Sieć fast foodów chce wprowadzić płynne ceny za posiłek. Większy popyt w konkretnych godzinach będzie oznaczać wyższą cenę

Biznes Zagranica Zakupy Dołącz do dyskusji
Sieć fast foodów chce wprowadzić płynne ceny za posiłek. Większy popyt w konkretnych godzinach będzie oznaczać wyższą cenę

Płynne ceny to coś, co Polakom znane jest m.in. dzięki Uberowi – kwota do zapłaty za przejazd tego samego odcinka będzie różnić się w zależności od dnia czy godziny. Z kolei w przypadku dostawy z Glovo, jeśli chcemy zamówić posiłek lub zakupy akurat wtedy, gdy pada deszcz, cena dostawy wzrośnie ze względu na trudne warunki atmosferyczne. Płynnymi cenami najwidoczniej zainspirowała się również amerykańska sieć fast foodów – cena za posiłek miałaby zależeć od aktualnego popytu.

Sieć fast foodów planuje wprowadzić płynne ceny za posiłek

„New York Post” donosi, że ostatnio Kirk Tanner, CEO Wendy’s, popularnej w USA sieci fast foodów oznajmił, już w przyszłym roku planowane jest wprowadzenie płynnych cen za posiłek. Podczas rozmowy z inwestorami zdradził, że firma zainwestuje 20 milionów dolarów w zaawansowane technologicznie tablice menu, które będą mogły aktualizować ceny posiłków w czasie rzeczywistym bez żadnych dodatkowych kosztów ze strony firmy. Dynamiczny model cenowy zakłada, że w godzinach większego popytu posiłki będą po prostu droższe; tym samym, jeśli ktoś np. będzie chciał zjeść w typowo lunchowych godzinach, zapłaci za posiłek więcej, niż gdyby zdecydował się go zjeść 2-3 godziny później. Co ciekawe, nie wiadomo, czy w godzinach, w których popyt będzie zdecydowanie mniejszy, cena posiłków również będzie znacząco niższa.

Wendy’s już jest najdroższą siecią fast foodów w USA. Klienci mogą nie zaakceptować zmian

Z danych platformy PriceListo wynika, że Wendy’s już w tym momencie jest najdroższą siecią fast foodów w USA. Może się zatem okazać, że klienci będą mocno protestować przeciwko wprowadzeniu płynnej ceny za posiłek. Efekt może być też oczywiście odwrotny – nagle Amerykanie mogą celowo wybierać mniej popularne godziny na zamówienie jedzenia, byle tylko móc dzięki temu nieco zaoszczędzić.

Płynne ceny staną się nowym standardem. I to również w Polsce

Wszystko wskazuje na to, że także i Polacy powinni przyzwyczajać się do płynnych cen za towar lub usługę. Pomijając już wspomnianego Ubera czy dostawę z Glovo, płynne ceny to standard przy kupowaniu biletów lotniczych; coraz częściej to samo dotyczy rezerwacji pokoju w hotelu czy pensjonacie. Może się zatem za chwilę okazać, że podobną drogę wybierze gastronomia; dla restauracji (zwłaszcza sieciówek) mógłby to być nie tylko dodatkowy zysk, ale też odciążenie personelu w godzinach największego ruchu.

Pocieszające jest natomiast to, że płynne ceny będą wdrażać raczej głównie duże sieci – trudno sobie wyobrazić, by na takie rozwiązanie miały zdecydować się małe sklepy czy punkty usługowe. Przynajmniej w najbliższej przyszłości.