Historią, która rozbawiła mnie w tym tygodniu był fakt, że Jezus ze Świebodzina jest tak naprawdę gigantycznym „routerem”. Okazało się, że w koronie rzeźby położone były anteny nadające internet.
Pomnik Jezusa ze Świebodzina wzbudza we mnie negatywne uczucia. Choć uważam się za osobę wierzącą i wychowaną w domu katolickim (acz nie jestem zbyt religijny i bardzo krytycznie obserwuję poczynania Kościoła) monument wydawał mi się ośmieszać katolików, niż „przynosić chwałę Chrystusowi”. Równie dobrą chwałę przynosiłaby figurka w rozmiarze 1 metra, zadecydowała polska pomnikomania.
Jezus ze Świebodzina największym routerem świata
Atrakcja turystyczna i symbol w mojej ocenie też wyszedł z tego kiepski, bo co innego pięknie położony Jezus z Rio, a co innego Jezus położony na prowincji. Na prowincji – dosłownie na prowincji, koło liczącego 22 000 mieszkańców miasteczka, które leży gdzieś pomiędzy Zieloną Górą, Poznaniem i Gorzowem Wielkopolskim w tak specyficzny sposób, że wszędzie ma daleko. I nagle okazało się, że ten Jezus nawet może pełnić pożyteczną rolę.
W koronie, na samym szczycie liczącego 36 metrów pomnika, którego praktycznego celu i zastosowania nie zna zapewne nawet sam Wszechwiedzący, postanowiono na środku pola zaprowadzić… cywilizację. Jezus Świebodziński zaczął nadawać internet. Poinformował o tym Fakt, następnie w sieci zrobiło się głośno, bo i sami przyznacie – historia przezabawna, „Michałek”, o którym chciałby napisać chyba każdy serwis w sieci. Przedstawiciele Kościoła zaprzeczali.
Jak się potem okazało przedstawiciele Kościoła, co im się oczywiście zdarza, bo człowiek ułomny, omylny jest i grzeszny, mijali się z prawdą. Co też dowiódł Fakt. I anteny zostaną usunięte z korony Jezusa, a popularny tabloid daje temu nagłówek obwieszczający „Wielki sukces”.
Sukces Faktu porażką internautów
Fakt w tej historii robi wszystko jak trzeba. Natomiast Kościół w tej historii zachowuje się koszmarnie. Najpierw dementowano obecność stosownych instalacji w koronie Jezusa, a teraz – gdy historia przedstała się do opinii publicznej – zapowiada likwidację tych anten. Fakt pisze:
Internet z instalacji zamontowanej w koronie Chrystusa Króla w Świebodzinie był nie tylko ukryty przed wścibskimi, ale także przed – co dopiero teraz wyszło na jaw – przełożonym proboszcza biskupem Tadeuszem Lityńskim! Hierarcha nakazał, by anteny zniknęły do 10 maja. To koniec internetu z głowy statuy zbawiciela!
Otóż jest to absolutnie fatalna decyzja i proszę tego nie robić!
Prometeusz dał… Albo nawet lepiej: Jezus na pustyni dał ludziom ryby i chleb. Jezus na prowincji może dać ludziom wiedzę, pracę, możliwości, namiastkę godności, bo to wszystko oferuje brak zacofania technologicznego. Ten paskudny w sumie pomnik po raz pierwszy w historii – w roli dość atrakcyjnej (jak na anteny) anteny – pełni pożyteczną rolę. I Kościół, pod wpływem opinii społecznej, nagle się z tego wycofuje. No nie tak, nie tak trzeba żyć.