Do co najmniej kontrowersyjnych rozwiązań Polskiego Ładu możemy spokojnie zaliczyć tzw. „ulgę na powrót”. W założeniu o połowę niższy pit przez pierwsze cztery lata w Polsce miał zachęcać rodaków do powrotu do kraju. W praktyce jednak rządzącym wychodzi ulga dla imigrantów, którzy będą płacić niższy podatek niż Polacy.
„Ulga na powrót” została skonstruowana w taki sposób, że obejmuje także imigrantów chcących osiedlić się w Polsce
Rządzący od dłuższego czasu starają się sprawiać wrażenie, że robią co mogą, by sprowadzić Polaków z emigracji z powrotem do kraju. Tylko co by im tu można było zaoferować? Za granicą zarabiają zwykle więcej, niż w Polsce. Sztandarowe programy PiS, w rodzaju trzynastej emerytury, czy 500 plus, nie stanowią żadnej zachęty. Przy okazji Polskiego Ładu wymyślili więc ulgę na powrót.
Zgodnie z projektem nowelizacji ustawy o podatku PIT taka ulga będzie przysługiwała przez pierwsze cztery lata od przeprowadzki do Polski. Mogą liczyć na nią osoby, które mieszkały za granicą przynajmniej przez trzy lata. Okres ten będą musiały udokumentować certyfikatem rezydencji ze swojego kraju.
Kolejnym wymogiem jest mieszkanie w Polsce przez cztery lata obowiązywania ulgi oraz opłacanie całości swojego podatku dochodowego w Polsce. Beneficjentami ulgi będą mogły być jedynie osoby zatrudnione na umowę o pracę, prowadzące działalność gospodarczą, działalność wykonywaną osobiście, lub które czerpały korzyści z praw autorskich majątkowych/praw pokrewnych.
Brzmi dobrze? Jest tylko jeden mały haczyk. Proponowane brzmienie przepisów w żadnym wypadku nie zastrzega ulgi dla obywateli polskich lub obywateli państw członkowskich Unii Europejskiej. Oznacza to, że w praktyce rządzącym wychodzi po prostu ulga dla imigrantów.
Wbrew pozorom ulga dla imigrantów, choć kontrowersyjna, wydaje się całkiem pozytywnym rozwiązaniem
Na pozór ulga dla imigrantów traktuje w równy sposób obywateli naszego kraju i cudzoziemców chcących się tutaj osiedlić. Tyle tylko, że zdecydowana większość tych pierwszych nie ma możliwości skorzystania z niej, ponieważ po prostu mieszka w Polsce. Jeżeli więc imigranci przyjeżdżający do Polski będą na start płacić niższy podatek dochodowy niż obywatele polscy, to tym samym takie rozwiązanie jest dla tych drugich po prostu krzywdzące i generalnie niesprawiedliwe.
Oczywiście, imigracja do Polski nie jest w żadnym wypadku niczym złym. Zarówno ta czysto zarobkowa, jak i chęć osiedlania się cudzoziemców w naszym kraju. Ulga dla imigrantów nie jest przy tym żadną realną formą konkurencji podatkowej z innymi państwami. Do tego trzeba by mieć jeszcze przyjazny system podatkowy i dostatecznie niskie stawki podatku dochodowego. W Polsce tymczasem widać raczej tendencję do intensywnej redystrybucji i rezygnacji z przywilejów dla najbardziej zamożnych.
Może więc oznaczać, że rządzący po prostu starają się w ten sposób kontynuować swoje starania na rzecz imigrantów z Ukrainy i Białorusi. W tym – także ewentualnych uchodźców politycznych uciekających przed represjami ze strony reżimu Aleksandra Łukaszenki. Kolejną grupą potencjalnych beneficjentów są ewentualni repatrianci z państw dawnego Związku Radzieckiego. Warto sobie zadać pytanie: dla kogo innego tak skonstruowana ulga dla imigrantów byłaby w ogóle atrakcyjna?
Wydaje się więc, że za proponowanymi rozwiązaniami stoją w gruncie rzeczy szlachetne intencje. Gdyby nie sprzeczne sygnały wysyłane przez rządzących w kwestii imigracji, najprawdopodobniej nikt nie zauważyłby w tym przypadku większego problemu. Dlatego w zasadzie nic nie stoi na przeszkodzie, by pomimo kontrowersji uznać „ulgę na powrót” za całkiem dobry pomysł. Być może wręcz najlepszy element programu repatriacji kapitału.