Choć prezydent podpisał ustawę o rekompensacie dla mediów publicznych, nie można powiedzieć, że obyło się bez niespodzianek. Andrzej Duda niemalże do ostatniej chwili trzymał obserwatorów sceny politycznej w napięciu. W międzyczasie prezes TVP Jacek Kurski oddał się do dyspozycji prezydenta – byleby media publiczne otrzymały pieniądze.
Prezydent podpisał ustawę przekazującą 2 miliardy złotych mediom publiczny tytułem rekompensaty za uszczuplenie abonamentu
Media publiczne budzą wśród Polaków kontrowersje. Jako społeczeństwo nie chcemy płacić abonamentu RTV, jesteśmy także przeciwni dofinansowywaniu ich z budżetu. I to niezależnie od preferencji politycznych. Składa się na to kilka powodów, które omawialiśmy wielokrotnie na łamach Bezprawnika. Nie sposób jednak nie zauważyć, że jednym z nich jest „atmosfera dookoła mediów publicznych”.
Mniej więcej tych słów użył Andrzej Duda wskazując na jedną ze swoich rozterek przed podpisaniem kontrowersyjnej ustawy o rekompensacie dla mediów publicznych. Kolejnym istotnym dla głowy państwa czynnikiem był rozdział środków w ich obrębie. Prezydent jest zdania, że więcej pieniędzy powinny otrzymać media regionalne. Być może należałoby także przesunąć część środków w stronę radia.
Ostatecznie jednak prezydent podpisał ustawę – jak sam twierdzi: warunkowo. To akurat w zasadzie żadnej niespodzianki nikomu chyba nie sprawiło. Andrzej Duda zwlekał jednak z podpisem długo. Nie tak dawno, dzięki informacjom Wirtualnej Polski, gruchnęła wieść, że prezydent w zamian za podpis oczekuje głowy prezesa TVP. Dzięki temu byliśmy świadkami swoistego tragikomicznego spektaklu.
Gdyby media publiczne tylko realizowały swoją ustawową misję, to Jacek Kurski nie straciłby stanowiska
Najpierw mieliśmy do czynienia ze „spontanicznymi” apelami pracowników TVP, by prezydent podpisał ustawę. Było również wyliczanie zasług mediów publicznych zarówno dla państwa, jak i dla obozu politycznego Andrzeja Dudy. A także dla jego kampanii wyborczej. W ostatniej chwili Jacek Kurski postanowił jednak skapitulować – i oddał się do dyspozycji głowy państwa.
Trzeba przyznać, że zarówno prezydent, jak i asystujący mu w piątkowym wystąpieniu premier Mateusz Morawiecki oraz prezes KKRiT Witold Kołodziejski, te zasługi także dość precyzyjnie wymienili. Nie da się ukryć, że media publiczne spełniają szereg obowiązków na rzecz państwa.
Prezydent i premier podkreślali chociażby rolę edukacyjną, także w takich przypadkach jak chociażby epidemia koronawirusa. Andrzej Duda w swoim uzasadnieniu decyzji W grę wchodzą także relacje z państwowych uroczystości, programy kulturalne czy historyczne. Czyli sfery którymi media komercyjne raczej nie są zbyt zainteresowane. Jest także bardzo kosztowny pod względem licencyjnym i technicznym sport.
Prezes TVP musiał odejść – propaganda uprawiana na antenie Telewizji Polskiej stała się obciążeniem dla Zjednoczonej Prawicy
Skoro jednak było tak dobrze, to dlaczego Witold Czabański, przewodniczący Rady Mediów Narodowych, nie tylko podziękował Jackowi Kurskiemu za pracę, ale również na koniec wspólnej konferencji potwierdził jego odwołanie ze stanowiska? Pierwszą odpowiedzią są oczywiście kalkulacje polityczne. Pozostaje jednak pytanie: dlaczego te wskazują dzisiaj, że prezes TVP powinien pożegnać się ze swoją posadą?
Wracamy znowu do „atmosfery dookoła mediów publicznych”. Ściślej mówiąc: dookoła kierowanej przez Jacka Kurskiego Telewizji Publicznej. Prezydent podpisał ustawę troszcząc się, albo przynajmniej sprawiając takie wrażenie, o radio, kanały tematyczne i regionalne. O misyjny charakter mediów publicznych. Prezes Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji jako jedyny wspomniał także o programach rozrywkowych. Ale żaden z czterech dygnitarzy nic nie powiedział o kanałach informacyjnych czy publicystycznych.
Upolitycznienie TVP w ostatnich latach przybrało charakter wręcz groteskowy. Chociażby słynne „paski” stały się ogólnopolskim memem. Przekaz kanałów informacyjnych telewizji publicznej momentami zaczyna przypominać jakąś alternatywną rzeczywistość. Z punktu widzenia formacji politycznej usłużna telewizja publiczna jest sporym atutem – dopóki nie zaczyna stanowić obciążenia. Wiele wskazuje na to, że brak umiaru może prezydentowi bardziej zaszkodzić w ubieganiu się o reelekcję, niż mu pomóc.
Prezydent i premier w jednym mają absolutną rację: wybór pomiędzy TVP a finansowaniem onkologii był od początku pozorny
Na koniec można by oczywiście zastanowić się, czy nie trzeba rozdzierać szat, bo prezydent podpisał ustawę – a te pieniądze można by przeznaczyć na onkologię czy walkę z koronawirusem. W tym przypadku akurat nawet nie trzeba bardzo się zastanawiać nad tłumaczeniem ze strony prezydenta i premiera. Skądinąd całkiem racjonalnymi. Od początku było wiadome, że kontrpropozycje opozycji to ni mniej ni więcej jak teatralny, czysto polityczny gest.
Ten najpewniej przeszedłby zupełnie niezauważony, gdyby nie środkowy palec posłanki Joanny Lichockiej, skądinąd zasiadającej w Radzie Mediów Narodowych. Być może gdyby nie tamto zamieszanie w sejmie atmosfera wokół mediów publicznych byłaby mniej groźna dla kalkulacji wyborczych rządzących. Jacek Kurski staje się tym samym kozłem ofiarnym – w żadnym jednak wypadku nie jest niewiniątkiem.
Pytanie tylko czy następny prezes Telewizji Polskiej nie będzie jeszcze gorszy?