Stara prawda ekonomiczna brzmi, że jak pojawia się kryzys, to pierwszym odruchem ludzi jest rezygnacja z jedzenia na mieście lub – w obecnych realiach – zamawiania dostaw z restauracji. Jednak w ostatnich latach zwykle fast foody wyłamywały się z tego trendu. Z najnowszej analizy wynika, że to już przeszłość – i nawet McDonald’s traci klientów.
Jak podaje „Rzeczpospolita”, sieci takie jak McDonald’s, Burger King czy KFC straciły w okresie od kwietnia do października od 2,6 do 21,1 proc. klientów. Na tym tle wyróżnia się Subway z rachitycznym, ale jednak wzrostem – o 1,5 proc. wizyt w tym okresie.
W ujęciu rocznym, jak wynika z danych firmy Proxi.cloud, McDonald’s stracił aż prawie 25 proc. unikalnych klientów! Sama sieć zapewnia jednak w rozmowie z „Rz”, że zanotowała „przyrost liczby transakcji w stosunku do poprzedniego roku”. Jednak warto podkreślić, że przyrost transakcji nie wyklucza kurczącej się bazy klientów.
McDonald’s traci klientów. To nie dziwi, ale jednak dziwi
Inne badania pokazują, że nawet połowa Polaków zaczyna ograniczać wydatki na gastronomię. Jest to zrozumiałe – od tego zaczyna się oszczędności w wielu krajach świata, a dodatkowo u nas wychodzenie do restauracji czy barów nie jest jednak tak mocno zakorzenione, jak chociażby w Czechach, nie mówiąc już o państwach śródziemnomorskich.
Jednak Polacy zwykle rozróżniają „luksusową” gastronomię od fast foodów. Może dlatego ta druga kategoria nie miała gigantycznych problemów nawet w czasach lockdownów. To się najwyraźniej jednak zmienia. Może to sugerować, że nawet cheeseburgery i frytki coraz częściej traktujemy jako zbędne wydatki – a to świadczy, że nastroje są u nas naprawdę kryzysowe. Cóż, możemy się pocieszać, że przynajmniej nie musimy jeść u „Wujka Wani” jak Rosjanie.
Rzecz jasna sieci jak McDonald’s i spółka zapewne jakoś kryzys przetrwają. W tle jednak rozgrywa się prawdziwy dramat branży gastronomicznej. Rachunki rosną niebotycznie, klienci oszczędzają, kredyty są coraz trudniej dostępne… Dla gastro nadchodzące miesiące będą naprawdę krytyczne. Warto więc czasem odwiedzić ulubioną restaurację, jeśli ma się oczywiście taką możliwość. I w miarę możliwości zostawić spory napiwek. Wsparcie w tym momencie naprawdę się przyda.