Ciało Piotra Woźniaka-Staraka zostało odnalezione, ale dzięki komu? Jasnowidz Jackowski przekonuje, że to zasługa jego map, które miały wskazać położenie zwłok. Członek ekipy ratunkowej zaprzecza. Kluczowe miały się okazać zeznania świadka, nie zdolności nadprzyrodzone.
Piotr Woźniak-Starak został odnaleziony dzięki informacjom od świadka zdarzenia, czy wizjom Krzysztofa Jackowskiego?
Tragedia na jeziorze Kisajno była na ustach całej Polski przez dobrych kilka dni. Śmierć Piotra Woźniaka-Staraka poruszyła wielu Polaków. Przez wiele dni był poszukiwany przez wyspecjalizowane jednostki ratownicze. W tym także elitarny zespół płetwonurków. Nawet wówczas, gdy nie było już szans na odnalezienie mężczyzny żywego. Śledztwo w sprawie śmierci Woźniaka-Staraka wszczęła prokuratura. W końcu ciało znaleziono. Tylko dzięki komu?
Oczywistą odpowiedzią jest, rzecz jasna, wskazanie na zespół poszukiwawczy. Warto jednak zauważyć, że okoliczności zdarzenia długo nie były do końca jasne. Z drugiej strony, samo jezioro nie należy do najmniejszych. Krzysztof Jackowski, znany jasnowidz, pochwalił się, że to jego zdolności umożliwiły znalezienie zwłok zaginionego. Jak podaje Onet.pl, zamieścił w serwisie YouTube filmik opatrzony tytułem „To ja wskazałem gdzie jest ciało Piotra Woźniaka Staraka”. Jasnowidz Jackowski przekonuje, że wysłał ratownikom dwie mapki jeziora, z których jedna trafnie podała położenie zwłok.
Jasnowidz przekonuje, że to jego mapa była kluczowa, Onet dotarł do relacji osób twierdzących coś dokładnie przeciwnego
Onetowi udało się jednak ustalić, że to niekoniecznie prawda. Reporterzy portalu dotarli do osób biorących udział w poszukiwaniach. Pomocna w odnalezieniu ciała była mapa, owszem, ale sporządzona przez jednego ze świadków zdarzenia – uczestnika odbywających się akurat na jeziorze Kisajno regat. To jedna z osób, która zauważyła feralnej nocy kręcą się w kółko po jeziorze motorówkę. W trzecim dniu poszukiwań, właśnie za pośrednictwem Onetu, płetwonurkom udało się skontaktować ze świadkiem. Warto zauważyć, że według ówczesnych relacji medialnych, ekipa poszukiwawcza, mogła mieć niepełne, albo wręcz mylące, informacje.
Co z poszukiwaniami ma wspólnego jasnowidz Jackowski? Przekonuje, że trzy dni przed znalezieniem ciała zadzwoniła do niego menadżerka jednego z członków rodziny poszukiwanego. Jasnowidz sporządził dwie mapy. Jedna z nich na pewno została przekazana zespołowi poszukiwawczemu. Rozmówca Onetu twierdzi, że okazała się nieprzydatna. Wskazywała obszar kilka kilometrów od faktycznego miejsca położenia ciała poszukiwanego. Co z drugą mapą? Nigdy do płetwonurków nie dotarła. Co więcej, zaznaczony obszar miał być zbyt duży. Jasnowidz Jackowski przekonuje jednak, że po kontakcie z rzeczami należącymi do Piotra Woźniaka-Staraka miał doświadczyć wizji. Motorówki kręcącej się w kółko, dwójki osób wypadającej każda przez inną burtę, uderzenia i wiotkiego ciała na jeziorze. Onet z kolei zauważa, że te informacje pojawiały się już wtedy w relacjach medialnych.
Czyżby jasnowidz Jackowski znalazł ciało Piotra Woźniaka-Staraka równie skutecznie, co zamordowanego Dawida Żukowskiego?
Nie byłby to pierwszy raz, kiedy jasnowidz Jackowski przewijał się przy okazji tragedii. Nie jest to też pierwszy raz, kiedy tragedia jest akurat nośna medialnie. Pisaliśmy już na łamach Bezprawnika o tym, jak skuteczna była pomoc Krzysztofa Jackowskiego w przypadku poszukiwań zamordowanego Dawida Żukowskiego. Najdelikatniej rzecz ujmując: nie wskazał trafnie miejsca, w którym ojciec ukrył ciało chłopca. Wydaje się przy tym, że skuteczność jasnowidzów, podobnie jak wszelkiej maści bioenergoterapeutów, czy horoskopów jest w najlepszym wypadku niepotwierdzona. W realny: wątpliwa.
Warto w tym momencie zadać sobie pytanie: dlaczego w 2019 r. pomysł korzystania przez policję z usług jasnowidza nie budzi w odbiorcach uśmiechu politowania? Albo dlaczego są ludzie, którzy wierzą, że faktycznie to jasnowidz Jackowski, nie naoczny świadek, wskazał położenie zwłok Piotra Woźniaka-Staraka? Wydaje się, że z dokładnie tego samego powodu, dla którego w ogóle ktokolwiek zawraca sobie głowę czymś tak pozbawionym podstaw, jak horoskopy w gazecie. Albo, jeśli ktoś woli, homeopatia, ruchy antyszczepionkowe, stowarzyszenia płaskoziemców, czy wyznawcy rozmaitych teorii spiskowych.
O ile wiele zjawisk faktycznie nie zostało jeszcze wyjaśnionych przez naukę, o tyle do współczesnej „wiedzy tajemnej” lepiej podchodzić sceptycznie
Wiara w zjawiska niewyjaśnione przez naukę nie jest sama w sobie niczym złym. W przeciwieństwie chociażby do bezkrytycznego scjentyzmu. Zdolności poznawcze całej ludzkości nie są, jakby nie patrzeć, idealne. Z drugiej strony, samo dążenie do uzyskania wiedzy tajemnej niedostępnej zwykłym śmiertelnikom jest równie stare, jak cywilizacja. Pomijając aspekt praktyczny posiadania takiej wiedzy, może ona dawać także poczucie wyjątkowości. W dzisiejszych czasach to, jakby nie patrzeć, dość istotna niekiedy potrzeba. Niestety, takie myślenie czasem prowadzi na manowce. Skądinąd z takiej wiary niektóre przedsiębiorcze osoby czerpią wcale niemałe korzyści. Głównie majątkowe.