„Ludzie zbyt często donoszą na innych”, narzeka straż miejska w Poznaniu i skarży się, że nie może nadążyć z interwencjami

Społeczeństwo Zbrodnia i kara Dołącz do dyskusji (242)
„Ludzie zbyt często donoszą na innych”, narzeka straż miejska w Poznaniu i skarży się, że nie może nadążyć z interwencjami

Jak opisuje Głos Wielkopolski, poznańska straż miejska narzeka, że ludzie zbyt często donoszą na innych. Wypadkową takiej sytuacji jest konieczność częstego interweniowania, a strażnicy mają nieprzerwanie pełne ręce roboty.

Straż miejska w Poznaniu

Głos Wielkopolski opisuje, że straż miejska w Poznaniu ma bardzo dużo pracy. Niemalże bez przerwy funkcjonariusze muszą zakładać blokady na koła, czy organizować lawety w celu odholowania stojących nieprawidłowo pojazdów.

Tak naprawdę, to takich wypadków jest coraz więcej. Nie oznacza to, bynajmniej, że coraz więcej kierowców popełnia wykroczenia. Znacznie zwiększa się liczba osób, które donoszą na niesubordynowanych obywateli. Podobno rekordzista wysłał aż 104 maile — jeden po drugim — a w każdym z nich kilka zdjęć pojazdów źle zaparkowanych.

Jak wskazuje Przemysław Piwecki z poznańskiej straży miejskiej w rozmowie z Głosem Wielkopolskim:

Z jednej strony może cieszyć obywatelska aktywność, ale z drugiej to niepokojące, że są osoby, które każdego dnia wręcz ścigają się w donoszeniu, gdzie kto zaparkował. Takich osób jest coraz więcej. […] To nie są informacje w stylu „uprzejmie donoszę”, ale żądania podpisanych pod nimi autorów, którzy nie są anonimowi, udokumentowane zdjęciami, domagające się interwencji

Jak tę sytuację rozumieć?

Donos — społeczny obowiązek?

Obywatele, których celem życia jest permanentne spełnianie obowiązku denuncjacji, nie mają urlopów. Wykroczenia zgłaszane są niemalże zawsze, a szczególnie w trakcie świąt, gdzie w Poznaniu pojawiają się przyjezdni kierowcy, nie zawsze zdający sobie sprawę z tego, gdzie mogą legalnie pozostawić pojazd.

Strażnicy miejscy nie mają także za wiele do powiedzenia w kwestii zasadności zgłoszeń, bo większość z nich sporządzona jest niemalże profesjonalnie — zdjęcia, znaki drogowe, pełny obraz sytuacji.

Warto jeszcze raz podkreślić — sytuacja jest dosyć niecodzienna, bo tylko w okresie od 1 do 7 października zgłoszono 1994 wykroczenia, a aż 1423 z nich dotyczyło parkowania. Założono 521 blokad, a lawetę zamówiono aż 76 razy. Źrodłowy serwis, że statystycznie co minutę zgłaszano nieprawidłowe parkowanie.

Straż miejska krytykuje

Strażnicy miejscy wskazują na kilka problemów. Po pierwsze, co można wyczytać z kontekstu, zgłoszeń jest według funkcjonariuszy za dużo i nie wszystkie są „z moralnego punktu widzenia” konieczne i zasadne.

Po drugie, zasypywanie zgłoszeniami rodzi taki skutek dla społecznego postrzegania poznańskiej straży miejskiej, że wiele osób twierdzi, iż skoro straż miejska nie nadąża z przerabianiem zgłoszeń, wystawianiem mandatów i wykonywaniem czynności, to powinna zostać rozwiązana.

Z jednej strony jestem w stanie zrozumieć podejście strażników miejskich, jednak trzeba pamiętać, że jest to formacja, której celem jest właśnie reagowanie na wykroczenia.

Donieść czy nie donieść?

Sam fakt zgłaszania nieprawidłowo parkujących pojazdów jest co prawda szokujący i to nie dlatego, że donosicielstwo w Polsce kojarzy się negatywnie i — niestety — często taką formę przyjmuje, w przeciwieństwie do (na przykład) analogicznego zjawiska w krajach skandynawskich, gdzie zgłoszenie zdarzenia służbom jest formą naturalnego działania w celu zlikwidowania uciążliwości, ale przede wszystkim pokazuje skalę popełniania wykroczeń.

Większość zgłoszeń jest oczywiście zasadnych, a ogromna liczba faktycznie niezgodnie z prawem zachowujących się w przestrzeni publicznej kierowców nie powinna być przysłonięta przez kontrowersje związane z nadzwyczajną aktywnością sygnalistów.

Chociaż znając mentalność zawodowych donosicieli, to nie jest to z reguły działanie, które na celu ma poprawę bezpieczeństwa, a chęć zaspokojenia swojego poczucia sprawiedliwości — nieraz za wszelką cenę.