jak powiedział kiedyś sam zainteresowany.