Świat wprawdzie na naszych oczach płonie, ale wciąż mamy resztki energii na dyskusje o 5G. Najpierw docierały do nas informacje o pojawiających absurdalnych informacjach, dotyczących rzekomo szkodliwego oddziaływania technologii 5G na zdrowie ludzi, a nawet spowodowanie pandemii koronawirusa. To oczywiście rozrywka prostych ludzi. Poważni na nową technologię patrzą w kontekście kolejny już raz ścierających się interesów gospodarczych światowych mocarstw – Chin i USA.
Nasze relacje ze Stanami Zjednoczonymi mają swoje zalety, ale niestety są też okupione gigantyczną ceną. Należy zacząć się zastanawiać, czy aby na pewno jest to dla nas opłacalne lub czy chociaż w ramach tych relacji moglibyśmy uzyskać więcej. Polityka międzynarodowa Polski w regionie podporządkowana jest wizji Donalda Trumpa – Polska rozbija wewnętrznie Unię Europejską i próbuje budować tzw. Międzymorze (z umiarkowanymi sukcesami). W pełni oddaliśmy się Amerykanom w kwestii wojskowości, co jeszcze można tłumaczyć silnymi powiązaniami w ramach NATO. Rząd jednak nie spuszcza tempa w zakresie integracji ze Stanami Zjednoczonymi na gruncie technologicznym, który jest aspektem czysto biznesowym. A więc można by było na tym zarabiać, co zresztą czynią Europejczycy.
Na 5G i rywalizacji Chin z USA można sensownie zarobić
Jak to mówią – gdzie dwóch się bije, tam trzeci korzysta. Wie o tym Unia Europejska, której kraje wprawdzie nie są na tyle rozgarnięte, by stworzyć własną technologię, ale chociaż umiejętnie obracają się na wschód i na zachód, by w ramach wprowadzania technologii 5G uzyskać dla siebie jak najlepsze warunki. Polska, jak to zwykle w relacjach ze Stanami Zjednoczonymi bywa, spuściła spodnie, jeszcze zanim w ogóle Amerykanie powiedzieli o co im chodzi.
To oczywiście działanie wpisujące się w nurt „dyplomatołków”, o którym przed laty mówił Władysław Bartoszewski. Pozostaje mieć nadzieję, że presja Wspólnoty uratuje nas przed konsekwencjami negocjacji prowadzonych bez wizji biznesowej naszych reprezentantów. Polska wdraża aktualnie tzw. Toolbox, czyli pochodzący od Komisji Europejskiej zestaw narzędzi mających na celu ograniczenie zagrożenia w obszarze cyberbezpieczeństwa sieci 5G. Toolbox zawiera istotne wytyczne dotyczące zaostrzenia wymagań w zakresie bezpieczeństwa infrastruktury i usług telekomunikacyjnych. Odnosi się również do dostawców elementów zalecając stosowanie odpowiednich ograniczeń oraz wdrożenie strategii mających na celu zapewnienie dywersyfikacji dostawców – tak by nie uniezależniać się od jednego hegemona. Państwom członkowskim pozostawiono duża swobodę co do formy wdrożenia Toolboxa, przy czym jego wdrożenie musi być zgodne z obowiązującym w danym kraju porządkiem prawnym.
5G a konstytucyjna… zasada proporcjonalności?
Co ma Konstytucja do 5G? W Polsce jedną z czołowych zasad prawa jest konstytucyjna zasada proporcjonalności. Zgodnie z tą zasadą państwo prawne opiera się na założeniu racjonalności prawodawcy, który mogąc osiągnąć ten sam cel za pomocą dwóch środków, wybiera ten, który w mniejszym stopniu pogarsza sytuację prawną zainteresowanych. Czyli wybiera mniej uciążliwy środek, który jest adekwatny dla danego zagrożenia. W banalnym przykładzie z życia codziennego – kiedy budynek jest zbyt wysoki, to właściciel musi usunąć jedno piętro, a nie zburzyć cały budynek.
Zasada proporcjonalności znajdzie również zastosowanie do bardziej skomplikowanych sytuacji, takich jak zapewnienie bezpieczeństwa sieci 5G. W Niemczech zasada proporcjonalności została przywołana w opublikowanym kilka dni temu projekcie katalogu wymogów bezpieczeństwa dotyczących sieci 5G. W katalogu wskazuje się, iż od przedsiębiorców można żądać podjęcia jedynie niezbędnych środków ostrożności, a środek ostrożności jest odpowiedni, jeśli niezbędny wysiłek techniczny i ekonomiczny nie jest nieproporcjonalny w stosunku do znaczenia chronionych sieci lub usług telekomunikacyjnych.
Bazując na zasadzie proporcjonalności, wskazano krytyczne elementy sieci, które należy chronić w szczególny sposób i nałożono na wszystkich dostawców tych elementów takie same wymagania, dotyczące ochrony tych elementów. Nasi zachodni sąsiedzi podeszli do tematu racjonalnie, mając świadomość, iż dyskryminacja nieeuropejskich dostawców będzie skutkować ograniczeniem konkurencji na rynku, a tym samym będzie skutkować opóźnieniami we wdrożeniu technologii 5G i spadkiem innowacyjności gospodarki, co będzie to miało konkretny wymiar finansowy (wyłączenie Huawei z budowy sieci w Polsce zgodnie z prognozą Oxford Economics spowoduje utratę ok. 120 mln euro PKB każdego roku, a ogółem do 2035 roku prawie 2,2 mld euro). Przede wszystkim jest to element rywalizacji Angeli Merkel z Donaldem Trumpem i próba przełamania dominacji amerykańskiej nad rynkami Europy. Tarcia w tym aspekcie widoczne są zresztą już od kilku lat, a im bardziej „dualistyczny” staje się świat, tym bardziej Unia Europejska stara się na niego przygotowywać – oczywiście w granicach swoich możliwości.
Cyberbezpieczeństwo sieci 5G jest i powinno być traktowane priorytetowo, jednakże wykluczenie Chińczyków (reprezentowanych i kojarzonych głównie z Huawei) z budowy lub dyskusji o sieci 5G w Polsce pod pozorem bezpieczeństwa, może pociągnąć za sobą poważne skutki polityczne, społeczne i gospodarcze. Nawet jeśli nie w kontekście umowy zawartej z Chińczykami, to umowy ostatecznie zawartej z Amerykanami. Tak się nie robi biznesu.