Mam nadzieję, że Mediolan i Barcelona się podobały, bo Parlament Europejski postanowił wykończyć tanie loty

Środowisko Transport Dołącz do dyskusji
Mam nadzieję, że Mediolan i Barcelona się podobały, bo Parlament Europejski postanowił wykończyć tanie loty

Wiele wskazuje na to, że zbliża się koniec tanich lotów w Europie. Wszystko przez decyzję Parlamentu Europejskiego zakładającą narzucenie liniom lotniczym bardziej restrykcyjnych zasad handlu uprawnieniami do emisji. Koszt zmian szacowany jest na 5 mld euro już w 2027 r. Dodatkowe koszty z pewnością zostaną przerzucone na pasażerów.

Bruksela chce, by linie lotnicze płaciły więcej za emisję gazów cieplarnianych

Już niedługo obywatele Unii Europejskiej poniosą kolejną ofiarę w walce o przewodnictwo Europy w zwalczaniu zmian klimatycznych. Tym razem chodzi o koniec tanich lotów w Europie. Jak podaje portal wGospodarce.pl, Parlament Europejski zatwierdzi we wtorek między innymi zaostrzenie zasad handlu emisjami w sektorze lotniczym.

Lotnictwo zostało włączone do europejskiego systemu ETS już w 2012 roku. Bruksela uważa jednak, że obowiązujące obecnie przepisy niewystarczająco przyczyniają się do obniżenia emisji gazów cieplarnianych przez tą konkretną branżę. Dlatego teraz wprowadzonych zostanie kilka mechanizmów mających wzmocnić zastosowanie zasady „płaci ten, kto zanieczyszcza”. W grę wchodzi między innymi wprowadzenie mechanizmu dostosowywania cen na granicach, działanie Społecznego Funduszu Klimatycznego.

Najważniejsze wydaje się jednak wycofywanie się z bezpłatnych uprawnień do emisji, które do tej pory stanowiły przejaw ulgowego traktowania branży lotniczej przez Unię Europejską. Teraz linie lotnicze będą musiały zapłacić za uprawnienia do emitowania gazów cieplarnianych. Z każdym kolejnym rokiem bezpłatna pula będzie maleć. Już w 2026 r. branża zapłaci za każde pozwolenie, którego będzie potrzebowała.

Jak się łatwo domyślić, takie rozwiązanie przyniesie ogromne koszty. Nie może być inaczej, bo przecież dokładnie o to w systemie ETS chodzi. Emisja gazów cieplarnianych ma wiązać się z dolegliwym kosztem. Jest tylko jeden problem: przedsiębiorstwa te koszty przerzucają na obywateli Unii Europejskiej. W przypadku lotnictwa konsekwencje są łatwe do przewidzenia. To prawdopodobnie koniec tanich lotów w Europie.

Koniec tanich lotów to poważny problem dla całej europejskiej gospodarki, w tym także dla zwykłych obywateli Unii

Koszt zmian dla linii lotniczych już w 2027 r. może wynieść 5 mld euro. Wydawać by się mogło, że nie mamy do czynienia z dramatycznie wysoką kwotą. Warto jednak wziąć pod uwagę kilka kwestii. Przede wszystkim, to nie koniec problemów. Unia Europejska zakłada, że do 2050 r. lotnictwo osiągnie neutralność klimatyczną. Przy wykorzystaniu obecnej technologii to właściwie niemożliwe. Chyba że linie lotnicze przesiadłyby się z powrotem do sterowców popularnych na początku ubiegłego stulecia. To oznacza konieczność poniesienia jeszcze wyższych kosztów, sięgających nawet 820 mld euro.

Jakby tego było mało, Bruksela najwyraźniej zapomina, w jakiej sytuacji gospodarczej znajdujemy się teraz. Linie lotnicze dopiero co zaczęły wychodzić na prostą po epidemii covid-19. Do tego należałoby doliczyć systematycznie rosnące w ostatnich miesiącach ceny paliwa lotniczego. To naprawdę kiepski moment na dorzucanie lotnictwu kolejnych obciążeń. Tymczasem zmiany w systemie ETS mogą zmniejszyć zysk operacyjny największych przewoźników nawet o 77 proc.

Koniec tanich lotów oznaczałby także problem dla wielu innych branż istotnych z punktu widzenia europejskiej gospodarki. Droższe połączenia lotnicze oznaczają zmniejszenie ruchu turystycznego. Wyższe koszty przewozu lotniczego nie pozostaną bez wpływu nawet na działalność międzykontynentalnych operatorów logistycznych.

Utrzymywanie radykalnej polityki klimatycznej przez Unię Europejską może dziwić. Koniec tanich lotów to niejedyny głośny przypadek ostatniego miesiąca. Wcześniej przyjęto zakaz produkcji samochodów spalinowych. Tymczasem najwięksi globalni emitenci gazów cieplarnianych w postaci USA, Chin i Indii prowadzą w tej kwestii dużo bardziej zachowawczą politykę. Można by wręcz zaryzykować stwierdzenie, że unijne przodownictwo w sprawach klimatycznych niewiele ich obchodzi. W tej sytuacji usilne przerzucanie kosztów walki z ociepleniem planety na zwykłych obywateli nie wydaje się najlepszym pomysłem.