Pewna Włoszka przyłapała swojego męża na aktywnym korzystaniu z portali randkowych. „Kochanie, to nie tak jak myślisz” nie zadziałało, a kobieta natychmiast od niego odeszła i zażądała rozwodu. Sprawa trafiła aż przed oblicze Sądu Najwyższego, który uznał, że zachowanie mężczyzny to zdrada.
Czasy się zmieniają, a rozwój technologii ma ogromny wpływ również na relacje i sprawy sercowe. Mimo wszystko dla wielu osób internetowe romanse to nic złego, a zdrada wymaga fizycznego kontaktu z drugim (bardziej jednak pasuje słowo trzecim) człowiekiem. Każdy stawia swoje granice tam, gdzie uzna to za stosowne. Dobrze jednak, że realia XXI wielu zostają zauważane przez sądy. Szkoda, że na razie w słonecznej Italii.
Sprawa małżeństwa z Bolonii była w gruncie rzeczy banalna. Oto kobieta odkryła, że jej mąż szuka nowych partnerek za pomocą portali randkowych. Nie wiadomo czy planował odejść od żony na stałe, czy interesowały go wyłącznie krótkie znajomości. Jego motywacja nie miała jednak żadnego znaczenia, ponieważ kobieta natychmiast zdecydowała się od męża odejść. Jednocześnie wniosła pozew o rozwód, oczywiście z winy niewiernego małżonka.
Korzystanie z portali randkowych może być uznane za zdradę i skutkować rozwodem
Sąd nie zastanawiał się długo i przyznał rację kobiecie. Z rozstrzygnięciem oczywiście nie zgadzał się mężczyzna i w apelacji domagał się uznania, że to jego żona jest winną rozpadu małżeństwa. Najwidoczniej nie widział niczego złego w swoim zachowaniu, ponieważ krytykował jej decyzję o odejściu, gdy został przyłapany. Nie zgadzał się również na płacenie zasądzonych alimentów w wysokości 600 euro miesięcznie. Sąd Najwyższy stwierdził, że racja w stu procentach leży po stronie kobiety.
Poszukiwanie w internecie nowych relacji stanowi okoliczność naruszającą zaufanie między małżonkami i prowadzi do kryzysu, będącego powodem separacji.
Trudno o mocniejszy argument przemawiający za tym, że szukanie nowych znajomości na portalach randkowych może być uznane za zdradę. Być może Włoch faktycznie myślał, że to nic takiego. Ostatecznie jednak stracił żonę, został uznanym za winnego rozwodu oraz musi płacić byłej żonie 600 euro alimentów miesięcznie. Dobrze, że przynajmniej w grę nie wchodzi zwrot prezentów dla kochanki.