McUpadłość. Uproszczone postępowanie restrukturyzacyjne uratuje firmy przed plajtą?

Biznes Finanse Firma Dołącz do dyskusji (42)
McUpadłość. Uproszczone postępowanie restrukturyzacyjne uratuje firmy przed plajtą?

Pandemia wymusiła na rządzących przygotowanie zmian w prawie, ułatwiających ochronę przedsiębiorców przed plajtą. Czy uproszczone postępowanie restrukturyzacyjne – podejmowane bez udziału przepracowanych sądów – jest receptą na problemu polskich firm? Czy ogłoszenie upadłości w 2020 roku będzie prostsze niż do tej pory?

Jak informuje Dziennik Gazeta Prawna, rząd szykuje rewolucję, jeśli chodzi o ochronę firm przed niewypłacalnością. Wprowadzone już kilka lat temu, obok „zwykłej” upadłości, postępowania sanacyjne i restrukturyzacyjne mają się – według oczekiwań – nie sprawdzać w czasach koronawirusa. Ma to być efekt spodziewanego przeciążenia sądów. To właśnie sądy do tej pory decydowały o wszczęciu wobec niewypłacalnej firmy procedur mających doprowadzić do zaspokojenia wierzycieli. To sąd ogłaszały upadłość zadłużonych firm. Dłużników będzie zaś coraz więcej, bo gospodarka zwalnia w zastraszającym tempie.

Obecne procedury upadłościowe są długotrwałe, mimo licznych zmian w przepisach mających ułatwić ochronę dłużników przed wierzycielami. Dlatego mają ulec zmianie. Rządzący uznali natomiast, że nie ma sensu upraszczać sądowych procedur. Choć na przykład upadłość konsumencka ostatnio staje się coraz popularniejsza, właśnie dzięki prostszym zasadom. Zamiast tego, przedsiębiorcy zagrożeni niewypłacalnością będą zgłaszać się do doradców restrukturyzacyjnych. A oni zajmą się resztą.

Uproszczone postępowanie restrukturyzacyjne – recepta na problemy finansowe?

W odróżnieniu od dotychczasowych procedur, do wszczęcia postępowania restrukturyzacyjnego nie będzie trzeba angażować sądu. Przedsiębiorca w finansowych tarapatach będzie mógł sam się zgłosić do doradcy restrukturyzacyjnego. Do uzyskania ochrony przed wierzycielami potrzebne będę dwie rzeczy:

  • podpisanie umowy z doradcą restrukturyzacyjnym,
  • ogłoszenie w Monitorze Sądowym i Gospodarczym.

Oczywiście wszczęcie postępowania nie oznacza umorzenia zobowiązań. Przedsiębiorca zyska jednak oddech: nie będzie można przeciwko niemu prowadzić egzekucji czy np. wypowiedzieć umów najmu czy leasingu. Następnie, w ciągu czterech miesięcy dłużnik musi się porozumieć ze swoimi wierzycielami co do spłaty długów, albo ogłosić upadłość.

Wszelkie pomysły mające na celu ułatwienie życia przedsiębiorcom są mile widziane. Pewne obawy w tym wypadku budzi natomiast fakt pozbawienia sądów kontroli nad upadłością. Zamiast usprawnienia pracy sądów mamy do czynienia z niejako wypchnięciem wymiaru sprawiedliwości na wolny rynek. Otwartym pozostaje pytanie, czy tak prosta procedura nie będzie skłaniać do otwierania postępowania restrukturyzacyjnego np. w celu wyprowadzenia majątku z firmy w celu udaremnienia zaspokojenia wierzycieli. (Oczywiście, niezaspokojony wierzyciel wciąż będzie mógł złożyć zawiadomienie o przestępstwie z art. 300 kodeksu karnego, ale to wciąż jest martwy przepis).

Wydaje się więc, że pomimo słusznej koncepcji, stworzenie procedury „upadłości pozasądowej” może przynieść wiele szkód. A największe straty poniosą ci, o których mało kto w rządzie myśli: wierzyciele.