Pracownicze Plany Kapitałowe: Polaków nie zachęcił fakt, że na ich emeryturę ma oszczędzać także pracodawca i państwo, a nie tylko on sam
Koncepcja Pracowniczych Planów Kapitałowych jest prosta - do pieniędzy odkładanych w ramach programu dokładają trzy podmioty: pracownik, jego pracodawca oraz państwo (chociaż to ostatnie - raczej dość symbolicznie). Po stronie pracownika wpłata podstawowa to 2 proc. wynagrodzenia (chyba że pracownik zarabia mniej niż 1,2 minimalnego wynagrodzenia - wtedy wpłata może być niższa), dodatkowa, opcjonalna - kolejne 2 proc. Z kolei po stronie pracodawcy wpłata podstawowa to 1,5 proc. wynagrodzenia, dodatkowa - kolejne 2,5 proc. Państwo dorzuca "opłatę powitalną" w wysokości 250 zł, a co roku - dopłatę roczną w wysokości 240 zł (chociaż po spełnieniu odpowiednich warunków).
PPK były wdrażane stopniowo; 1 stycznia 2021 r. do programu musiały przystąpić ostatnie firmy (które nie były objęte wcześniejszymi terminami).
PPPK: potrzebna zmiana konstytucji, by zachęcić Polaków do uczestnictwa?
PPK jednak nie podbiły serc Polaków, mimo że środki z programu mogły w teorii poprawić w przyszłości sytuację finansową wielu osób na emeryturze. Dlaczego zatem rezygnacja z PPK jest tak popularna? Powodów jest kilka. Na przykład część Polaków woli dysponować większymi środkami teraz (chociaż 2 proc. wynagrodzenia w ramach wpłaty podstawowej to stosunkowo niewiele). Najczęściej jednak przyczyną jest po prostu brak zaufania do rządzących - czemu zresztą trudno się dziwić, jeśli spojrzymy chociażby na likwidację OFE. Polacy po prostu nie wierzą, że faktycznie w przyszłości skorzystają z tych środków. Zdaniem wielu rządzący (niezależnie od tego, kto dokładnie będzie sprawować władzę) przeprowadzą kolejną reformę, dzięki której środki z PPK zasilą budżet państwa.
Sprawdź polecane oferty
RRSO 21,36%
Do obecnej ekipy rządzącej chyba zaczął docierać ten argument, bo ma nowy pomysł na to, jak zachęcić Polaków do pozostania w PPK - i miałaby to być zmiana konstytucji.
Teoretycznie, jak donosi GW, zmiana nie miałaby być wcale radykalna - nie ma np. mowy o zmuszeniu obywateli do uczestnictwa w programie. Chodzi jedynie o to, by dodać zapis o prywatności środków gromadzonych w PPK. To miałoby uspokoić Polaków i przekonać ich, że żaden rząd po pieniądze z PPK nie sięgnie.
Czy na taki pomysł zgodziłaby się jednak opozycja, której chociaż część musiałaby zagłosować za? Trudno się tego spodziewać - zwłaszcza że PiS mógłby chcieć przy okazji przeforsować inne zmiany w konstytucji. Mimo to z informacji "Wyborczej" wynika, że premier i tak ma zaproponować opozycji takie rozwiązanie.
Problemów z PPK jest jednak więcej
Polski Fundusz Rozwoju postanowił przeprowadzić badanie, którego wyniki miały pokazać, dlaczego Polacy wypisują się masowo z PPK. Oprócz braku zaufania po sytuacji z OFE problemem okazało się również... upolitycznienie i przekaz medialny. Wychodziłoby zatem na to, że rządzący tak mocno promowali PPK, że aż... za mocno, a obywatele zbyt bardzo utożsamili program z (który przecież ma w założeniu funkcjonować wiele lat) z PiS-em. Nie jest zatem powiedziane, że nawet jeżeli zapis o tym, że środki z PPK są prywatne, znalazłby się w konstytucji, to że Polacy jednak zapisaliby się do programu z powrotem. Problem wydaje się bowiem znacznie głębszy.