Od kilku godzin próbujesz sprawdzić ilu mieszkańców ma Senegal, w którym filmie grała Beata Tyszkiewicz i kiedy tak dokładnie wybrano Donalda Trumpa na prezydenta USA, ale – jak na złość – Wikipedia nie działa? Taki internet nam grozi.
Nie zgadzam się z krzykliwymi hasłami o „ACTA 2„, wykrzykiwanymi przez osoby, które nie mają pojęcia czego dotyczyła ACTA 1. Ckliwe hasła o końcu wolności słowa i nadchodzącej cenzurze mają z krzykliwych nagłówków nabijać odsłony youtuberom, którzy na co dzień robią poradniki grania w Fortnite i nieszczególnie interesują się tym tematem. Ale Artykuł 11 i Artykuł 13 są groźne. Są groźne również z racji swojej niedookreśloności i tego, że potencjalnie mogą zostać wdrożone w postaci przepisów faktycznie prowadzących do „cenzury” i „końca internetu” takim, jakim go znamy.
Pisaliśmy o tym wiele publikacji i polecam nadrobić je wszystkie. Bądźcie też dziś z nami wieczorem, ponieważ Markowi Krześnickiemu sama Komisja Europejska (!) poskarżyła się, że Parlament Europejski omawiane przepisy chciałby nawet jeszcze bardziej zaostrzyć. Napiszemy o tej sprawie nieco więcej.
Wikipedia nie działa
Na tę chwilę mocno i stanowczo dyrektywie w sprawie praw autorskich na jednolitym rynku cyfrowym sprzeciwia się sama Wikipedia. Administratorzy serwisu nie dają wiary tonującym głosom lobbystów medialnych będących bezpośrednimi beneficjentami Art. 11 oraz uspokajającym głosom europejskich polityków. Dziś Wikipedia słowami:
Aktualna treść dyrektywy nie aktualizuje prawa autorskiego w Europie i nie promuje uczestnictwa w społeczeństwie obywatelskim, a zagraża wolności online i tworzy przeszkody w dostępie do Sieci. Wprowadza nowe ograniczenia, filtry i restrykcje. Jeżeli propozycja zostanie przyjęta w obecnej formie, dzielenie się wiedzą encyklopedyczną w sieciach społecznościowych, czy znajdowanie artykułów w wyszukiwarkach może nie być możliwe. Wikipedia także będzie zagrożona.
jednoznacznie sprzeciwia się przede wszystkim zagrożeniom art. 11 i art. 13, które faktycznie – oba – w dość radykalny sposób mogłyby godzić w interesy internetowej encyklopedii. Mogły, bo przecież wciąż nie znamy dokładnego kształtu przepisów, które trafią do lokalnego prawa, a i treść samej dyrektywy wciąż jest opracowywana.
Wikipedia nie działa. Wejście w życie dyrektywy nie musi, ale faktycznie może zaowocować internetem we właśnie takim kształcie. Wspominałem o tym w mojej rozmowie z Dziennikiem Gazeta Prawna – na ten moment dyrektywa sama w sobie nie jest groźna, ale w bardzo łatwy sposób może zostać zamieniona w zestaw niezwykle groźnych, rujnujących internet przepisów.
Niedziałająca dziś przez cały dzień Wikipedia pozwala nam sobie wyobrazić jak taka sieć może wyglądać.