Bruksela ma najwyraźniej dość współpracy z firmą AstraZeneca. Powodem jest oczywiście nieuczciwe podejście producenta szczepionek i niewywiązywanie się z warunków zawartej umowy. Rezygnacja ze szczepionki AstraZeneca jest o tyle łatwiejsza, że zwiększa się dostępność alternatyw.
Rezygnacja ze szczepionki AstraZeneca może przyjść Unii Europejskiej nadspodziewanie łatwo
Wygląda na to, że rezygnacja ze szczepionki AstraZeneca przez Unię Europejską nie nastąpi z powodu jednostkowych przypadków zakrzepicy. Jak podaje Business Insider, Komisja Europejska stoi na stanowisku, że dalsze opóźnienia w realizacji kontraktu mogą skutkować brakiem jego przedłużenia przez Wspólnotę. AstraZeneca zadeklarowała w pierwszym półroczu dostarczyć 300 milionów dawek, dostarczyła raptem jedną trzecią.
O szczepionce AstraZeneca i jej producencie pisaliśmy na łamach Bezprawnika wiele. Sam preparat jest zarówno skuteczny jak i bezpieczny. Jednak szwedzko-brytyjskie konsorcjum, w przeciwieństwie do innych dostawców, jest wyjątkowo nieuczciwe w stosunku do odbiorców w Unii Europejskiej. Pierwszym przykładem z brzegu może być założenie, że szczepionki wyprodukowane w Wielkiej Brytanii będą trafiać do obywateli UE. Tak się jednak nie dzieje.
Być może niektórzy nasi czytelnicy pamiętają 29 milionów dawek tej szczepionki ukrytych w magazynie we Włoszech z powodu ograniczeń w eksporcie. AstraZeneca liczyła, że kiedy Bruksela „zmięknie”, to będzie można cały ten transport wysłać do Wielkiej Brytanii, gdzie otrzymano by wyższą cenę za każdą szczepionkę. Tyle tylko, że Komisja Europejska systematycznie zaostrza kurs. Zakaz eksportu szczepionek poza UE to najwyraźniej dopiero początek. Rezygnacja ze szczepionki AstraZeneca jest opcją coraz głośniej rozważaną przez unijnych urzędników.
Jakby tego było mało, nieoficjalne ustalenia agencji Reutersa sugerowałyby, że decyzja w tej sprawie mogła już zapaść. Co więcej, przewodnicząca Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen otwarcie chwaliła konkurencję AstraZeneca. Amerykański Pfizer i współpracujący z nim niemiecki BioNTech zostały określone jako niezawodny partner, który wywiązuje się ze swoich zobowiązań. Kolejną osobą sugerującą możliwość rezygnacji ze szczepionki AstraZeneca jest francuska minister przemysłu Agnes Pannier-Runacher.
W ciągu ostatnich miesięcy sytuacja zmieniła się – Bruksela może liczyć na innych dostawców a AstraZeneca ma problem z zakrzepicą
Rezygnacja ze szczepionki AstraZeneca nie jest niczym niespotykanym na poziomie poszczególnych państw członkowskich. Na taki krok zdecydowała się przecież Dania. W tym przypadku podstawowym uzasadnieniem są oczywiście względy medyczne. Chodzi o jednostkowe przypadki zakrzepicy. Czytając jednak między wierszami możemy się dowiedzieć, że Duńczycy nie zdecydowaliby się na taki krok, gdyby nie dostępność innych szczepionek. Tamtejsza służba zdrowia nie działa obecnie pod większą presją, epidemia wydaje się być pod kontrolą.
Podobnie wygląda sytuacja całej Unii Europejskiej. Na wstrzymanie AstraZeneca zdecydowało się kilka państw. Pfizer i BiNTech zwiększają swoje możliwości produkcyjne, także w Europie. Podobnie postępuje także Moderna. Powoli do końca zbliża się proces akceptacji kolejnej szczepionki mRNA, stworzonej przez niemiecki CureVac. Jej producent zapowiadał już, że jego preparat może z powodzeniem zastąpić szczepionkę AstraZeneca – jeśliby oczywiście taka decyzja zapadła. Nawet Polska może liczyć na regularne dostawy od Pfizera i Moderny.
Wygląda więc na to, że Unia Europejska nie jest skazana na współpracę z producentem szczepionki AstraZeneca. Jej zakończenie w tym momencie prawdopodobnie nie zabolałoby zbytnio obydwu stron. Bruksela ma już sprawdzonych dostawców, którzy rzeczywiście poświęcili początek roku na zwiększenie możliwości produkcyjnych a nie na pokątny eksport swoich szczepionek. AstraZeneca zaś z pewnością znajdzie sobie odbiorców na szczepionki niekupione przez Unię.
Pozostaje jednak kwestia rozliczenia pieniędzy przekazanych przez Wspólnotę na badania nad szczepionką, bez których AstraZeneca najprawdopodobniej w ogóle nie ruszyłaby z produkcją. Dla Komisji Europejskiej niezadowalający efekt zakontraktowania dostaw szczepionek to poważna plama wizerunkowa.
Istnieje również szansa, że rezygnacja ze szczepionki AstraZeneca to tylko straszak. Teoretycznie w ten sposób Bruksela może po prostu naciskać na firmę, żeby poważniej podchodziła do zaciągniętych zobowiązań. Pytanie jednak brzmi: czy w tym momencie w ogóle warto byłoby się bawić w tego typu półśrodki? Raczej nie.