Oficjalne sprawy załatwiasz elektronicznie? Odbiorca listu musi na niego odpowiedzieć, nawet jeśli system odrzucił e-mail.
W narastającej dobie cyfryzacji coraz więcej urzędowych spraw możemy załatwić za pomocą internetu. Mówiliśmy już o elektronicznych zwolnieniach L4, a także o powstających Centrach Aktywności Cyfrowej, dostępnych w placówkach Poczty Polskiej. Okazuje się jednak, że nowoczesne metody czasem zawodzą. Na szczęście, tym razem uznano że jest to wina nie petenta, a urzędu.
Pechowa zwolenniczka elektronicznej korespondencji składała za pośrednictwem e-maila wniosek o udzielenie informacji publicznej, w temacie sprawozdań finansowych komitetów wyborczych. Jej prośba została jednak zignorowana. W związku z tym, po pewnym czasie oczekiwania, petentka złożyła skargę do sądu administracyjnego.
Dopiero wtedy okazało się, że system Delegatury Krajowego Biura Wyborczego, do którego kierowana była korespondencja, zakwalifikował wiadomość jako spam. Odpowiedzi nie wysłano, bo nigdy nie przeczytano oryginalnego wniosku.
Mimo to, Wojewódzki Sąd Administracyjny uznał, że nie jest to powód do tego, aby nie odpowiadać na oficjalne listy, takie jak ten z prośbą o udostępnienie informacji publicznej. System urzędu powinien być tak skonfigurowany, żeby działał poprawnie i pozwalał na zapoznanie się ze wszystkimi nadesłanymi wiadomościami.
Choć uznano, że to delegatura zawiniła przez bezczynność wobec wniosku, nie nałożono grzywny. Stwierdzono bowiem, że to działanie nie było celowe i nie miało rażącego charakteru. Wygląda na to, że kiedy urząd zawini, winę można zrzucić na system. Ciekawe czy końcowa decyzja byłaby podobna, gdyby to obywatel nie odpowiedział na oficjalne, elektroniczne pismo.
Problemy z załatwianiem spraw urzędowych, potrzebujesz pomocy prawnika? Z redakcją Bezprawnik.pl współpracuje zespół prawników specjalizujących się w poszczególnych dziedzinach, który solidnie, szybko i tanio pomoże rozwiązać Twój problem. Opisz go pod adresem e-mailowym kontakt@bezprawnik.pl, a otrzymasz bezpłatną wycenę rozwiązania sprawy.
Fot. tytułowa: shutterstock.com