Opłata za śmieci zależna od zużycia wody przedstawiana jest jako irracjonalny sposób naliczania opłat, ale tak naprawdę jest jedynym sprawiedliwym sposobem, by uniknąć cwaniactwa, czy iście komunistycznej równości.
Opłata za śmieci zależna od zużycia wody
Rozwiązanie to nie jest stosowane powszechnie. Jakiś czas temu próbowano wprowadzić taki sposób naliczania opłat za wywóz śmieci w Warszawie, co spotkało się z olbrzymią krytyką. Prezydent Warszawy wycofał się z rozwiązania, argumentując to m.in. nieodpowiednim wyliczeniem kosztów. Nie oznacza to jednak, że opłata za śmieci zależna od zużycia wody nie pojawi się w stolicy w najbliższym czasie.
Taki sposób naliczania opłaty istnieje jednak nie tylko w teorii – w Lesznowoli funkcjonuje od ponad roku – i wydaje się, że się sprawdza. Warto też zaznaczyć, że są pewne gminy, w których nie udaje się wprowadzić rzeczonej metody (tu za Gazetą Prawną), bo uchylają je Regionalne Izby Obrachunkowe.
Następuje to reguły z przyczyn technicznych – taki sposób naliczania opłat jest relatywnie młody i niektóre gminy eksperymentują z określaniem zużycia wody na podstawie danych historycznych, co nie wydaje się całkiem rozsądnym rozwiązaniem.
Sam rzeczony sposób jest dobry przede wszystkim dlatego, że inne funkcjonujące powszechnie metody naliczania opłat są pełne oczywistych wad, które powodują, że wiele osób uważa, iż działający w ich gminach system jest wręcz złodziejski.
Dlaczego to jest dobre rozwiązanie?
Opłata za śmieci zależna od zużycia wody pozwala na pewne oszacowanie liczby mieszkańców, bardziej precyzyjne, aniżeli pobieranie informacji z oświadczeń, czy – na przykład – danych meldunkowych, które bardzo często nie odpowiadają rzeczywistości. Nie trudno sobie przecież wyobrazić sytuację, w której to liczba mieszkańców w zgłoszonych dokumentach będzie niższa niż faktyczna po to, by zredukować koszty wywozu odpadów.
Podobnie niezbyt dobrze sprawdza się przeliczanie wartości od metra kwadratowego, bowiem uderza to w osoby mieszkające samodzielnie, bądź małe rodziny, które zamieszkują niewielkie lokale. Z kolei duże rodziny, zamieszkujące małe mieszkania i produkujące dużą ilość odpadów, byłyby obarczone niewielkimi – relatywnie – opłatami.
Oparcie kosztów wywozu śmieci o zużycie wody wydaje się więc rozwiązaniem najbardziej sprawiedliwym. Swój sens traci oczywiście w kontekście innych obiektów, niż przeznaczone na cele mieszkalne. Trudno wyobrazić sobie, by taki przelicznik był jakkolwiek sprawiedliwy w odniesieniu do zakładów produkcyjnych, czy – chociażby – hoteli, hosteli i pensjonatów.
Uzależnienie opłaty od zużycia wody pozwoliłoby także – jako korzyść poboczna – na zastanowienie się wielu obywateli nad ilością zużywanej wody. Oczywiście nie chodzi o to, by się nie myć – jak sprowadzają to do absurdu przeciwnicy rozwiązania – a o wykorzystywanie wody w sposób zrównoważony, na przykład wymieniając urządzenia i sprzęty na takie, które zużywają jej znacznie mniej.