Ten wirus panoszy się po Polsce równolegle do COVID-19. Zwykle wywołuje falę tępej nienawiści i wyzwala w nas to co najgorsze

Społeczeństwo Dołącz do dyskusji (299)
Ten wirus panoszy się po Polsce równolegle do COVID-19. Zwykle wywołuje falę tępej nienawiści i wyzwala w nas to co najgorsze

Co kilka dni wychodzą na jaw historie, które wielu z nas mogą przyprawić o zawrót głowy. Bo niestety, obok wielu pozytywnych informacji o bezinteresownej pomocy i heroicznej walce o ludzie życie, pojawiają się wątki smutne, wstrząsające, a czasem po prostu żenujące. Koronahejt przybiera coraz to nowe formy i zwykle dotyka osób, które na niego absolutnie nie zasłużyły. Bywa też tak, że spotyka ludzi którzy za swoją pracę powinni dostać nagrodę, a nie nienawistny prezent od sąsiadów.

Koronahejt – działka pana Karola

Pan Karol wrócił kilka dni temu z zagranicy. Nie miał żadnych objawów koronawirusa, ale miał obowiązek poddania się 14-dniowej kwarantannie. Uznał, że nie chce paraliżować życia swoich najbliższych, więc postanowił spędzić czas odosobnienia na swoim ogródku działkowym, w altance. Po kilku dniach gospodarz ogródków, gdy dowiedział się o kwarantannie, wpadł na pomysł by oznaczyć działkę pana Karola biało-czerwoną taśmą. I napisać w mediach społecznościowych ostrzeżenie dla ludzi informujące o działkowiczu na kwarantannie. Tak relacjonuje to dziennikarz Radia Koszalin:

Na reakcję ludzi nie trzeba było długo czekać. Jak podaje Polsat News, obrzucili oni altankę pana Karola kamieniami, część z nich wybiła szyby i wpadła do środka. Oprócz tego ktoś przedziurawił mu opony w samochodzie. Gdy sprawa wyszła na jaw, zarządca ogródków działkowych postanowił się zreflektować i napisał na Facebooku:

Bardzo nam przykro, że Pana z kwarantanny spotkały takie nieprzyjemności. Wczorajszy post był po to, żeby omijać działkę z daleka, a nie żeby człowiekowi takie rzeczy robić. Zarząd z zaistniałym aktem wandalizmu nie ma nic wspólnego. Przykro jest nam, że ludzie są podli.

Tak, ludzie są podli. Włączając w to gospodarza działek, który wystawił pana Karola na lincz.

Koronahejt – zniszczone auta we Wrocławiu i Gliwicach

Ciocia pani Joanny pracuje w szpitalu jednoimiennym we Wrocławiu. Całe życie pomagała pacjentom, a od początku epidemii jest zaangażowana na pierwszej linii frontu walki z koronawirusem. 3 maja nad ranem ktoś zdemolował jej samochód, zaparkowany przy ulicy Kościuszki. Niczego nie ukradziono, po prostu wybito szyby, zniszczono karoserię, porysowano wnętrze. Trudno nie domyślić się dlaczego, skoro już wcześniej były sygnały że kobieta – według sąsiadów – może ich pozażarać (jak rozumiem przez ściany i podłogę…).

W tym samym czasie sąsiedzi pielęgniarki ze szpitala w Gliwicach postanowili w podobny sposób urozmaicić sobie kwarantannę. Ci jednak nie dokonali demolki – po prostu wzięli różową farbę i rozlali ją po białym samochodzie kobiety. Na dokładkę przebili jej opony.

Koronahejt – lekarze z Koszalina niewpuszczeni do mieszkania

Małżeństwo lekarzy z Koszalina musiało pod koniec kwietnia odbyć kilkudniową kwarantannę. Nie mieli potwierdzonego COVID-19, ale do czasu wykonania kolejnego testu musieli spędzić trochę czasu w izolatorium. Kiedy udali się na miejsce, zastali grupę mieszkańców budynku, blokujących wejście do niego. Nie chcieli wpuścić lekarzy. Na miejsce musiał przyjechać patrol policji. Po negocjacjach mieszkańcy odpuścili. Można się jednak tylko domyślać w jakiej atmosferze para lekarzy spędziła swoją kwarantannę.

Dlaczego znów musimy widzieć najgorsze oblicze Polaka?

W połowie marca, gdy pandemia dopiero do nas docierała, pisałem o tym że koronawirus wreszcie nauczy polityków szacunku do lekarzy. I być może byłem naiwny, choć wciąż liczę że medycy już nigdy nie usłyszą od żadnego posła słynnego „Niech jadą”. Niestety, politycy to nie wszystko. To zwykli ludzie często mogą zadać innym jeszcze większy ból. Epidemia sprawia, że z niektórych z nas wychodzą najgorsze, głęboko skrywane na co dzień cechy. Wywołane co prawda przez strach, ale niczym nieuzasadnione.

To ja pozwolę sobie zacytować wpis, który niestety bardzo oddaje obecną sytuację:

https://twitter.com/WitoldGlowacki/status/1255969602129072130?s=20

Ale żeby nie było aż tak ponuro: zdecydowana większość Polaków to ludzie dobrzy, empatyczni i solidarni. Dlatego w Czaplinku mieszkańcy przygotowują już „kosz życzliwości” dla pana Karola, pełen smakołyków które umilą mu dalszą kwarantannę. A pielęgniarka z Gliwic dostała od jednego z dilerów samochodowych propozycję, że nowe auto dostanie od niego kompletnie za darmo. Róbmy więc na co dzień wszystko tak, by nasza polska solidarność zawsze okazywała się silniejsza niż nienawiść.